t w e n t y t w o

226 8 7
                                        


Z góry baaardzo przepraszam za tą nieobecność, to się więcej nie powtórzy!

Stałam z szerzej otwartymi oczami i wciąż niepozbieraną z podłogi szczęką. Wiedziałam, że znowu powinnam się wytłumaczyć, ale kompletnie odebrało mi mowę, a moje myśli szalały tylko wokół tego, jak bardzo niewychowany jest Herman. Wtedy ocknęłam się i odwróciłam, chcąc zobaczyć czy Zack też stoi tak zszokowany jak ja.

- Ja.. - zaczęłam. 

- Posłuchaj, Ros - uśmiechnął się - chciałbym to wszystko rozmieć, bo bardzo cię lubię. Ale zawsze, gdy się spotykamy, albo musisz iść, nie wiem dlaczego, albo myślisz o wszystkim, tylko nie o tym, o czym gadamy, czy jakiś koleś podchodzi i zaczyna mnie obrażać. Totalnie nie wiem, jak powinienem się zachować, bo jesteś naprawdę fajna, ale nie wiem co się dzieje. Wybacz Ros. 

Stałam w osłupieniu. Chciałam coś powiedzieć, żeby móc jakkolwiek się usprawiedliwić, lub wyjaśnić Zackowi, co jest przyczyną każdego z tych wydarzeń. Ale nie mogłam się usprawiedliwić. Nie potrafiłam. 

- Zack - westchnęłam - chciałabym ci to wyjaśnić. To jakiś frajer, co nie? - uśmiechnęłam się, chcąc jakoś rozluźnić atmosferę, ale jemu nie było do żartowania.

Czemu ja się dziwię, jakiś chłopak go zwyzywał. 

- Bardzo cię lubię Ros. No i, co takiego ciekawego z nim robiłaś? - zapytał, a ja znieruchomiałam jeszcze bardziej. - Żartuję, jesteś mądra, wiesz, co robisz.

- Jasne, że tak. - zaśmiałam się nerwowo. - Będę szła, no wiesz, znaleźć Suz i takie tam. Napiszę, pa.

Nie czekałam na jego odpowiedź, odwróciłam się i z dalej niepozbieraną szczęką, poszłam szukać bawiącej się fenomenalnie, Suz.


******


- Hej! Znalazł cię Herman? Chodził jakiś pogubiony niedawno, pewnie chciał, no wiesz.. - zaczęła się śmiać uradowana dziewczyna.

- Spotkałam. Zaczął obrażać Zacka i gadać jakieś nieprzyzwoite rzeczy przy nim. Wiesz jak się czułam?! - wykrzyknęłam.

- Zazdrośnik, kto by go podejrzewał. - stanęła i wykrzywiła usta w lekkim uśmiechu. - Nic z tym nie zrobię Ros. Jego uczucia są nieopanowane, niczym..

- Skończ. Muszę się wytłumaczyć Zackowi, jak najszybciej. Wracam do domu. - skończyłam, czując, że zaraz wybuchnę gorzkim płaczem. Jednak zanim to zrobiłam, zauważyłam ucieszonego Hermana, przytulającego jakąś niską blondynkę, w sukience, która kończyła się w połowie tyłka. Ohyda. Podeszłam do nich i z wielkim rozżaleniem spojrzałam mu w twarz, a on zdezorientowany powiedział: - O hej, znowu się..

- Nienawidzę cię, poważnie - wydusiłam z siebie i nie reagując na pytające spojrzenia innych i wykrzykiwania, żebym została, poszłam, wycierając łzę spływającą mi po policzku. To najgorsza impreza mojego życia.

Może bo jestem przed okresem, zachowuję się tak idiotycznie? Ale jeśli tak, Herman miałby okres całe życie. Co za paradoks, Boże. 

*******

Wycieńczona weszłam do domu, odpowiedziałam na krótkie przywitania rodziców i poszłam na górę, do swojego pokoju. Marzyłam o tym, żeby możliwie jak najszybciej zostać sama i nie oglądać obrzydliwej twarzy Hermana. No i właśnie, gdzie kluczyki?


Nie będę się mazać. Chodzi jedynie o powrót do normalnych relacji z Zackiem, tak?

*********

Od pamiętnej imprezy minęło kilka dni. Nie rozmawiałam ani z Zackiem, ani z Hermanem. Czasami tylko czułam jego spojrzenia na sobie w szkole, ale nie miałam zamiaru wracać do poprawnie politycznej gry, którą on sam notorycznie niszczył.

- Ros, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - pytała Suz. - Już wiem na kogo patrzysz, mała grzesznico!

- Co? O czym ty mówisz, do diabła. - niemiłosiernie irytowało mnie, gdy ktokolwiek choćby sugerował, że patrzę na niego z pożądaniem. 

- Może nie rozumiesz niektórych rzeczy, ale.. No wiesz. On jest zwyczajnie zazdrosny o tego śmiesznego chłopaka z deską. Widzi, że nie jesteś, jak inne puste lale, poza mną, rzecz jasna, podoba mu się to. Lubi cię irytować, tylko może nie wiedział, że aż tak. To duży dzieciak. - wzruszyła ramionami, patrząc jak moja szczęka dotyka ziemi (ostatnio często mi się to zdarza).

- Co?

- Jezu dziewczyno, ocknij się! Nie mam siły tłumaczyć ci jak dziecku. Nie tobie, bez przesady. Pomyśl o tym, ja idę, bo mam francuski. - skończyła, szybko odmówiła modlitwę ( o ironio, ona nawet nie wierzy w Boga) i pobiegła do sali, w której zaraz miała mieć zajęcia.

Przetarłam twarz i zaczęłam wyciągać książki na biologię, ale wysoka i muskularna postać stanęła nade mną, jednocześnie zatrzaskując moją szafkę.

- Hej, właśnie.. - chciałam powiedzieć, że się spieszę, ale uniosłam głowę i zobaczyłam (o dziwo!) Hermana. Patrzył się prosto w moje oczy, miał zadowoloną minę i roztrzepane włosy. Czy można zobaczyć go w innym wydaniu?

- Jak miło, że znowu się widzimy, prawda? Co u ciebie Roslyn? - nienawidziłam, gdy tak mówił, jednak specjalnie używał tej formy.

- Moje ostatnie słowa z wtedy się nie zmieniły - zaznaczyłam. - Nie mam ochoty z tobą gadać, zaraz mam lekc..

- Bez przesady, no kurwa! Obrażasz się o jakiekolwiek żarty, a jeśli twój żenujący kolega też się spruł, to nie jestem pewien, czy naprawdę jest normalny. To tylko żarty, wyluzuj.

- Obrażałeś Zacka..

- Chciałaś powiedzieć Zicka?

- Boże, Herman! Dlaczego do ciebie nic nie dociera! Zgodziłam się na ten chory układ, staram się nie wywoływać kłótni ani niczego, a ty robisz wszystko, żeby podnieść mi ciśnienie. Czemu?

- Lubię cię, Ros. - przekręcił głowę, przygryzł wargę i uśmiechnął się. Stał tak przez chwilę i odszedł, odbijając się ręką od szafki.

- Super, mam jakieś wgniecenie. - westchnęłam przyglądając się nierównej powierzchni metalowej szafki, którą chwilę temu Herman zdewastował. Co za drań.

Chąc załagodzić sytuację w swojej głowie, doszłam do wniosku, że może on tak naprawdę nie chciał być niegrzeczny? Przecież podszedł i powiedział coś miłego.

Oczywiście, że chciał!

Nienawidzę go.

Chociaż...

Może ja też go trochę lubię?

Buziaki, do następnego rozdziału xxx

GAME OVER II XizxawqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz