Oh jest.
Jest?
- Wszystko gra? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Zacka. - Wyglądasz jakby coś się stało. Chcesz pogadać czy coś?
- Nie, jest dobrze. No pokaż, co miałeś pokazywać, skejterze od siedmiu boleści! - ze sztucznym uradowaniem krzyknęłam do mojego kolegi. - Chyba musisz mi najpierw czymś zaimponować?
- Więc tak, teraz zrobię.. - Zack zaczął opowiadać mi o swoich planach na "zaimponowanie mi" (ujmuję to dość ironicznie, bo po prostu robił triki), a ja wróciłam do moich przemyśleń.
Czego on znowu chce?
Oh, no i skąd wie co powiedziałam?
Po tym przemyśleniu obracałam się nerwowo w poszukiwaniu autora wiadomości, którym był Herman. Nie wiedziałam skąd wie co mówię ani gdzie jestem, ale zrozumiałam jedno.
Coś tu nie gra, naprawdę nie gra.
- ... no i proszę! Już wiesz, jak to zrobić? - zapytał po, domyślam się, rozległym tłumaczeniu swojego triku.
- O Jezu, to takie proste? Nie wiedziałam, myślałam, że to dużo trudniejsze.- uśmiechnęłam się niepewnie i dokończyłam. - Chyba powinnam lecieć. Jest już rzeczywiście późno, a ja robię się zmęczona, przepraszam. Zawsze możemy wyjść innego dnia.
- Rozumiem, nie ma sprawy. Odprowadzić cię? - zapytał, co było swoją drogą ogromnie urocze, bo znaliśmy się raptem kilka godzin.
- To bardzo miłe, ale nie musisz. Przejdę się sama, dzięki. - po tych słowach wstałam, spojrzałam czy nie zostawiłam niczego na ławce i pomachałam Zack'owi. Westchnęłam szybko i jeszcze raz spojrzałam na otrzymaną niedawno wiadomość.
Przecież to chore, ten człowiek jest nieobliczalny
Może on uciekł z jakiegoś psychiatryka?
No możliwe, to nie jest wykluczone.
Ale co mnie to obchodzi, po prostu go zablokuję.
Resztę drogi starałam się zaprzątnąć swój umysł czymś innym, np. serialami, jakie niedługo wyjdą i mogę obejrzeć, co chciałabym zjeść na obiad,co mam zadane, i jakie sprawdziany nadchodzą wraz ze zbliżającym się tygodniem.
Pomyślałam też o tym, jak bawi się Suz, ale szybko się uspokoiłam.
To Suz, o czym ja w ogóle myślę.
Właśnie tak spędziłam całą drogę. Nim się obejrzałam byłam już przy wejściu, wyciągałam klucz i otwierałam drzwi. Myślałam tylko o szybkim prysznicu i zapadnięciu w jak najlepszy możliwy sen, żeby jutro spędzić kolejny żałosny dzień, z mniej żałosnym Dylanem w serialu.
Wyciągnęłam telefon, gdy leżałam już w łóżku.
Roslyn Werth:
Zdecydowanie, jest na co popatrzeć.
Po co znowu to zrobiłam?
To do niczego nie prowadzi, a ja wciąż mu odpisuje. To chore!
Oh.
Prowadzi.
Do czegoś
Bardzo
Niestosownego.
Buziaki <3
CZYTASZ
GAME OVER II Xizxawq
Fanfic*******i mimo tylu pięknych zachodów słońca, żaden nie może równać się ze sposobem, w jaki się do mnie uśmiechasz******** fanfiction inspirowane książką PIZGACZ pt. "Girls Love Bad Boys", miłego czytania xxx