Gdy wyszłam z zatłoczonego pomieszczenia, do moich nozdrzy trafił intensywny zapach dymu papierosowego, unoszący się na chyba całej posesji.
Przecież przyjechałam z Suz
No trudno, przejdę się.
Nie mieszkałam strasznie daleko Johna, więc w co najwyżej pół godziny byłam w stanie dojść do swojego domu. Nie było nawet zimno - co niewątpliwie ułatwiło mi sprawę, bo miałam na sobie tylko czarne spodnie i bluzę, więc oczywistym było, że zimny wiatr i chłodne powietrze nie sprzyjałyby mi w powrocie do domu.
Weszłam na chodnik, który biegł przez całą drogę prowadzącą do domu. Włożyłam słuchawki w uszy wcześniej podłączając je do telefonu i prawie umarłam na zawał serca, kiedy poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu.
- O Boże, nie strasz mnie tak! - wykrzyknęłam w stronę, jak się okazało, Zacka, stojącego i trzymającego rękę na swojej deskorolce. - Prawie umarłam ze strachu, litości, Zack!
Blondyn tylko zaśmiał się szybko i powiedział:
- Czemu wracasz? Sama? W nocy? Obok lasu? - rozpoczął zadawanie serii pytań, na które miał nadzieję, że odpowiem.
- Czy to przesłuchanie? - zapytałam z udawanym przerażeniem. - Nie udzielam odpowiedzi na żadne pytania bez adwokata. - oboje zachichotaliśmy i zaczęłam mówić dalej - No Suz, jak się spodziewałam, całuje się z Nathanem, ja nie miałam co robić, przyjechałam z nią, a że nie mam prawka ani kluczyków, uznałam, że wrócę pieszo. Cóż, to chyba koniec tej fascynującej opowieści. A ty?
- Umm, szczerze mówiąc, to nie moje klimaty. James jeszcze się trzymał - mówiąc to zdanie pokazał coś w stylu "niby się trzyma, tak sobie tylko wmawiam" i mówił dalej - wolę pójść do domu albo na skate, żeby pojeździć. Wiesz, uzależnienie. W nocy bywa tam naprawdę fajnie, musisz kiedyś iść ze mną. Hej, może skoczymy tam nawet teraz? Dopiero po 23, a ja i tak nie mam nic lepszego do roboty, ty chyba też.
- Hmm.. - zamyśliłam się - teoretycznie, to prawda. Chodźmy.
No i poszliśmy.
Skate park mieścił się 20 minut drogi od Johna, czyli 10 minut ode mnie. Był naprawdę duży i często odwiedzany przez miejscowych miłośników deskorolek, bmx-ów, czy tych specjalnych hulajnóg, które pozwalały na robienie fajnych trików.
O Jezu, no nie znam się na tym, wybaczcie!
Wiele dziewczyn, raczej tych normalnych, przychodziło częściej oglądać chłopaków, niż jeździć. To zrozumiałe, w końcu chociaż oni byli przeważnie do pogadania, a ich ego nie było wielkości Słońca.
To zależy od środowiska, prawda?
Po dość krótkim czasie, który spędziliśmy na rozmowach i żartowaniu, dotarliśmy do docelowego miejsca. Nikogo nie było, jedynie latarnie oświetlały dużą przestrzeń.
- Chcesz spróbować? - zapytał mój nowy kolega, wskakując na deskę. - To fajne!
- Wiesz co, chyba wolę popatrzeć - uśmiechnęłam się do chłopaka, siadając na pobliską ławkę.
Wtedy mój telefon wydał dźwięk, oznaczający przychodzącą wiadomość:
Herman Tommeraas:
jest na co patrzeć?
Zaniemówiłam.
Buziaki, dajcie znać, co sądzicie xxx
CZYTASZ
GAME OVER II Xizxawq
Fiksi Penggemar*******i mimo tylu pięknych zachodów słońca, żaden nie może równać się ze sposobem, w jaki się do mnie uśmiechasz******** fanfiction inspirowane książką PIZGACZ pt. "Girls Love Bad Boys", miłego czytania xxx