Rozdział 8

856 50 3
                                    

Raven Pov

Obudziłam się w południe, kac dawał siwe znaki, ale czego nie robi się dla przyjaciółki w końcu trzeba było opić jej osiemnastkę. Miałam plan jak jej jeszcze umilić dzień, więc napisałam do młodej Griffin SMS'a.
Raven: Jubilatko, wstajeeemy! Masz jeszcze cały dzień do przeżycia.

Czekałam na odpowiedź jakieś 20 minut. No w sumie jej się nie dziwie, na ogół wcale nie piła tylko przy jakiś okazjach, a tej nocy wypiła na prawdę dużo. W końcu doczekałam się sms'a.

Clark: Co planujesz i kiedy mam być gotowa do wyjścia?

Takie podejście do sprawy mi się podoba. Co prawda wszystko zaplanowałyśmy na dziś i wczorajsza imprezę wymyśliła Lexa, ale tego dnia na pewno nie zmarnuje jakiś kac morderca.

Raven: Niespodzianka i za jakieś pół godziny po ciebie przyjadę.

Clarke: Tak jest kapitanie Reyes.

Już nic jej nie odpisałam, w między czasie zadzwoniłam do O i spytałam czy wszystko pasuje, potem zadzwoniłam do Lexy która też miała do wykonania zadanie, swoją drogą nadal nie wiedziałam jaka relacja łączy Woods i Griffin, ale obstawiam że się dowiem. Ubrałam się w jakieś luźne rzeczy, wypiłam kawę i pojechałam w stronę domu Clarke. Nie musiałam dziś jechać po Blake, ponieważ ona od samego rana jest już na miejscu niespodzianki razem z Woods i Linem. Gdy byłam pod domem blondynki już na mnie czekała, po chwili weszła do samochodu.
-Sto lat, sto lat!- wykrzyczałam jej od razu po tym jak weszła do auta.
-Dziękuję jeszcze raz. Więc gdzie jedziemy?- zapytała z miną mówiącą ,,no powiedz mi proszę,,.
- O nie Clarke Griffin to jest niespodzianka, a teraz nie będziesz zadawać żadnych pytań tylko rozkoszuj się tym dniem.- jak rozkazałam tak zrobiła.

Lexa Pov

Raven była już w drodze, niespodzianka była już gotowa, a my czekaliśmy tylko na Clarke. Wczorajsza sytuacja przed domem blondynki to jakiś nie wyjaśniony cud, nie mam pojęcia jak to się stało ani co z tego będzie, ale chciała bym aby coś z tego wyszło, ta dziewczyna to realny anioł. Jest jedyną osobą która tak na mnie działa i oby dalej tak działała. Dwadzieścia minut później zauważyłam czerwonego rumaka Rav, wyszła z niego razem z uśmiechniętą blondynką. W dzisiejszą niespodziankę wkręceni byli tylko ja, Rav, O i Lin. Gdy Clarke zmierzała w naszą stronę, zobaczyłam na jej szyi łańcuszek, czyli jej się spodobał albo zapomniała go zdjąć. Jak była wystarczająco blisko Lincoln otworzył szampana a Octavia podała kieliszki.
-Nawet nie wiecie jak wam dziękuję, chodźcie tu.- Griffin uściskała nas wszystkich i gdy wypiliśmy szampana, podeszliśmy do pomostu przy którym stał mały jacht, blondynka zrobiła wielkie oczy podczas gdy Whitlle wchodził na pokład zaraz po nim Reyes i Blake. Clarke stała jako ostatnia stwierdziłam że pora coś zrobić, więc ustałam przy łodzi spojrzałam na Griff i wyciągnęłam do niej rękę. Dziewczyna uśmiechnęła się i podała mi rękę, weszłyśmy na pokład i łódź ruszyła. Wszyscy usiedliśmy na skórzanej kanapie i otworzyliśmy nowego szampana, toczyliśmy luźną rozmowę gdy nagle Rav spowodowała swoim pytaniem cisze.
-Clarke, Lexa czy oficjalnie możemy was shipować?- gdy brunetka zadała pytanie wszystkie oczy skierowały się na mnie i dziewczynę siedzącą obok mnie.
-Reyes to ich sprawa.- dodała od razu Octavia.
-Mam nadzieję że nam powiecie gdy.. no wiecie..-
-Tak Raven zdam ci szczegółową relacje gdyby coś pomiędzy nami było.- rzekła Clarke, a wszyscy zaczęli się śmiać. -Trzymam cię za słowo Griffin.- powiedziała przekonana Rey. Po godzinie pływania dotarliśmy do centrum, po czym miała nastąpić kolejna niespodzianka czyli impreza w domu Rav czekało tam na nas prawie 30 osób. Gdy weszliśmy do domu światła były pogaszone a wszyscy się schowali, nagle ktoś zapalił światło i zaczęła się impreza. Wszyscy zajmowali się sobą przez jakieś 3 godziny aż ktoś zaproponował grę w butelkę, przed którą Raven poprosiła mnie o rozmowę w sumie to się zdziwiłam, ale poszłam z nią na balkon. -Lexa, masz być ze mną super szczera. Okej?- na początku nie wiedziałam o co jej chodzi, więc tylko przytaknęłam. -Podoba ci się Clarke?- serio tak prosto z mostu.
-Jak wiesz, nie zbyt lubię mówić o uczuciach.- uciekałam od tematu, ale ona o tym wiedziała.
-Woods... przecież widzę jak na nią patrzysz.- cholera aż tak jestem przewidywalna.
-Dobra, już dobra. Podoba mi się i to nawet bardzo.- Latynoska tylko się uśmiechnęła i zaczęła mówić dalej.
-Mam chytry plan, ale musimy to zrobić podczas gry w butelkę.- Po tym jak Rav wyjawiła mi swój plan, zgodziłam się i weszłyśmy do salonu. I zobaczyłam prawie 30 osób siedzących w kółku, swoją drogą nie wiem jak się pomieścili.
-Dobra gramy w to szambo.- wykrzyczał Murphy. I zaczęli mu odpowiadać wszyscy goście. Po parunastu kolejkach prawdy czy wyzwania, butelka natrafiła na mnie i tak się składało że Reyes zadawała.
-Więc Woods, musisz odprowadzić Clarke do domu natychmiast.- spojrzałam na nią ze zdziwieniem bo nie taki był nasz plan, ale Clarke wstała i poszła w stronę przedsionka. Od razu gdy ją zauważyłam i byłyśmy sam na sam, skupiłam się na tych pięknych hipnotyzujących oczach, mogła bym patrzeć w nie godzinami.
-Idziemy?- spytała zaniepokojona. -Jasne.- odpowiedziałam jej z grobowym spokojem na twarzy.
-Hej Clarke wszystko gra?- coś musiało być nie tak.
-Można tak powiedzieć.- odpowiedziała ze smutnym uśmiechem. Szłyśmy przez park, ponieważ było przez niego bliżej do domu Griffin. W czasie gdy weszłyśmy na drewniany mostek zatrzymałam się i oparłam o balustradę.
-Powiedz co cię gryzie.- nie mogłam przestać się tym przejmować.
-Na prawdę chcesz wiedzieć?- zapytała ze zrezygnowaniem. Podeszłam bliżej niej i złapałam za rękę.
-Na prawdę.-
-W sobotę są urodziny Octavi, na których będzie jej brat Bellamy. Miałam z nim pewien konflikt i boję się go, dzwonił do mnie i powiedział że nigdy mi nie odpuści.- Po policzku blondynki spływała samotna łza którą szybko starłam. Złapałam jej podbródek, jej oczy wpatrywały się w moje.
-Clarkie pamiętaj, że zawsze przy tobie jestem i nie masz się czego bać, jeżeli ten dupek będzie chciał ci coś zrobić najpierw będzie musiał spotkać się twarzą w twarz ze mną. Dziewczyna po tych słowach uśmiechnęła się smutno a ja ją przytuliłam.
-Czy panna Griffin ma jeszcze trochę siły?- miałam pewien plan.
-Raczej tak.- szybko spojrzałam na zegarek 23.30, dam radę. Złapałam niebieskooką za rękę i poszłam w nie znanym jej kierunku. Po 20 minutach byłyśmy nad małym jeziorkiem, weszłyśmy na pomost i usiadłyśmy na jego końcu.
- Wow, ale tu pięknie.- stwierdziła blondynka, a ja jej przytaknęłam.
-Clarke.- powiedziałam jej imię aby skupiła na mnie wzrok.
-Gdy pierwszy raz cię zobaczyłam, zauważyłam w twoich oczach dwie małe iskierki, te małe ogniki to znak najpiękniejszych oczu na Ziemi. Gdy tylko cię zobaczyłam od razu zawróciłaś mi w głowie, nasze drugie natknięcie skończyło się szpitalem dla nas obojga, właśnie ten mały detal sprawił że następnego dnia byłyśmy na super spotkaniu, i takich sytuacji było więcej, teraz uświadomiłam sobie że te przypadki tak na prawdę mogły nimi nie być, mogło to być przeznaczenie i jedynym co chciała bym sprawdzić, to właśnie to. Czy może to być przeznaczenie? To co teraz powiem, będzie próbą znalezienia odpowiedzi na to pytanie. Clarke Griffin czy zostaniesz moją dziewczyną?- nie jestem poetą, ale to było nie złe. Dziewczyna patrzyła na mnie ze łzami w oczach, ale po chwili dodała.
-To było cudowne Lexa. I... tak zostanę twoją dziewczyną.- Gdy usłyszałam odpowiedź wstałam i razem ze mną blondynka, wzięłam ją na ręce i wpiłam się w usta mojej dziewczyny. NASTĘPNEGO DNIA

Życie to nie tylko przetrwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz