Rozdział 5

789 53 2
                                    

Lexa Pov

No tak ojca znów nie było w domu, jak on to nazywa wyjazd służbowy. Odkąd mama zmarła miał ich coraz więcej, myślę, że te wyjazdy kończą się na kolejnej nocy z jakąś kochanką. Wnioskuję po tym, że gdy wraca zawsze czuć od niego damskie perfumy, zastanawiam się czasem jak powinnam na to zareagować, z jednej strony powinnam zwrócić mu uwagę ze względu na mamę, miał totalnie wylane na wszystkie rocznice śmierci, jej urodziny czy święto zmarłych, a z drugiej strony to jego interes z kim się włóczy. Gdybym ja zwróciła mu uwagę na pewno nie zbyt dobrze by się to dla mnie skończyło. Ojciec coraz więcej pił i stawał się agresywny, dlatego starałam nie pchać mu się w drogę gdy nie był trzeźwy. Wracając do dzisiejszego dnia, w którym czułam się strasznie przytłoczona. Była sobota 3 kwietnia, miałam ochotę pobiegać,więc ubrałam się na sportowo, jakieś szare dresy i bluza z adidasa. Gdy wychodziłam z domu rozplątałam słuchawki, podłączyłam je do telefonu i puściłam muzykę typu ,,sad song", nie miałam nastroju na żaden inny rodzaj piosenek. Wyznaczyłam sobie trasę, miała ona nie całe 15 kilometrów. Chciałam porządnie się wymęczyć aby potem nie zamartwiać się niczym co zakrząta mi teraz głowę. Biegłam swobodnym tempem po jakimś parku, nie spodziewałam się jakiś tłumów o 9 rano i tak jak myślałam w parku nie było kompletnie nikogo. Wybiegłam z niego na jakąś dróżkę, pomyślałam sobie wtedy o tym jak byłam młodsza i mama zabierała mnie na spacery właśnie na taką drogę, po lewej stronie był wiatrak, a po prawej mały żółty domek mojej babci od strony mamy. Chwila moment, zatrzymałam się na chwilę i rozejrzałam się w lewo i prawo. Przecież to jest ten dom i wiatrak, przetarłam oczy i nie dowierzałam. Pierwszą myślą jaka mi się pojawiła to, że zwariowałam, ale może to naprawdę ona może to moja babcia ta najukochańsza starsza kobieta, która zawsze zapraszała na ciasteczka. To nie możliwe przecież jestem z Kanady, mieszkałam tam od narodzin, więc jak to możliwe, że moja babcia jest w Los Angeles. Zadawałam sobie kolejne pytania w głowie, gdy nagle mnie olśniło. Ojciec mówił, że nie znaleziono ciała mamy, ponieważ jej auto utopiło się w rzece, a ona z niego wypłynęła chociaż za późno i prąd porwał jej ciało. A może jest pochowana w LA, może ojciec mnie okłamał. Od razu sprawdziłam w google maps lokalizacje cmentarza i ruszyłam w jego stronę, myślałam tylko o mamie gdy byłam już na miejscu zaczęłam rozglądać się po każdym grobie po kolei miałam do przeszukania jakieś tysiąc nagrobków no cóż nie tak źle. Biegałam z jednej na drugą stronę już od jakiejś godziny, miałam wielką nadzieję, że znajdę tutaj grób mamy, kolejne nazwiska przewijały mi się przed oczami, moja nadzieja powoli znikała byłam już w połowie cmentarza i nic nie wskazywała na to, że coś tu znajdę, a może po prostu się pomyliłam i ojciec mnie nie okłamał. Usiadłam na trawę przy jakimś drzewie i pomyślałam o rozmowie z mamą o jej ostatnich słowach do mnie, po głowie chodziły mi tylko jej słowa o których nie mogłam zapomnieć:

<<... Lexi, mamusia musi jechać do sklepu, kupię ci coś bo pamiętaj, że zawsze o tobie pamiętam. Kocham cię skarbie...>>

Gdy teraz o tym myślę brzmiało to jak pożegnanie, może ona chciała zginąć, albo wiedziała, że zginie. Postanowiłam wstać z pod tego drzewa i pójść dalej, chciałam wrócić tam jutro. Szłam pomiędzy grobami i zahaczyłam o korzeń, upadłam na ziemię. Próbowałam się podnieść gdy poczułam na moim ramieniu uścisk, ktoś pomógł mi wstać. Gdy stałam już na nogach spojrzałam na osobę która wpatrywała się we mnie jak bym miała coś na twarzy. Była to starsza kobieta o brązowych włosach, ubrana w długi beżowy płaszcz i czarne spodnie. Na jej twarzy gościł szeroki biały uśmiech. A ja postanowiłam zacząć.   

-Dziękuję pani za pomoc.- powiedziałam, po czym szeroko się uśmiechnęłam.

- Dziecko nie dziękuj, właśnie miałam wyciąć ten korzeń. Dobrze ,że nic ci nie jest.- 

Życie to nie tylko przetrwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz