s e v e n t e e n

229 7 4
                                    


Dobrze zgadliście! Od Suz :-) 

Nawet nie weszłam w powiadomienie bo wiedziałam, że pytanie będzie dotyczyło Hermana, a ostatnim, o czym chciałabym rozmawiać tego dnia był właśnie on. Czułam się nieswojo, jakbym nie była sobą.

Bardzo przeżywałam to, co zrobiłam. To nie byłam ja. Wyśmiewałam tamtą pustą idiotkę (do dziś nie wiem jak się nazywa) a sama zrobiłam coś podobnego. Hipokrytka ze mnie, straszna hipokrytka. 

- Ros! - zawołała z domu mama - chodź na kolację! 

Nie byłam głodna, ale chcąc wyzbyć się poczucia winy, które nie do końca było stosowne (bo przecież nie zrobiłam nikomu krzywdy..) musiałam porozmawiać z mamą, tak po prostu.

- Cześć. Co jemy? - zapytałam.

- Dzisiaj zrobiłam naleśniki, nie miałam weny kucharskiej. - uśmiechnęła się i zaczęła nakładać na talerz naleśnika. 

- Fajnie. - skwitowałam.

Siedząc przy stole tylko przytakiwałam mamie na to o czym mówiła. Była zafascynowana jakimś wydarzeniem, które miało odbyć się gdzieś w okolicy.

- Przyjdziesz? 

- Co?

- No na imprezę letnią. Wszyscy w twoim wieku pójdą, będzie wesołe miasteczko, jakieś koncerty. To chyba fajne. - zaproponowała i, okej, strasznie się zdziwiłam. Miała dobry humor, co niestety nieczęsto gościło przy rodzinnych posiłkach. Denerwowała się swoją firmą, to właśnie dlatego tata był teraz poza domem. Siedział w biurze i pewnie liczył jakieś ważne przedsięwzięcia, czy coś. 

- Nie wiem. - odparłam krótko.

Wtedy naszła mnie pewna refleksja.

Kiedyś przeczytałam najważniejszą zasadę, którą potem kierowałam się jak tylko mogłam. "Nigdy nie rób niczego wbrew sobie". To tak jakby zmuszać się do obejrzenia serialu, w którym nie ma Dylana. Koszmar!

Z drugiej strony nie mogłam zawieść Suz. Domyślałam się, że ma gdzieś te kluczyki, bo wiedziała u kogo są. Jednak gdyby ich nie odzyskała - to byłoby istne piekło w jej domu. Dosłownie piekło. 

Te wyrzuty sumienia są niepotrzebne, bo nie zrobiłam niczego, co skrzywdziłoby kogokolwiek. Potrzebowałam czegoś na zasadzie rozgrzeszenia, tylko chciałam, żeby dokonała go Suz, która była największą grzesznicą trzecich klas. No prawie największą. 

Po co się tym przejmuję? 

No właśnie. Po co? 

Wstałam od stołu, zasunęłam krzesło i poszłam do góry.

Ruszyłam zmyć żal, strumieniami wrzątku. 

****************************************

Rozpoczęcie gry u nas obojga zaczęło się w dwóch różnych momentach. On przyjął ją do wiadomości wprost po przekroczeniu progu mojego domu, ja dopiero teraz. Może tego potrzebowałam? Może właśnie ten czas był dla mnie odpowiednim, do oswojenia się w nowej sytuacji? Może..?

Czy to istotne?

Wraz z przemyśleniem całej tej chorej poniekąd sytuacji, zrozumiałam jedno.

Gra zaczęła się teraz.

xxx, gra o kluczki hihi <3

GAME OVER II XizxawqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz