t w e n t y e i g h t

178 7 4
                                    


Nie będę przepraszać za nieobecność, bo mam nadzieję, że mi ją wybaczycie. <3!


Co powinnam myśleć? Zwykła, początkowo nawet chora dla mnie gra, stała się niemożliwą do przejścia. Każda sekunda mojego życia, które kiedyś było niemalże idealne, mijała dłużej, jednocześnie sprawiając, że serce wyskakiwało mi z piersi. 

Jak bardzo się zmieniłam? I oczywiście, przez kogo? 

Jak to przez kogo, ty głupia idiotko!

Zakryłam twarz poduszką i zdecydowałam, że moje pokręcone życie musi się uspokoić, bo inaczej do trzydziestki zejdę na zawał.

Chwilę później zadzwonił mój telefon, który jednocześnie wybudził mnie z głębokich rozmyślań na ten temat. Ten zawał przyjdzie mi chyba nieco szybciej.

- Tak? - odebrałam i usłyszałam szybki i nierówny oddech mojej przyjaciółki.

- Słuchaj Ros, chyba powinnyśmy pogadać. Poważnie pogadać. Ja..Oh, po prostu musimy porozmawiać! Natychmiast!

Dawno nie czułam, że sprawa z którą zadzwoniła  przyjaciółka, nie cierpiała zwłoki. 

- W porządku, spotka.. - nie dane było mi dokończyć.

- Zaraz po Ciebie będę, masz być gotowa, pokażę ci coś. - rzuciła szybko, a chwilę później usłyszałam dźwięk, sygnalizujący zakończenie rozmowy. 

Przeczesałam ręką włosy, zebrałam się i przebrałam, bo sytuacja wydawała się być pilna. Nie próbowałam zastanawiać się, o co może chodzić, bo nic sensownego nie przychodziło mi na myśl. Gdy słyszysz zdenerwowany, a wręcz przerażony głos swojej najlepszej przyjaciółki, wiesz, że nie jest kolorowo, a niekiedy dostrzegasz, że istnieją dla niej ważniejsze rzeczy niż zakupy i nowe kosmetyki.

Wzięłam telefon i wyszłam z domu, żeby jak najszybciej dowiedzieć się, o co chodzi. Suzie podjechała chwilę później i szybkim gestem pokazała, żebym po prostu wsiadła do samochodu (hej, przecież nie ma do nich kluczyków?)

- Suz, skąd masz kluczyki, przecież..

- Czy to ważne? Dziewczyno, oni się tam pozabijają!

- Kto się pozabija, gdzie i z kim? O czym ty mówisz?! - zachowanie spokoju nie przychodziło mi łatwo, bo Suz rzadko bywa aż tak zdenerwowana, że zapomina pomalować usta. W zasadzie, nigdy o tym nie zapomina. 

Westchnęła tylko, a następnie ruszyła, mało nas nie zabijając. Szybka modlitwa i prośba o uważną jazdę, miały pomóc, jednak przyjaciółka jechała najszybciej, jak mogła.

Około 10 minut później dojechałyśmy do zagęszczonego lasu, który już skądś kojarzyłam. Może to ten, w którym byłam z Hermanem? Mniejsza.

Suzie złapała mnie za rękę i pobiegła, a na miejscu dostrzegłam przerażającą scenę. Herman i koledzy z drużyny bili się z tymi z przeciwnej. Stanęłam jak wyryta. Czułam, że zimy pot oblewa całe moje ciało, łącznie z twarzą. Scena wydawała się nierealna, a każdy kto tam był miał otwarte rany, z których krew sączyła się niemiłosiernie. 

- Kurwa, uspokójcie się! - krzyczeli inni, którzy także wydawali się być niebanalnie przerażeni. Żadne słowa i prośby nie działały, a dźwięki "bójek" wypełniały cały las. 

- Co tu się dzieje? Dlaczego oni się bija? Suz, do jasnej cholery, powiedz coś! - krzyczałam zestresowana,a włosy przylepiały się do mojej twarzy.

- Huh, nie wiesz? Jak to "co się dzieje"! Zapytaj Hermana. A może powinnam powiedzieć, zapytaj Zacka?

- Co? Co Zack ma do tego? On pewnie nawet nie wie, że własnie wyciągnęłaś mnie z domu, a teraz nie chcesz mi nic powiedzieć! Mów, co się dzieje! - krzyczałam zdruzgotana, nie mogąc powstrzymać emocji. Starałam się nie patrzeć w stronę krwi i ludzi, którzy odciągali chłopaków.

- Jak mógłbym nie wiedzieć Roslyn? Jak mógłbym..? - usłyszałam znajomy głos, który słyszałam już nieco wcześniej. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się Zack, jednak to, jak wyglądał nigdy nie przypominałoby go. W ustach miał papierosa, jego włosy były w nieładzie, a uśmiech wydawał się być raczej Hermana, niż jego.

- Co ty tu robisz? Zack, powiedz mi proszę, co się dzieje, ja nie wiem nawet gdzie jestem, Zack ja..

- Oh, Roslyn - westchnął i zaśmiał się - czy to właśnie ten, który namieszał ci w głowie? Czy teraz bije się z chłopakiem innej drużyny, a z jego ust płynie krew? Czy to ten Herman, dzięki któremu każdy cię zna? No Ros, nie udawaj głupiej.

- Idioto, mów o co chodzi. Jeśli nie, zaraz Herman zamiast bić jego, będzie bił Ciebie! - krzyknęła poirytowana Suz.

Podeszłam bliżej bijących się, a Herman po chwili wstał i spojrzał się na mnie. Wyglądał okropnie. Miał siniaki na całej twarzy, krew lała się wodospadem z jego ust, włosy były tłuste i brudne, a on sam nieco oszołomiony. Nie chciałam patrzeć na chłopaków z innej drużyny, bo ich stęki świadczyły o tym, że jest z nimi dużo gorzej.

- Ros? Co ty tu robi..

- Co się dzieje, Herman wytłumacz mi! O co w tym wszystkim chodzi?

Początkowo oczy Hermana spoglądały na mnie, ale chwilę później zauważył Zacka, stojącego za Suz, która próbowała go odpędzić.

- Zabiję go. - szepnął Herman, po czym pobiegł tak szybko, jak  nigdy wcześniej.

Kilka sekund później Zack leżał na ziemi.

Wyglądał na martwego.

Wyglądał?

Nigdy nie widziałam nikogo w takim stanie. 

Jednak to nie to zdawało się być najgorsze.


Kisses, do następnego! <345

GAME OVER II XizxawqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz