Clarke Pov
Wstałyśmy z Lexą około południa, stwierdziłyśmy że nie pójdziemy do szkoły tylko przygotujemy się do osiemnastki Octavi. Poszłam do kuchni i zaczęłam robić śniadanie, Woods brała w tym czasie prysznic. Wzięłam dwa talerze i wyłożyłam naleśniki na talerz, polałam je syropem klonowym, a do tego położyłam obok dwie kawy.
-Skarbie, jesteś niesamowita.- powiedziała do mnie Lex po tym jak weszła do kuchni.
-Jeżeli naleśniki wywołują taki uśmiech na twojej twarzy, mogę robić je codziennie.- odrzekłam jej z szerokim uśmiechem i zaczęłyśmy jeść. -Clarke wszystko gra?- po zjedzonym śniadaniu siedziałyśmy na kanapie pijąc kawę w ciszy, którą przerwała brunetka. -Wszystko okej.- odpowiedziałam jej bez emocji.
-Przecież widzę że coś nie gra.- powiedziała i usiadła mi na kolana. -Proszę powiedz mi.- zrobiła minkę słodkiego kotka, i pękłam.
- No wiesz, jak już ci mówiłam. Dziś na tej imprezie będzie Bellamy.- odrzekłam jej smutna, po czym usta Lexy spoczęły na moich.
-Nawet się nim nie martw, jeżeli ma coś w planach na pewno ich nie wypełni, bo ja tam będę.- Powiedziała z wielką dumą brunetka po czym przedstawiła sobą pozycje supermena.
-Nie chcę się już kryć.- chciałam aby wszyscy dowiedzieli się o moim szczęściu.
-Jeśli tego sobie życzysz to oczywiście.- Pocałowałyśmy się aby przypieczętować nasze słowa.
-Clarke, a pamiętasz ten dzień w którym się poznałyśmy, prawda?-
-No jasne że tak, a dlaczego pytasz?- czekałam zaciekawiona na odpowiedź. -Bo Collins powiedział do ciebie księżniczko, dlaczego?-
-Powiem ci szczerze, że nie mam pojęcia, Rav stwierdziła że mówią tak na mnie ponieważ mój tata był dyrektorem szkoły.- w sumie nie tylko Finn tak na mnie mówił, muszę dopytać Rey.
-Co masz zamiar ubrać?- zapytałam moją brunetkę.
-Nie mam pojęcia.- powiedziała i obie zaczęłyśmy się śmiać. Do imprezy miałyśmy jakieś 3 godziny stwierdziłam że nudzi mi się w domu.
-Lexi, idziemy na spacer?- spytałam z błagalną miną.
-Z tobą zawsze.- Spacerowałyśmy po pobliskim parku przez jakąś godzinę, zdecydowałyśmy się na mały postój w malutkiej kawiarni.
-Chodziłam tu jak byłam mała, jedynym co zamawiałam była czekolada i ciasto czekoladowe.- mała retrospekcja.
-Też miałam takie miejsce gdzie chodziłam z mamą na sernik, był przepyszny.- wpadłam na głupi pomysł. -Mam głupi pomysł, jeżeli będziemy jutro żywe po imprezie, możemy upiec sernik. Babcia uczyła mnie jak go zrobić, a lepszego ciasta od jej w życiu nie jadłam.- -Zgoda, wolisz iść do sklepu dziś czy jutro?- w sumie mamy jeszcze 2 godzinki. - Możemy iść dziś.- Po zjedzonym posiłku poszłyśmy do marketu kupiłyśmy wszystkie składniki na ciasto i po 20 minutach byłyśmy w domu. Miałyśmy jakąś godzinę na przebranie się i dojechanie do O. Wybierałyśmy ubrania przez jakieś 10 minut, w końcu wyglądałyśmy tak:Szłyśmy do Blake jakieś 30 minut, więc byłyśmy w samą porę. Coraz bardziej stresowałam się przed spotkanie ze starszym z rodzeństwa, oczywiście Lexa zauważyła to że się stresuję i złapała mnie mocniej za rękę, czym dodała mi otuchy. Gdy weszłyśmy już na posesje Blaków, usłyszałyśmy głośną muzykę. Po chwili w drzwiach zjawiła się O z czapeczką urodzinową na głowie, od razu za jubilatką wybiegła już trochę podpita Raven. Latynoska wtuliła się w nas obie po czym szepnęłam do Lexy: -Chyba Raven już zaczęła imprezę.- Woods zaśmiała się na mój komentarz i weszłyśmy do środka. W salonie było około 30 osób, a w ogródku dwa razy tyle. Nie spodziewałam się że będzie aż tyle osób.
-Czujcie się jak u siebie.- powiedziała do nas jubilatka po czym zniknęła pomiędzy tłumem.
-Hej skarbie, co chcesz do picia?- spytała Lexa. -Mohito.- czyli tak jak wtedy.
-Okej zaraz wracam.- uśmiechnęłam się do brunetki i poszłam w stronę Harper i Fox.
-Hej Clarke.- przywitały się ze mną w tym samym czasie.
-Jak wam mija impreza?- zaczęłam rozmowę.
-Oprócz tego że ta wiedźma Ontari tu jest, to zajebiście.- co ta wieśniara tu robi.
-Wiesz gdzie teraz jest?- spytałam trochę poddenerwowana.
- Obstawiam że ją gdzieś zobaczysz.- pożegnałam się z dziewczynami i poszłam w stronę barku od którego odchodziła Lexa.
- Wow skarbie, co jest?- spytała zdziwiona Woods.
-Ontari tu jest.- roznosiło mnie od środka.
-Hej spokojnie, jeżeli coś jej nie będzie pasowało pójdziemy do Octavi. Okej?- trochę mnie uspokoiła, ale nie na tyle żeby zapomnieć o tej szmacie. Wzięłam drinka od brunetki i poszłyśmy do ogródka, przy basenie siedziało mnóstwo osób, a ja z Lexą poszłyśmy w stronę ogniska które rozpalał Murphy.
-Hej dziewczyny.- powiedział do nas.
-Hej Murphy, co tam?- zapytała go moja towarzyszka.
- Wszystko dobrze, opowiedzieć wam dwa newsy dnia?- zapytał z ekscytacją. -Jasne mów.- odpowiedziałam mu szybko.
-Nie jestem już z Emori i....- w tym momencie do Johna podbiegła Rav i zaczęli się całować. Wpatrywałam się w nich w tym samym czasie wtulając się w zielonooką. -...Jestem z Raven.- dokończył chłopak.
-Gratulujemy.- powiedziałam do nowej pary. Reyes wyszeptała coś do ucha Murphego po czym chłopak dodał.
- My również gratulujemy.- tym razem Lexi im podziękowała.
-My was zostawimy.- powiedziałam i pociągnęłam moją dziewczynę za mną. Podeszłyśmy do huśtawki w ogrodzie i na niej usiadłyśmy.
-Wiesz co szopku, mam nadzieję że nie spotkam ani jej ani jego.- dziewczyna tylko się uśmiechnęła i skupiła uwagę na moich ustach, podniosłam jej brodę aby spojrzała na mnie.
-Nie patrz tak tylko mnie pocałuj.- zaśmiałam się do niej, po czym od razu mnie pocałowała.Siedziałyśmy tak jakieś 10 minut po czym dostrzegłam wychodzącego z domu do ogródka, osobnika którego nie chciałam już nigdy zobaczyć. Od razu po zobaczeniu chłopaka, wtuliłam się do dziewczyny przy tym samym chowając się. Lexa podejrzanie się na mnie spojrzała, po czym jeszcze bardziej mnie do siebie wtuliła i powiedziała mi do ucha.
-To Bellamy?- .
Wymruczałam coś na podobieństwo tak. Po czym brunetka kontynuowała.
-Jeżeli chcesz iść już do domu to wtul się mocniej, jeżeli chcesz porozmawiać z Bellamym to teraz do niego idziemy, a jeżeli nie masz na razie ochoty z nim rozmawiać to mnie pocałuj. A gdy wybierzesz inną opcje nić trzecią możesz i tak mnie pocałować.- cwaniara, nie chciałam zostawiać O w jej urodziny ale też nie chciałam rozmawiać z jej bratem, więc zostało tylko jedno wyjście. Złapałam Lexę za policzek i przyciągnęłam do pocałunku.
-Skarbie jeśli chcesz to pójdę do niego razem z tobą.- zaproponowała brunetka, a ja szybko się zgodziłam. Po chwili siedziałyśmy już przy ognisku. Ku mojemu zdziwieniu Blake nie było, co mnie ucieszyło. Osoby na około ogniska zaczęły śpiewać różne piosenki i pić, dużo pić. Siedzieliśmy tak do jakiejś 3 rano po czym spytałam Lexy.
- Skarbie zbieramy się?- brunetka pokiwała głową i obie wstałyśmy, pożegnałyśmy się z Octavią i ruszyłyśmy w stronę wyjścia, gdy w salonie zastałyśmy... same nie wiedziałyśmy czy nie mamy zwidów, ale Ontari i Bellamego całujących się na kanapie, obie nie wierzyłyśmy w to co widzimy, ale pociągnęłam Lexe do wyjścia z domu i napisałam sms'a do O aby poszła szybko do salonu. Ja razem z zielonooką poszłam do domu, gdy weszłam do domu zobaczyłam wiadomość od Octavi.
-Mój braciszek nieźle się wkręcił, gdy do niego poszłam a razem ze mną Gina, i zobaczyłyśmy jego razem z Ontari. Bell spękał i wyszedł z domu, a dziewczyny zaczęły się bić. Potem doszła do tego jakaś Maya której nawet nie znam, ale okazała się być dziewczyną Jaspera. On napadł na Bellamiego, a Maya poszła tłuc się do dziewczyn.-
Gdy przeczytałam wiadomość od O upadłam na ziemie i nie mogłam przestać się śmiać. Podałam telefon Lexie, a ona próbowała okiełznać śmiech co oczywiście jej się nie udało. Po tym jak skończyłyśmy naszą padaczkę na podłodze położyłyśmy się spać w tak samo dobrych humorach jak 2 minuty przed tym.
CZYTASZ
Życie to nie tylko przetrwanie
FanfictionLicealne miłości, imprezy, problemy. Chyba każdy licealista wie o co chodzi, Clarke miała ich wiele, pewnego dnia jej passe przerwała pewna osoba. Przypadkowe spotkanie w ławce szkolnej, może przerodzić się w coś wielkiego. Czy Clarke ma szansę na s...