Rozdział 13

544 42 2
                                    

Z dedykacją dla Zizi❤ Thank's bb💕

Lexa pov

Nasz niby babski wieczór, skończył się jakoś o 5 nad ranem. Oczywiste jest to, że praktycznie wszyscy ledwo stali na nogach, po za mną i Clarke. Stwierdziłyśmy że nie będziemy dziś przesadzać, gdyż umówiłam się z moją babcią na spotkanie. Ja i blondynka zdecydowałyśmy, że pójdziemy tam razem. Griffin jest dla mnie wielkim wsparciem i jedyną osobą, której ufam bez granicznie. Mam nadzieję, że zostanie tak na zawsze.

Właśnie skończyłyśmy pomagać Raven w porządkach, co prawda nie było tego dużo, ale zawsze coś. Była 13, więc od razu skierowałyśmy się w stronę żółtego domu. Dojechanie tam autem zajęło nam jakieś 30 minut. Właśnie stałam przed domem i coś w środku mówiło mi, że nie będzie dobrze. Szczerze, nie mam pojęcia czego się spodziewać, ale tego się dowiem niedługo.
-Hej skarbie, spokojnie.- Usłyszałam ten cudowny głosik, a zaraz po nim moje usta, posmakowały tych należących do blondynki. Uśmiechnęłam się po tym szeroko i było mi lepiej. Nadal zadaje sobie pytanie, co ona robi że ma na mnie taki wpływ?
Szłam małą, kamienną ścieżką prosto do drzwi Rosy. Zapukałam do drzwi, usłyszałam kroki a po chwili drzwi się otworzyły i zobaczyłam w nich starszego pana.
-Lexa to ty?- powiedział z łzami w oczach. W tym samym czasie Clarke gładziła uspokajająco moją dłoń.
-Tak, to ja.- opowiedziałam, a mężczyzna przesunął się w prawą stronę tym samym robiąc nam przejście. Poprowadził nas do salonu i wskazał na kanapę. Usiadłyśmy na przeciwko najstarszego, cały czas trzymając się za ręcę.
-Jestem Gabriel, Rosa to moja żona, a ty jesteś...-głos mu się załamał-... naszą wnuczką.- Po tym co powiedział, zrobiło mi się przykro, spojrzałam na niego i zapytałam.
-Mogę pana przytulić?-
Blondynka po usłyszeniu tego puściła moją dłoń, a ja wstałam i przytuliłam mojego dziadka. Po jego policzku zaczęły spływać łzy, a ja jeszcze bardziej się w niego wtuliłam. W tym czasie do salonu weszła Rosa z tacą, na której leżała herbata, filiżanki i jakieś ciasto.
-Miło was widzieć dziewczynki.- rzekła kobieta, po czym postawiła tacę na stół. Przytuliłam ją na przywitanie, a następnie usiadłam na miejsce i złapałam Clarke za rękę.
-Dziękujemy, za zaproszenie.-rzekłam od razu.
-Nie ma sprawy, rozumiem że chciałabyś dowiedzieć się, co stało się z twoją mamą? - zapytała Rosa.
-Tak, chciałabym to wiedzieć. Okłamywano mnie przez 10 lat i chce znać prawdę.- powiedziałam z przekonaniem. Starsza kobieta tylko pokiwała smutno głową.
-Jak wiesz, 10 lat temu twoja mama wyszła do sklepu, przy najmniej tak ci powiedziała. Prawda była taka, że wtedy Costia przyjechała do nas, ponieważ była szantażowana przez twojego ojca. Titus, gdy poznał naszą córkę, wciągnął ją do gangu narkotykowego, jej zadaniem był dowóz do klienta. W pewnym momencie, gdy była w ciąży, stwierdziła że nie chce brać w tym udziału, ale on powiedział jej, że jeżeli teraz odejdzie będzie musiała odejść od ciebie. Twoja mama nie miała zamiaru narażać cię na niebezpieczeństwo, więc się zgodziła. Tamtego dnia, gdy była u nas powiedziała, że jej życie bez ciebie nie ma sensu i wybiegła z domu. Szukaliśmy jej jakieś dwa tygodnie i ją znaleźliśmy...
Twoja mama podcięła sobie żyły, a policja ustaliła, że na darmo szukaliśmy ją przez dwa tygodnie, ponieważ leżała tak dwa tygodnie, a przy niej znaleźliśmy list. List dla ciebie Lexo.-kobieta podała mi list. Nie wiedziałam kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy, ale gdy przemyślałam sobie to jeszcze raz, pogrążyłam się w płaczu. Clarke przyciągnęła mnie do siebie, a ja schowałam twarz w zagłębieniu jej szyi.
Nie wiem ile tak siedziałam, ale zdołałam się pozbierać.
Po godzinie rozmowy z dziadkami, opuściłyśmy ich dom. Po drodze do domu, weszłyśmy do sklepu, Clarke wyszła szybciej, powiedziałam że dam radę. Zapakowałam zakupy do reklamówek i wyszłam z budynku.

Clarke pov

Szłam w stronę auta, gdy zobaczyłam kobietę idącą w moją stronę. Wysoką dziewczynę w kręconych włosach, która wpatrywałam się we mnie łapczywie.
W końcu podeszła do mnie i zaczęła.
-Hej, przepraszam że przeszkadzam. Clarke Griffin tak?- zapytała poważnym tonem.
-To ja, a coś się stało?-
-W sumie to tak. Jestem byłą dziewczyną Lexy i nie wiem gdzie mogę ją znaleźć. A z tego co wiem ty jesteś teraz jej dziewczyną.-  przecież Lexa mówiła że miała jedną dziewczyną, a po za tym nie żywą. Gdy chciałam coś powiedzieć zobaczyłam Lexę, upuszczającą dwie torby z zakupami i wpatrującą się w dziewczynę stojącą przy mnie. Dziewczyna ruszyła w stronę mojej dziewczyny, a ja zaraz za nią.
-Lu... Luna?- zająknęła sie.
-Wow Lexi, aż takiego strachu ci napędziłam?- zapytała śmiejąc się.
-Powiesz mi jak to się stało? Przecież ty i ja i my. I ty leżałaś martwa.-po jej policzku spłynęła łza.
-Przeżyłam śmierć kliniczną. Szukałam cię tak długo aż w końcu znalazłam.- powiedziała i wtuliła się w zielonooką.
-Tutaj masz mój numer, zadzwonię do ciebie i pogadamy.- podała brunetce karteczkę i odeszła.
-Jedziemy? -powiedziałam łapiąc siatki.
-Hej, hej, hej ja to wezmę skarbie.- odrzekła, biorąc siatki ode mnie i całując mnie w policzek. Wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy w stronę domu.

Raven pov

Wracając do domu z pracy, po drodze zobaczyłam dziewczynę, piękną ciemnooką boginie. Coś mnie w niej zaintrygowało i zaciekawiło. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, zmierzyła mnie wzrokiem.
Gdy mijałyśmy się, dziewczyna zwinnym ruchem umieściła coś w tylnej kieszeni moich jeansów, gdy się odwróciłam zobaczyłam szeroki uśmiech na jej pięknej twarzy. Wyjęłam z kieszeni karteczkę z numerem telefonu. Od razu wpisałam go do telefonu i zapisałam kontakt jako nieznajoma piękność.





Życie to nie tylko przetrwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz