Rozdział 2

928 53 1
                                    

Raven Pov

Zostało tylko 15 minut do końca zmiany, tak się cieszę że w końcu stąd wyjdę. Nie, że nie lubię swojej pracy, ale jest piątek, godzina czternasta i tylko 15 minut do weekendu. Dzisiejszy dzień był bardzo udany, miałam do naprawy tylko klocki hamulcowe, więc nic trudnego.
Pora zwijać się z tej dziury, może jakaś imprezka wieczorem w sumie to nie taki zły pomysł, spytam Octavii co o tym sądzi i postaram się przekonać Griffin, a może ogarniemy też Lincolna kto wie.
Po dwóch sygnałach w końcu odebrała telefon:                   
                                       
  Raven: Halo? O?                                      Octavia: Raven, mamy problem! Griffin jest w szpitalu, właśnie dzwoniła do mnie jej mama. Nie wiem co robić, jestem w szkole. Musimy do niej jechać!    Raven: O! Uspokój się, przyjadę po ciebie, bądź pod szkołą za 5 minut.            Octavia: Dobrze, pośpiesz się.                                                                                                  Wsiadłam do mojego czerwonego mustanga i już po 3 minutach stałam przy szkolę dziewczyn, Octavia zaraz po tym jak mnie zobaczyła, podbiegła w stronę auta ... swoją drogą od kiedy ona tak szybko biega ...   

Ledwo wsiadła do auta, a ja ruszyłam z piskiem opon, widać było po O, że bardzo się przejęła postanowiłam, więc zacząć rozmowę.                                

-Co stało się Clarke?- zapytałam, w sumie nie zdążyłam się tego dowiedzieć w poprzedniej rozmowie.                             

-Raven, nie mam pojęcia. Jej mama do mnie zadzwoniła i powiedziała, że mamy przyjechać do szpitala. Oby nie było to nic poważnego.- powiedziała jak przez łzy, ale miała rację oby to nie było nic poważnego.                                                     

-Na pewno nic jej nie będzie, jest pod opieką Abby, a jak wiemy jest najlepszym lekarzem w całym Los Angeles.-  najwidoczniej mówiąc to dodałam Blake trochę otuchy, nawet się uśmiechnęła.

Po 20 minutach drogi  dojechałyśmy już na szpitalny parking i w pośpiechu pognałyśmy do drzwi wejściowych najlepszego szpitala w LA.                                                            
Lexa Pov     

Szybko wstałam z miejsca i pognałam w stronę sali blondynki. Zapukałam lekko w drzwi i usłyszałam cichutkie proszę, więc weszła do środka. Zauważyłam Clarke leżącą na łóżku szpitalnym z podpiętą kroplówką, dziewczyna spojrzała się na mnie swoimi błękitnymi jak ocean oczami, aż zaparło mi dech w piersiach. Nadal nie wiem dlaczego ona tak na mnie działa.   

-Hej Clarke, jak się czujesz?- zapytałam z zatroskaniem w głosie.   

 -Jest w porządku i to dzięki tobie Lexa.- Gdy wypowiedziała moje imię, po moich plecach przeszły ciarki, strzeliłam sobie podświadomego liścia aby się ogarnąć i czekałam aż powie coś jeszcze.

-Bardzo dziękuję, naprawdę nie chcę sobie wyobrażać co tam mogło by się stać gdyby nie ty.- 

-Clarke nie masz za co dziękować, najważniejsze abyś była bezpieczna, a ja nie dam cię skrzywdzić.- złapałam jej rękę aby dodać jej otuchy.

Usłyszałam z korytarza jakieś krzyki podeszłam do drzwi, okazało się, że jednak za blisko. Ktoś niespodziewanie otworzył drzwi i dostałam nimi prosto w twarz, upadłam na podłogę w pierwszym momencie nie wiedziałam co się stało. Gdy trochę oprzytomniałam, zobaczyłam dwie brunetki, które stały jak by zobaczyły ducha.
                                           
-Lexa!!- usłyszałam blondynkę wykrzykującą moje imię, próbującą wstać z łóżka.
                                               
-Nie wstawaj, dam radę.- podparłam się ściany i podniosłam do góry.

Życie to nie tylko przetrwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz