t w e n t y s i x

209 9 0
                                    


Za dużo na dziś. Już o tym nie myślę. 

Jedyne o czym marzyłam, gdy przekroczyłam próg domu było zapomnienie słów Hermana. Powinnam marzyć o tym, żeby rodzice nie zauważyli mojej nieobecności. Już wtedy mogłam się zastanawiać, co się ze mną dzieje. 

Po cichu weszłam na górę, zamknęłam drzwi i położyłam się. Niezależnie od niczego, zasnęłam.


****************


- Roslyn! - usłyszałam gniewny ton mojej przyjaciółki. Moje pełne imię wymawia tylko, gdy jest naprawdę zła, wręcz rozwścieczona. 

- Cześć Suz. O co chodzi? - starałam się udawać, że nie zauważyłam, jak zła jest. Aktorstwo nie jest moją mocną cechą. Zdecydowanie.

- "Cześć"? Dziewczyno! Dzwonię od wczoraj a ty jak nieżywa nie odpisujesz! Co się działo? Należysz do sekty? Ros, zawsze można cię z tego wyciąg.. - przeżywała dziewczyna. 

Podrapałam się po niedbale związanych w koka włosach i uśmiechnęłam się.

- Nie. No nie wiem.. po prostu zasnęłam i nie pamiętałam o telefonie. To tyle. Suz robisz straszną awanturę. 

- Zapytam raz. Tylko jeden. Tak więc, o co chodzi, Roslyn?

Ton mojej najlepszej przyjaciółki wciąż pozostawiał wiele do życzenia. Słyszałam jej irytację i wściekłość, była naprawdę impulsywna. Nie chciałam mówić jej o Hermanie i o tym, co zaszło między nami ostatniej nocy. Jednak ona znała mnie lepiej, niż własna matka. Z kilometra wyczuwała kłamstwo i doskonale wiedziała, co powiedzieć, żebym wszystko jej opowiedziała. Zawsze skutecznie, skubana.

- Suz ja.. nie wiem co ci powiedzieć. Ten wariat przyjechał w nocy, kazał mi z nim jechać do jakiegoś lasu czy gdzieś, pokazywał mi śmieszne jeziorko i w ogóle. Nic specjalnego.

- Co jeszcze tam zaszło? - Suz wwiercała we mnie swój ciekawski wzrok. Nie miałam możliwości obrony, musiałam jej powiedzieć.

- Umm - zamyśliłam się. - Całowaliśmy się. Ale tak jak mówię, to nic nadzwyczajnego, wiesz, każdą tam zabrał i w ogóle. Nie ma co robić z tego takiego cyrku.

Moja przyjaciółka, wraz z zakończeniem przeze mnie zdania zbladła jak ściana. Momentalnie zaczęła przypominać ducha. Kompletnie nie wiedziałam dlaczego. Coś sprawiło, że wyglądała na zaniepokojoną, przestraszoną. A może nawet opętaną?

- Suz? Wszystko okej? Pójść po kogoś, albo coś?

- O mój Boże, Ros. W coś ty się wpakowałaś. To nie może się skończyć dobrze.

- Spokojnie, wszystko pod kontrolą. - sama nie wierzyłam w to, co powiedziałam. - To tylko głupie całowanie, z głupim Hermanem. Wszystko w normie. - zagryzłam wargę. 

Dziewczyna natychmiast złapała się za głowę i miałam wrażenie, że albo zaraz zemdleje, albo uderzy twarzą o szafkę.

- Nie Roslyn, nic nie jest w normie. Nie wiem nawet co powinnam ci powiedzieć. Może po prostu.. spotkajmy się po szkole, okej? Czuję, że zaraz wyjdę z siebie i stanę obok, albo umrę na zawał przez ciebie. 

- Jasne.

************************

Cały dzień myślałam o tym, co jest tak ważne, że Suz prawie mdlała. Nigdy nie była wrażliwa na nic szczególnego, coś ją zaniepokoiło. Nie miałam zielonego pojęcia co. Może Nathan powiedział jej coś, co powinnam wiedzieć? Albo Herman, ten debil, zrobił coś głupiego. 

***********************

Czekając w cukierni na Suzie wciąż myślałam o tym, co nastąpi za kilka minut. To mogło być wszystko - dosłownie. Czas wydawał się płynąć godzinami, chociaż minęło dopiero niespełna 10 minut. Ludzie patrzyli na mnie, siedzącą samą i zamyśloną. To był jakiś teatr. I to jak dobry!

- Hej Ros. Zamawiamy coś?

- Powiedz co powinnam wiedzieć Suz, nie mogę już dłużej. Dziś prawie strzeliłam sobie w głowę z tej niewiedzy, każda minuta staje się trudna i długa jak cały rok. 

Dziewczyna zaczesała włosy i poprawiła spódniczkę. Udawała zestresowanie, ale była przejrzysta jak woda. Nie potrafiła ukryć swojego niepokoju.

- No cóż - zaśmiała się nerwowo - nie myślałam, że kiedyś będziemy rozmawiały o twojej pierwszej miłości haha, jako o nim.

- Co? - zdziwiłam się nieprzeciętnie słysząc tą bzdurę.

- Żartowałam! - żadnej z nas nie było do śmiechu - chodzi o to, że Herman jest.. no wiesz.. hipnotyzujący. Wokół was - powstała jakaś otoczka. Nikt nie wie co was łączy, co kto czuje i w ogóle. Krąży milion tysięcy plotek na wasz temat - że kręcicie, jesteście ze sobą, sypiacie. Nie wiem, dlaczego o żadnej nie słyszałaś. Chociaż, może to i lepiej. Posłuchaj, Herman jest naprawdę fajny. Uwielbiam was razem i osobno, chociaż wolę razem- znowu się zaśmiała - ale gdy dzisiaj powiedziałaś mi o tej sytuacji, zaczęłam brać to totalnie na poważnie. Nie chcę być przesądna, ale Tommeraas nigdy w życiu nie zabrał żadnej, nawet najbliższej mu dziewczyny w takie miejsce, o takiej porze, będąc takim jak z tobą.

- Niemożliwe, powiedział, że każda leci na to "romantyczne miejsce".

- Może dlatego, że żadna tam naprawdę nie była.  Nie chcę spekulować ani nic, ale jest za późno na wycofanie się z czegokolwiek Ros. Może teraz tego nie dostrzegasz, bo widzisz to jako tą grę, ale to naprawdę robi się poważne. Żyjesz w symulacji, co nie?

- Suz, panuję nad tym.

- I tu niestety znowu się mylisz. Nie panujesz nad tym już jakiś czas! Wszystko dzieje się pod kontrolą tylko i wyłącznie jego. Nie mówię tu o Zacku jako lepszej opcji czy coś, ale pamiętaj. Tu nie ma już odwrotu - z jego strony i każdego innego. To naprawdę się dzieje.

I wtedy wszystko do mnie dotarło.

Czyżbym miała przegrać grę?

Czy może ktoś inny, miał zostać przegranym?

Nie spodziewałam się tylko tego, co się wydarzy.

To dopiero początek. 


xxxxxxxx

GAME OVER II XizxawqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz