t h i r t y

201 8 3
                                    


***********************************

Weszłam po cichu do domu, starając się nikogo nie obudzić. Modliłam się żarliwiej niż kiedykolwiek wcześniej, bo gdyby mama teraz mnie złapała, mogłabym sama wstawić sobie kraty w oknach.

Na szczęście rodzice spali już dość długo, więc pewnie nie zauważyli, że ich grzeczna i wzorowa córka pojechała do lasu oglądać jakichś patologicznych chłopaków. No ba!

Powinnam była się umyć, ale fakt, że był środek nocy trochę mi to uniemożliwaił. Moje emocje, mimo tego, że ukryte dość głęboko, wciąż we mnie tkwiły, a szczęka menatlnie wciąż dotykała ziemi. Za dużo nieprzyjemnych wydarzeń  w ciągu tak krótkiego okresu czasu sprawiły, że czułam się jak w filmie. Gdzie była ukryta kamera?

Przebrałam się w jakiekolwiek dresy i bluzkę, a następnie położyłam się spać, bo to jedyne, czego potrzebowałam. No, może jeszcze kąpieli, ale to przecież nie koncert życzeń, tak?

*********************************

Deszczowy poranek  wydawał się tym, czego najbardziej potrzebowałam. Nie rozmawiałam z nikim po przebudzeniu, nie dlatego, że nie chciałam, a po prostu nie mogłam zebrać potrzebnych na to sił. Moja głowa była pełna różnych scenariuszy tego, co będzie działo się w przyszłości. Mam udawać, że nic nie wiem? Czy pokazać, że wiem, ale że mnie to nie rusza? Czy może jeszcze zakończyć wszystko, zanim porządnie się zaczęło? Nie wiem. Duch walki nie pozwalał mi tak, jak każdej innej dziewczynie przegrać takiej gry, która była jedyną w swoim rodzaju. Nie czułam do Hermana nic, jednak ciężko było patrzeć w oczy komuś, kogo realnie się nienawidzi. 

- Hej - odebrałam telefon robiąc płatki. - Co tam?

- Um, cześć. W porządku, jak się trzymasz? Chcesz gdzieś wyskoczyć? - zapytała Suz, któej głos wskazywał na to, że czuje się już lepiej. No tak. 

- Wiesz co, możemy. A co do samopoczucia - nie chcę o tym gadać, to dziwne. Przecież taki scenariusz był przewidywalny od samego początku, co nie? Nie będę się nad tym rozczulać  - litości. Spotkamy się gdzieś przy szkole? Stamtąd gdzieś pojedziemy?

- Jasne - zaśmiała się - Hej, zrobisz mi naleśniki i weźmiesz, ja naprawdę..

- Paa! - rozłączyłam się, ale od razu wzięłam mąkę, żeby przygotowac naleśniki i tym samym umilić dzień mojej walniętej przyjaciółce.

*******************************

- Ros, hej! Nie uwierzysz, Nathan wyjeżdża z drużyną, na dwa tygodnie! Co ja teraz zrobię?! - wykrzykiwała podłamana Suz, dla której najgorszą tragedią był wyjazd chłopaka.

Nie poruszałyśmy tematu, który wypełniał nasze głowy. Wczorajsze wydarzenia pozostawały przeszłością, która niedługo miała dać o sobie znać.

- Jedź z nim - wzruszyłam ramionami. - Zjadłabym coś. O - wyjęłam pudełko - to twoje naleśniki. 

- Matka Teresa, kocham cię! Możemy podjechać do naszej ukochanej cukierni na coś dobrego, co ty na to? - zapytała Suz, ale chwilę później zbladła. Nie wiedziałam o co chodzi, jednak gdy odwróciłam się, zobaczyłam Hermana, Nathana i 3 innych chłopaków. Szły z nimi 3 dziewczyny, których nie kojarzyłam, a 1,5 metra dalej szła policja. Trzech policjantów bacznie obserwowało kroki i poczynania grupy, która nawet nas nie zauważyła.

- Chodźmy stąd, co? - zapytałam uśmiechnięta Suz. - Nie chcę ich widzieć.

Jednak kilka sekund po wypowiedzeniu ostatniego słowa, usłyszałam wołanie.

- Hej! Poczekajcie!  - głos, który nietrudno rozpoznać. Głos Nathana.

Przeczesałam ręką włosy i sztucznie uśmiechnęłam się do Nathana, który nie szedł sam. Szedł z Hermanem. Widziałam, że Suz zaczęła się nerwowo kręcić, a jej oczy straciły kolor. Co się dzieje? 

Czy wszędzie gdzie jesteśmy, musimy spotkać kogoś, przez kogo nie zaznajemy spokoju?

- Cześć - powiedziała Suz do Nathana. - Co tam? 

- Hej Suzie, w porządku. Słuchajcie, to co miało miejsce wczoraj, niech pozosta..

- Możemy o tym nie mówić? - wtrąciłam, a w sekundzie, której skończyłam to zdanie, Herman otworzył szerzej oczy ze zdziwienia. Nie patrzył na mnie, ale jego mimika nie była zagadką.

- Eeee, no jasne? - powiedział Nathan nieco zszokowany, że nie chcemy rozmawiac o czymś, co najpewniej nie opuszczało naszych myśli. Wtedy także, zaczęłam zastanawiać się co z Zackiem, który nie wyglądał najlepiej, gdy widziałam go ostatni raz.

- Będziemy się zbierać, jedziemy coś zjeść - wymamrotała Suz, któa zauważyła, że atmosfera jest napięta. - Do zobaczenia kiedyś tam. 

Poprawiła włosy i zaczęła iść w stronę samochodu, do którego miała inne kluczyki. Co jest?

- Hej - powiedział Herman - coś się stało? - myślałam, że zartuje, gdy to powiedział. Oczywiście, że się stało.  Jak miałoby się nie stać?

- Nie - uśmiechnęłam się - wszystko jest w porządku. Cześć.

Nathan i Suzie wyglądali na zszokowanych, a Herman chyba chciał coś dopowiedzieć. Mimo wszystko zamilkł.

Kilka minut później zapinałam pasy w samochodzie, a moja najlepsza przyjaciółka przygotowywała się do odpalenia samochodu. Włączyła świąteczną muzykę, choć do świąt trochę zostało, bo jakieś 3 miesiące. Kochałam święta, tak jak Suz, a te zapowiadały się wyjątkowo "inne".

Zupełnie, zupełnie inne.

Podśpiewywałyśmy ulubione fragmenty, a gdy dojechałyśmy do miejsca docelowego zajęłyśmy stolik przy oknie. Suz zamowiła sobie ciasto i gorącą czekoladę, dokładnie tak samo, jak ja. 

Potrzebowałyśmy tego. Tej chwili odpoczynku, złapania oddechu, nie myślenia o tym, co właśnie dzieje się w naszym życiu. Każda chwila spędzona z dala od toksycznych, ale za to jak ciekawych ludzi, pomagała nam zregenerować siły. 

- Idę do łazienki - rzuciła moja przyjaciółka - czuję, że rozmazał mi się tusz. Matko jedyna..

Wyjęłam telefon, z którego kilka sekund później wydobył się dźwięk oznaczający powiadomienie. 

Powiadomienie od Hermana?

Biały uśmiech na zdjęciu ze snapchata, sprawił, że moje myśli znowu zaczęły kręcić się wokół niedobrych spraw. 

Chwila, czy za nim nie stoi Ash?

Oczywiście, że stoi.

Ash we własnej osobie!

Kissssssss<3333

GAME OVER II XizxawqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz