Rozdział 18

475 33 1
                                    

Raven pov

-Luna!!!- wykrzyczałam do dziewczyny znajdującej się w moim salonie. Nie odpowiadała przez dobre pare minut, więc postanowiłam iść do pomieszczenia. Gdy przechodziłam przez wejście do salonu, zostałam pociągnięty w stronę ściany, do której chwilę potem przywarłam plecami.
-No, no miła niespodzianka.- powiedziałam, spoglądając w jej ciemne oczy. Jej ręce spoczeły na ścianie zaraz przy mojej twarzy, a moje dłonie  powędrowały na jej talię i przyciągnęły bliżej. Byłyśmy wystarczająco bliskoblisko abym poczuła jej przyśpieszonych oddech na swojej twarzy. Wpatrywałam się w jej oczy do momentu gdy zobaczyłam w nich, cień nieokreślonego skołowania.
-Hej, skarbie coś cię dręczy?- zapytałam widocznie zmartwiona.
-Nie, to znaczy może trochę. A mianowicie to kiedy powiemy dziewczynom, że jesteśmy razem?-
No tak, jeszcze dziewczyny. Nie mam zielonego pojęcia jak zareagują, ale szczerze mówiąc nie interesuje mnie ich opinia. To nasze życie i decyzje jakie podejmujemy mają też za sobą różne konsekwencje, ale wiem jedno. Napewno żadna opinia, nawet mojej najlepszej przyjaciółki nie wpłynie na mój związek.
-Jeżeli chcesz możemy zaprosić je do nas na kolacje. Chyba że mamy jakieś plany.-
-Myślisz, że bedą miały coś przeciwko?- zapytała lekko speszona.
-Myślę, że nie ma to dla mnie większego znaczenia, a to co sądzą dziewczyny w niczym nam nie przeszkodzi.- odrzekłam jej i mocno w siebie wtuliłam. Po dłuższej chwili przytulasków, poszłam po telefon, a na jego ekranie zauważyłam wiadomość od Clarke.

PrincessSgl: Raven musimy porozmawiać, proszę przyjedź do mnie.

Me: Jak bardzo jest źle w skali 1 do 10?

PrincessSgl: 21, szybko.

Me: Momento princesa, już jadę.

No to w takim razie jest naprawdę bardzo źle i obawiam się, że Lexa jest w to zamieszana.
-Luna, chyba dziś nie będziemy miały spokoju.- powiedziałam lekko rozczarowana.
-Clarke, napisała że jest źle i muszę do niej jechać.- stwierdziłam lekko podnosząc się z kanapy.
-Tak się składa, że Lexa napisała mi to samo. Więc pomoc musi ruszać w drogę skarbie.- dopowiedziała, spoglądając na telefon.
-Gdzie cię podwieźć?- zapytałam, tonem nie przyjmującym odmowy.
-Do Arkadii.- odpowiedziała lekko zniechęcona, na samą myśl o barze.

Dziesięć minut później siedziałyśmy już w moim aucie i zmierzałyśmy w stronę lokalu. Około 2 kilometry od celu, zaczęłam rozmowę.
-Jak sądzisz co mogło się stać?-zapytałam  delikatnie przestraszona.
-Wiem jedno, Lexa nigdy nie pisze do nikogo gdy coś się stało, więc jest źle.- powiedziała na jednym oddechu.
-Musimy postarać się, poskładać to wszystko tak jak było.-odrzekłam z przekonaniem.
Luna splotła nasze palce, lekko gładząc wierzch mojej dłoni. Dodało mi to trochę otuchyotuchy, ale nadal martwiłam się tym, co stało się pomiędzy Griffin a Woods.
-Już jesteśmy.- powiedziałam z lekkim stresem w głosie.
-Trzymaj kciuki i powodzenia.- odrzekła Luna i z łączyła nasze usta w namiętny pocałunek.
Gdy dziewczyna weszła do lokalu ruszyłam w stronę domu blondynki.

Zaparkowałam auto przed domem i wyszłam z niego tak szybko jak potrafiłam, podbięgłam do drzwi wejściowych i zadzwoniłam 2 razy dzwonkiem. Nie doczekałam się odpowiedzi, więc złapałam za klamkę i wparowałam do środka. Nikogo nie zauważyłam w salonie, więc pomknęłam z pędem po schodach. Gdy stałam przed drzwiami do pokoju blondynki, usłyszałam dzwięk jakiejś piosenki rozpoznałam tylko fragment:

You can't believe, still can't believe it
You left in peace, left me in pieces
Too hard to breathe, I'm on my knees right now,

Gdy Clarke słucha Seleny Gomez jest już naprawdę źle i nie przepowiada to nic dobrego. Nie miałam w planach nawet pukać, weszłam do pokoju i to zobaczyć ujrzałam rozdarło mnie na pół. Clarke siedząca na fotelu z zeszytem, ołówkiem i gromadą chusteczek na podłodze. Kartka zawierała szkic zrobiony łzami zamiast ołówka. Nie mogłam patrzeć na to w jakim jest stanie, podeszłam do niej i od razu wziełam ją w swoje ramiona. Doskonale wiedziałam jak bardzo tego potrzebuje, co prawda nie miałam pojęcia o co poszło, ale mięciutkie serduszko Griffin potrzebuje regeneracji i uścisków. Dziewczyna usadowiła się na moich kolanach, jej twarz spoczywała w zagłębieniu mojej szyi a gorzkie łzy dalej spływają.
-Clarke, nie chce cie przemęczać, ale muszę wiedzieć co się stało.- powiedziałam opiekuńczym tonem.
-J-Ja..źle zrobiłam... To był błąd.- blondynka popadła w jeszcze większy płacz, a ja postanowiłam na razie nie dopytywać.

Luna pov

Weszłam do baru lekko zestresowana całą tą sytuacją, nic nie było teraz do przewidzenia chociaż znam dziewczynę bardzo długo,  w tym momencie nic nie było jasne. Stres coraz bardziej dał się w znaki, a moja ręka zaczęła lekko drżeć. Musiałam odnaleźć gdzieś szatynkę, najpierw myślałam że będzie to bardzo trudne, ale uświadomiłam sobie ostatnią historię z kłótnią.
Postanowiłam przejść na dalszą część lokalu, gdzie znajdowały się stoliki. Przy najbardziej oddalonym stoliku w rogu lokalu, zauważyłam Woods dopijającą chyba 7 drinka. Podeszłam do pijanej już dziewczyny i zaczęłam rozmowę w tym samym czasie siadając naprzeciw niej.
-Lexa, co się stało?- zapytałam spokojnym tonem. Szatynka pociągnęła nosem i upiła łyka ze szklanki.
-Powiesz mi coś, czy będziemy tak siedziały?- dodałam po chwili.
Dziewczyna ciężko odetchnęła i zaczęła mówić.
-Gdy wróciłyśmy z baru, wtedy gdy przyjechałyśmy do was. Wszystko było w porządku do czasu gdy w tylniej kieszeni Clarke nie znalazłam karteczki z numerem jakiejś dziewczyny, wkurwiłam się i wyszłam z domu. Nie miałam pojęcia gdzie jechać, więc znalazłam się w klubie bokserskim. Za pierwszym razem gdy się tam pojawiłam, poznałam Anyie i właśnie ona ogarnęła mnie lekko w czasie gdy moje pięści zostawiły swoją część na worku. Potem zaproponowała mi sparing i... -upiła łyka i schowała twarz w dłoniach-...ja, ja zdradziłam Clarke. Jestem totalną idiotką i nie mam pojęcia co mam teraz zrobić.- powiedziała z widocznym smutkiem.
-No to naprawdę zjebałaś po całości,  ale od czego masz mnie i moje złote rady.- powiedziałam lekko podbudowywującym tonem.

Clarke pov

-Clarke, wytłumacz mi o co chodzi bo nie mam pojęcia jak ci pomóc.- powiedziała lekko zdenerwowana Reyes
-Pamiętasz tą dziewczynę z kawiarni, Josephine?- zapytałam, a w odpowiedzi dostałam przytaknięcie.
-Gdy dawała mi zamówienie, podała mi karteczkę że swoim numerem i podpisem. Włożyłam ją do tylnej kieszeni, a gdy wróciłyśmy z Lexą z klubu, ona ją znalazła. Nie miałam nic na swoją obronę, a ona wybiegła z domu. Musiałam z kimś porozmawiać, więc umówiłam się z Josephine. Na miejscu przedstawiła mi swojego brata, a on zabrał mnie na taką jak by randkę/spotkanie i... -schowałam twarz w dłoniach po których spływały łzy-...zdradziłam Lexę.- dokończyłam wypowiedź cała roztrzęsiona.
-Griffin, zjebałaś to i doskonale o tym wiesz.- podsumowała latynoska.
-Wiem o tym Reyes.- odpowiedziałam bez namysłu.
-Clarke, kochasz ją?- zapytała, patrząc mi w oczy.
-Jasne, że ją kocham to moja dziewczyna i naprawdę żałuję tego co zrobiłam.- powiedziałam zdecydowanym tonem.
-Pomogę ci z tym, ale to nie będzie łatwe.- dodała ciemnooka.

"Jak bym ja o tym nie wiedziała"

Powiedziałam do siebie i zaczęłam słuchać planu Raven.

...


Życie to nie tylko przetrwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz