Rozdział 25

506 39 9
                                    

3 lata później

Lexa pov

-Dzień dobry Lucy, jest może szefowa?- zapytałam uśmiechniętej recepcjonistki.
-Miło panią widzieć pani Woods. Szukana przez panią osoba znajduje się w swoim gabinecie.- odparła lekko się śmiejąc.
-Dziękuję.- dodałam szybko i zapukałam do dębowych drzwi.
Po chwili usłyszałam ciche proszę i weszłam do środka. Za białym biurkiem siedziała blondynka, najpiękniejsza kobieta na całym świecie i osoba którą kocham ponad życie.
Podeszłam do dziewczyny i czule ją pocałowałam.
-Witam moją szefową.- powiedziałam spoglądając w błękitne oczy.
-Lexi nie wiem czy zapomniałaś, ale to jest nasza wspólna klinika i ty również jesteś szefową. Swoją drogą ostatniego pacjenta mamy za 15 minut, a reszta dnia jest do naszej dyspozycji.- odrzekła w jednym tempie blondynka.
-To świetnie bo mam dla ciebie niespodziankę.-
W odpowiedzi spotkało mnie pytające spojrzenie blondynki, a jej mina mówiła sama za siebie.
-Nie Clarke, nie powiem ci co to. To jest niespodzianka!- odparłam z groźną miną, a po chwili obie wpadłyśmy w śmiech.
Mój plan był chytry, ale chciałam aby to co się stanie zostało w pamięci.
-Zapomniała bym, jutro przychodzi do nas Aden ze swoją dziewczyną.- przerwała Griffin.
-Jak on szybko dorasta, przez to wszystko czuję się naprawdę stara.- dodałam smutno.
Clarke zamknęła mnie w uścisku, po czym ponownie wpadłyśmy w niekontrolowany śmiech.

-Daleko jeszcze?-
-Nie.-
-Ale daleko jeszcze?-
-Tak.-
-To daleko czy nie?-
-Nie daleko!-
Po krótkiej wymianie pytań i odpowiedzi dojechałyśmy na miejsce. Zaparkowałam na parkingu przed ogromnym budynkiem, wysiadłam z auta i otworzyłam drzwi blondynce. Podeszłyśmy przed bramę i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili do bramy podszedł mężczyzna ubrany w strój roboczy z szerokim uśmiechem. Otworzył nam bramę i zaprosił do środka.
-Clarke musisz zamknąć oczy, albo nie zawiąże ci oczy bo zawsze podglądasz kochanie.- zaśmiałam sie, po czym dostałam kuksańca w ramię.
Założyłam bandamę na błękitne oczy blondynki i złapałam ją za rękę. Przeszłyśmy do kolejnego pomieszczenia, na którego środku stała kobieta, do której puściłam oko.
Ustałam za swoją dziewczyną i rozwiązałam opaskę.
-Jeju jaki cudowny!- wykrzyczała piskliwym głosem Clarke, patrząc przed siebie.
Po chwili do jej butów przytuptał mały zwierzak. Dziewczyna ukucnęła przed nim i pogłaskała jego ciemny pyszczek. Puchata kulka wyciągnęła łapki w stronę Griffin, a po chwili znajdowała się już w objęciach niebieskookiej.
Odwróciła się do mnie z uroczą minką i zbliżyła się do pocałunku.
-Zawsze jak mnie nie będzie przy tobie, możesz przytulić się do niego.- powiedziałam cicho.
-No racja kolejny szop w rodzinie.- zaśmiała się patrząc raz na mnie, a raz na zwierzaka.
-Jak chcesz go nazwać?- dopytałam zaciekawiona.
Spojrzałam na dziewczynę, która zastanawiała się nad imieniem dla futrzaka. Po paru chwilach złapała go na ręce i skupiła uwagę na jego czarnych oczach. Uśmiechnęła się, wtuliła w siebie szopa i zerknęła w moją stronę.
-Leo.- odparła i położyła zwierzątko na ziemię.
Podeszła do mnie i wtuliła się w moje ciało, jej malinowe usta złączyły się z moimi, a po chwili do mojego ucha dobiegł cichy szept.
-Nie mów mu, ale ty jesteś moim ulubionym szopem.- zaśmiała się i schowała twarz w zagięciu mojej szyi.
W tym czasie pani weterynarz, spojrzała w moją stronę i powiedziała jak najciszej mogła.
-Wszystko umie.-

-To twój nowy dom maluchu, od dziś jesteś członkiem rodziny, a my jesteśmy twoimi mamusiami.- mówiła nie zatrzymując ani na chwilę.
To było tak strasznie urocze, widok mojej dziewczyny opiekującej się małym szopem. Ta dziewczyna to najlepsze co mnie w życiu spotkało, jej złote serce, piękno, delikatność to wszystko trafiło do mojej bajki, którą pisze z moją ukochaną. Czy żałuje czego kolwiek? Odpowiedź brzmi tak, ale niczego co jest związane z blondynką.

-Clarke mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.- powiedziałam do dziewczyny, leżącej na mojej klatce piersiowej.
Podniosła głowę i spojrzała na mnie pytająco.
-Clarke, nie powiem ci co to. Naprawdę nie znasz definicji słowa "niespodzianka"?- zapytałam retorycznie i wstałam z łóżka razem z blondynką.

Wystawiłam z garażu motor, który swoją drogą stał długo w tamtym miejscu. Wzięłam z półki wiszącej nad szafką z narzędziami dwa czarne kaski. Za rzuciłam na ramiona skórzaną kurtkę, Clarke wyszła przed dom. Oczywiste było to, że zaskoczył ją widok motoru, ale chwilę po zdziwieniu na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wsiadłyśmy na czarno zieloną maszynę i pomknęłyśmy przed siebie. Wszystko miałam już załatwione, tego wieczora nie zapomnimy przez długi czas.

Clarke pov

Motor przecinał powietrze z wielką prędkością, a jedyne co w tym momencie się dla mnie liczyło to osoba siedząca przede mną. Po mniej więcej godzinie drogi dotarłyśmy do jakiegoś lasku, nie miałam pojęcia jakiej jest wielkości ani co się w nim znajduję. Prawda była taka, że nie mogłam doczekać się aż dowiem się co knuje moja dziewczyna.

Zdjęłam z głowy kask i zeszłam z pojazdu, zaraz po mnie po ziemi stąpała szatynka. Ruszyłam przed siebie zostawiając zielonooką lekko z tyłu, w pewnym momencie ciepłe dłonie dotykały moich ramion, zatrzymałam się. Do mojego ucha dobiegł szept, dobrze znany szept. Ciepły oddech mieszał się z pocałunkami i słowami.
-Po raz drugi muszę być twoimi oczami w tym dniu.-
Po tych słowach delikatne ręce Lexy przewiązały tę samą opaskę wokół moich oczu, wiążąc supeł z tyłu mojej głowy.
Minęło parę chwil do czasu gdy po raz kolejny się zatrzymałyśmy.
-Możesz już zdjąć opaskę.- odparła szatynka.
Złapałam dwa końce kokardy związanej z tyłu mojej głowy i pociągnęłam w przeciwnych kierunkach. Stałam na piasku, pomarańczowo-różowy zachód słońca stykający się z taflą wody, biały pomost a na nim oświetlona altana.
-Wow.- stać mnie było tylko na to.
-To wszystko dla ciebie słońce.- odparła Lexa, łącząc nasze usta w czuły pocałunek.
Chwyciła moją dłoń i splotła nasze palce razem,  ruszyłyśmy w stronę drewnianego mostku. Na stole w altanie stało kilka świeczek, czerwone wino i 2 kieliszki. Zielonooka podniosła butelkę pół wytrawnego trunku i ją otworzyła, zapełniła kieliszki do połowy, a następnie podała mi jeden z nich.
-W takim razie za nas.- rzekłam i upiłam trochę czerwonego wina.
Ponownie usiadłyśmy na miejscach i zaczęłyśmy rozmowę.
-Spodziewałaś się, że tak będzie wyglądała nasza relacja?- zapytałam z ciekawością.
-Clarke przepraszam, że ci przerwałam, ale muszę cię o coś zapytać.- odparła po chwili.
Spojrzała w moje oczy i odetchnęła.
-Chcę ci powiedzieć, że moje życie bez ciebie było męczarnią. Doskonale wiesz o co mi chodzi. Jestem w związku z najwspanialszą kobietą na tym świecie, znamy się już prawie 4 lata, a nasze uczucia nie gasną i mam nadzieję, że nigdy nie wygasną. Właśnie z tego powodu chciałabym cię o coś zapytać.-
Wstała z krzesła, wyciągnęła z kieszeni małe pudełeczko i przede mną uklęknęła.
-Clarke, czy uczynisz mnie najszczęśliwszą kobietą na świecie i wyjdziesz za mnie?- rzekła z uśmiechem. Nie miałam pojęcia, kiedy po moich policzkach zaczęły wpływać łzy szczęścia. Spojrzałam w pełne nadziei zielone tęczówki i zdecydowanym tonem odparłam.
-Tak Lexo, wyjdę za ciebie.-
Szatynka wsunęła na mój palec piękny pierścionek z niebieskim brylantem. Wstała na równe nogi i złączyła nasze usta w kolejnym pocałunku pełnym uczuć.

Siedziałyśmy na skraju pomostu, w komfortowej ciszy. W pewnym momencie Lexa zaczęła mówić.
-Zapytałaś mnie na początku czy spodziewałam się, że nasza relacja pójdzie w tę stronę prawda?-
-To nie ważne, nie wiem po co zadałam to...- nie dokończyłam, ponieważ szatynka mi przerwała.
-Nie spodziewałam się tylko jednej rzeczy.- zatrzymała się na moment, a chwilę później uśmiechnęła się i kontynuowała.
-Nie pomyślałabym, że poznam moją przyszłą żonę po przez karteczkę.-
Zaśmiałyśmy się na to spostrzeżenie.
-A swoją drogą już wiem dlaczego mówią do ciebie "księżniczka".- dodała z przekonaniem.
-Dlaczego?- zapytałam krótko.
-Dlatego, że jesteś piękna, mądra, inteligentna, pomocna, cudowna, delikatna, wrażliwa, miła, kochana po prostu idealna.- zakończyła swoją wypowiedź pocałunkiem.
-A wiesz kim możesz być w najbliższej przyszłości?- zapytała z chytrym uśmieszkiem.
W odpowiedzi dostała pytające spojrzenie.
-Panią Woods.- powiedziała z uśmiechem.
-Z miłą chęcią.- odrzekłam bez zastanowienia.

Wtuliłam się w ramię mojej narzeczonej, definitywnie mogę zapisać ten dzień w pamięci, jako najlepsze co mnie spotkało.
A osoba, która jest u mego boku, zostanie przy mnie na...

-Zawsze, kochanie.- dokończyła zielonooka.

Życie to nie tylko przetrwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz