Rozdział 10 cz.1

702 45 5
                                    

(Inne wydanie rozdziału, tym razem narrator wszechwiedzący😅)

Lexa i Clarke obudziły się w południe, czuły się dobrze, co zdziwiło je obie po takiej imprezie. Zrobiły szybki obiad i zaczęły planować resztę dnia, po domu rozległ się dzwonek do drzwi, co prawda nie spodziewały się gości, dlatego jeszcze bardziej się zdziwiły. Brunetka poszła w stronę drzwi, gdy już je otworzyła, zobaczyła przed domem małego chłopca, nie miała pojęcia kim był, więc do niego zagadała. 
-W czym mogę pomóc? - do pytała  niepewnie z uśmiechem na twarzy.
-Czy zastałem w domu Clarke? - odpowiedział pytaniem. W czasie gdy chłopiec zadawał pytanie, za plecami brunetki pojawiła się niebieskooka.
-O Aden, miło cię widzieć.-powiedziała blondynka.
-Hej Griffin, moja mama pyta czy wpadniesz dziś do nas.- dziewczyna po za danym jej pytaniu chwilę się zastanawiała, po czym chłopiec dodał.
-Twoja koleżanka też może przyjść. - rzekł wskazując na zielonooką.
-Okej, wpadniemy, a twoja siostra będzie w domu, bo muszę podrzucić jej pędzle?-
-Tak będzie. - powiedział troszkę ciszej i spojrzał się na Woods, po czym podał rękę i się przedstawił. Clarke lekko się zaśmiała i dodała.
-Będziemy o 17, a i pozdrów mamę.- Dostała w odpowiedzi tylko uśmiech chłopaka. Po całym tym zajściu dziewczyny weszły do domu, Lexa była lekko zdziwiona, więc nie obyło się bez zadawania pytań.
-Kto to był? - zapytała zaciekawiona.
-Mój kuzyn, chrześniak mojej mamy i syn mojej chrzestnej. -powiedziała jednym tokiem.
-Okej, a do czego tam jestem potrzebna?- dodała lekko się śmiejąc.
-Do niczego cię nie zmuszam, a po za tym nie są tacy źli.-powiedziała z uśmiechem na twarzy, po czym spojrzała na zegarek. Do wyjścia miały 20 minut, stwierdziły że wybiorą się do cukierni po jakieś ciasto. Po 10 minutach od wyjścia ze sklepu były już przy małym jednorodzinnym domku, gdy tylko weszły na posesję w ich stronę podbiegł mały szpic, który bardzo zainteresował się Lexą, brunetka pochyliła się do pieska aby go pogłaskać, gdy druga dziewczyna rozglądała się na około. Gdy zawsze przychodziła do swojej cioci, jej kuzyn straszył ją na wejściu, gdy stwierdziła że tym razem chłopak sobie odpuścił, usłyszała za plecami szelest. Wiedziała że to Aden, ale i tak przestraszyła się żartu kuzyna. Po chwili poczuła jak mały człowiek się do niej wtula, odwzajemniła uścisk po czym spojrzała na swoją ukochaną.
-Lexi może kupić ci psa, albo nie wiem. Szopa. -stwierdziła blondynka śmiejąc się.
-Tak, i będziesz musiała opiekować się dwoma szopami.- odparła brunetka. 
-No chodźcie już. - przerwał im zniecierpliwiony Aden. Dziewczyny nic już nie dodały tylko po dążyły za chłopakiem.
-Mamo!! Clarke przyszła. - wykrzyczał młodzieniec. Po chwili na korytarzu zjawiła się kobieta o ciemnej karnacji z szerokim uśmiechem na ustach.
-Clarke, jak ty urosłaś.- rzekła kobieta, po czym mocno przytuliła blondynkę.
-A ty pewnie jesteś Lexa.- stwierdziła najstarsza.
-Tak, miło mi panią poznać. - powiedziała z uśmiechem szatynka. -Proszę mów mi Indra. - rzekła ciemnowłosa, po czym wszystkie udały się do salonu.
-Ciociu, a jest może Gaiya?- zapytała Clarke, gdy do salonu weszła wspomniana przez nią osoba. Dziewczyna o krótkich włosach i afrykańskiej urodzie podbiegła do niebieskookiej i przytuliła. Następnie przedstawiła się Lexie co brunetka odwzajemniła.
-Więc co u ciebie księżniczko? - zapytała po chwili Indra.
-Bardzo dobrze, a co słychać u was, jak czuje się wujek?-
-Jest z nim coraz lepiej, co prawda Gustus miał poważny wypadek, ale dochodzi do siebie.- odpowiedziała ze smutnym uśmiechem.
-Jak twoje urodziny, swoją drogą mam coś dla ciebie.- powiedziała, po czym wyciągnęła zza pleców breloczek, który okazał się być kluczykami, blondynka nie wiedziała do czego mogą być te kluczyki, więc Indra wstała i wskazała gestem ręki przez okno na ogród. Stał tam biały Mercedes, gdy Clarke zobaczyła auto, podeszła do cioci i mocno ją uściskała. -Wow ciociu dziękuję. -dodała Griffin. -Skarbie osiemnastkę ma się tylko raz.- powiedziała z szerokim uśmiechem kobieta, następnie wróciły do salonu.    
-A więc dziewczęta, czy wy jesteście razem? -spytała najstarsza prosto z mostu.
-Tak. - odpowiedziały jej w tym samym czasie.
-Gratuluję, mam nadzieję że jesteście ze sobą szczęśliwe. - rzekła ciocia Clarke, tak jak by im błogosławiła.
Obie uśmiechnęły się tylko szeroko w odpowiedzi. Rozmawiały tak przez około godzinę, dziewczyny miały w planach wyjść jeszcze na spacer, więc pożegnały się z rodziną blondynki i poszły w stronę rzeki.
-Skarbie znam takie jedno miejsce, które na pewno ci się spodoba.-powiedziała Clarke. Po pół godzinnym spacerze dziewczyny doszły  nad zatokę. Gdy zobaczyły na środku plaży palące się ognisko, a obok niego 4 osoby, podeszły bliżej aby ujrzeć twarze nie znajomych. Gdy były w odpowiedniej odległości, rozpoznała wszystkie cztery osoby była tam Octavia, Raven, Lincoln i Murphy. Podeszły do ogniska po czym przywitały się ze znajomymi. Po długiej rozmowie, wpadli na pomysł aby iść nad wodospad przy jeziorku. Droga zajęła im około 2 godzin, ale dla takich widoków było warto. Gdy chłopcy wpadli na pomysł wejścia do jeziora, wszystkie dziewczyny oprócz Rav nie ośmieliły się wejść. Po 20 minutach zabawy w wodzie, cała trójka trzęsła się z zimna, więc John razem z Rey poszli do domu a O z Linem wsiedli do auta. Clarke i Lexa postanowiły wraca)ć już do domu, ponieważ miały jutro szkołę na ósmą. Dojście do domu zajęło im jakieś 3 godziny, wymęczone długim marszem postanowiły od razu zatopić się pod ciepłą kołderką.

Życie to nie tylko przetrwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz