t w e n t y n i n e

168 5 2
                                    

Od razu chciałabym życzyć każdemu (trochę przed czasem) Wesołych Świąt  i szczęśliwego nowego roku, trzymajcie się!


Czułam, że pot opanował całe moje ciało. Zack, któremu teraz krew wypełniała usta, leżał na ziemi, a Herman oddychał głęboko, jak nigdy, Sytuacja niemalże nierealna, bo nie rozumiałam kompletnie nic. Nikt nie potrafił jasno i rzeczowo przedstawić mi co się dzieje.

Patrzyłam jak osłupiała na Suz, która stała z otwartą buzią i rozmazanym tuszem, chłopaków, którzy w połowie nie dawali znaków życia i na Hermana. Nie wiedziałam w którą stronę powinnam patrzeć się bez przerwy, ponieważ wszystko co się tu stało wymagało niemałego zrozumienia.

Moja mina zapewne wskazywała na to, że nawet nie domyślam się o co chodzi, co przed chwilą zaszło i dlaczego jestem w to wplątana. Nikt nie wyglądał na takiego, żeby mi coś powiedział, a ja sama potrzebowałam chyba po prostu ciepłej herbaty (ironio!).

Poczułam czyjaś głowę na moim ramieniu, a chwilę później zobaczyłam, że należała ona do Suz. Dziewczyna zachowywała się, jak nigdy wcześniej. Stała przygnębiona i rozmazana, a jedynym dźwiękiem, jaki od niej dochodził, były głośne westchnięcia. 

- Powiesz mi? - zapytałam, nie mogąc dłużej czekać.

- Ros, ja sama nie wiem co. Nie rozumiem już, co się dzieje, ja.. - przerwała na chwilę - on cię oszukał Ros.

Zmarszczyłam brwi, bo nie wiedziałam o kim, lub o czym mówi.

- Kto mnie oszukał? Proszę, pogadajmy.

Suzie otarła lecące łzy i postarała się uśmiechnąć, jednak widziałam, że było to dla niej dużo trudniejsze, niż myślała. 

- Zack, kochana, to Zack. - podrapała się szybko po głowie i przetarła oczy, po czym mówiła dalej. - Nigdy nie zdziwiło cię, dlaczego tak szybko się dogadaliście? Chłopak z obrazka, w dodatku miły i uprzejmy, totalnie w twoim typie, pojawia się w momencie, gdy Herman proponuje ci układ. Czy to nie dziwne?

Chyba zaczynałam rozumieć.

- To jak z chorego filmu, ale właśnie dzieje się naprawdę. Nie wiem jak ci to wszystko opowiedzieć, bo sama dowiedziałam się wczoraj od tego głupka (obstawiam, że myślała o Nathanie, kiedy to mówiła) bo nie mógł już wytrzymać i wszystko mi opowiedział. Ros, powiem wprost. Zack miał być.. hmm.. informatorem Hermana? To było coś w rodzaju planu.

- Co? - moje ukochane słowo aż prosiło się, żeby je wypowiedzieć. Nie chciałam płakać, chciałam dowiedzieć się o wszystkim, o czym powinnam wiedzieć dużo, dużo wcześniej.

- Herman już jakiś czas planował, że zaproponuje ci tą grę. Chciał dopracować wszystko na ostatni guzik, żeby nie było z tym żadnych problemów. Nie mógł znaleźć nikogo równego tobie, na dziewczynę, którą właśnie dla niego jesteś. Zack to chłopak, który miał spodobać ci się od początku, tak mówił Nathan. Wisiał jakąś przysługę Hermanowi, więc ten kazał mu mówić, czy gadasz o tej grze, jak się zachowujesz, czy planujesz jakieś kłamliwe "zabranie" kluczyków, do mojego samochodu. 

Moja głowa była PEŁNA informacji, na której tej nocy nie byłam gotowa. Jednak to nie koniec tego, o czym Suz mówiła. 

- Mów dalej. - wzruszyłam ramionami i słuchałam uważnie.

- Herman cię po prostu polubił, najzwyczajniej w świecie, zaczęło mu zależeć. Ale wtedy Zack też trochę się wkręcił, nie mówił prawdy, lubił cię za bardzo. Jednocześnie nie wywiązywał się ze swojej przysługi, winnej Hermanowi. Boże, jakie to pokręcone. No ale - kaszlnęła - wracając, Zack wygadał się o waszej osobistej rozmowie. Tommeraas dostał szału, jak sama widziałaś i bał się o swoją pozycję, więc sprawił, że oto w tym pięknym lesie doszło do tych ohydnych bójek. 

Żadne słowa nie przychodziły mi do głowy. Czułam się upokorzona, oszukana, źle potraktowana, bo nie dość, że zgodziłam się na jakąś chorą i jednocześnie obrzydliwą grę, byłam non stop kontrolowana. Moje dobre serce wykorzystało oboje chłopaków, którzy zaczęli wydawać się naprawdę w porządku.

- Nienawidzę ich - wyszeptałam, nie oglądając się za siebie. Nie interesowało mnie, kto to usłyszał, co działo się z Zackiem lub Hermanem, ani która jest godzina i jak okropnie będzie, gdy wrócę do domu. Odetchnęłam głęboko, nie mając już sił na kolejne łzy i już miałam się odwrócić i wyjaśnić, a także zakończyć, raz na zawsze coś , co nigdy nie powinno się zacząć. Coś mnie powstrzymywało.  Czy może ja też go polubiłam? 

- Hej, Ros - powiedziała Suzie - co zamierzasz z tym zrobić? W sensie, jak chcesz się zachować?

-Jak gdyby nigdy nic. Niech gra toczy się dalej. Nie przegram jej, przysięgam.

- Czyli bez zmian?

- Do ostatniej sekundy i ostatniego wydechu. Odwieziesz mnie? Nie chcę tu być.

- Jasne, chodźmy.

Suzie wydawała się być zaskoczona, jak nigdy wcześniej. Szłyśmy, zostawiając za sobą masę osób, które pomagały poszkodowanym.

Wydawałoby się, że historia naszej gry zaraz miała się zakończyć. 

A jednak, to dopiero początek.

Początek czegoś, do czego nigdy nie byłabym zdolna.

Herman także.

Kisses<345

GAME OVER II XizxawqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz