#51 Rozwiązanie *OSTATNI*

353 8 1
                                    

Moja głowa jest jak tykająca bomba, jeden zły ruch i eksploduje...
Ból był nie do zniesienia, a powieki zachowywały się jakby były z ołowiu. Z każdą próbą otworzenia oczu moje siły drastycznie malały. Znowu znużenie bierze górę... ale coś słyszę? To ludzie? Czemu wszystko jest takie niewyraźne?

-Pięć, cztery, trzy...- to cyfry? Ale do czego tak właściwie odliczamy? O co tu chodzi?
Moje powieki jakby za ruchem magicznego zaklęcia wyraźnie zelżały, ale snop wpadającego światła ponownie mnie oślepił, uniemożliwiając otworzenie ich.- wybudza się- czy on mówi o mnie? Spod przymkniętych powiek dało się zauważyć niewyraźne kontury i wyblakłe barwy. Skupiając ostatnie działające szare komórki udało mi się dostrzec okno i rozmazany obraz człowieka, który stał naprzeciw mnie. Resztki energii zmusiły moje oczy do delikatnie mocniejszego rozwarcia, pozwalając mi ujrzeć przedziwny scenariusz.

Na przeciwko mnie stał lekarz, na oko był około  pięćdziesiątki, jego czarne włosy były elegancko zaczesane do tylu, tylko gdzieniegdzie przejawiały się siwe pasma. Ubrany był w niebieską koszulę i biały kitel. Uzupełniał coś w papierach, gdy młoda pielęgniarka majstrowała przy kroplówce. Jej blond włosy były związane w niedbałego kucyka, a pojawiające się podczas uśmiechu kurze łapki zdradzały jej faktyczny przedział wiekowy.

-Witamy wśród żywych.- zabrzmiał lekkim basem mężczyzna i powrócił do sporządzania swych notatek.- Wiesz jak się nazywasz?- uśmiechnął się w moim kierunku, a dla mnie coraz mniej rzeczy było zrozumiałych. Tyle pytań cisnęło mi się na usta, ale mimo tego jedynie milczenie wydało się rozsądne.

-Weronika Magdalena Musiał.- odparłam lekko zachrypniętym głosem. Raz po raz lustrując swoje dłonie, do których były przyczepione różne kabelki i otoczenie, w którym aktualnie przyszło mi być. Pomieszczenie jest bardzo małe, gdyby wpuścić jeszcze ze trzy osoby to zrobiłby się duży tłok. Ściany są pomalowane na beżowo, a po mojej prawej stronie stoi mała szafka nocna, na której nie znajduje się nic oprócz dwóch butelek wody. Łóżko, na którym leżę należy raczej do tych droższych, posiada nawet regulowany pilotem materac. 

-Czy wie pani kiedy się urodziła?- zerknął na mnie z ukosa jednocześnie odczytując coś z maszyn stojących dookoła.

-Siedemnastego maja...- urwałam nie będąc pewna swoich słów. Spojrzałam na mężczyznę, ale on zdawał się nawet nie być zainteresowany moją odpowiedzią. Pielęgniarka w końcu przestała majstrować przy kroplówce i zajęła się wenflonem, który znajdował się na mojej prawej dłoni, jej ruchy były niezwykle precyzyjne i delikatne. Zupełnie jakby ruchy były wykonywane już automatycznie.

-Została pani wybudzona ze śpiączki farmakologicznej, spowodowanej urazem mózgu, który był skutkiem wypadku, w jakim pani uczestniczyła.- mówił wolno i wyraźnie, starając się nie pominąć żadnej sylaby.- spędziła pani u nas trzy tygodnie, na szczęście pani stan był stabilny i wszystko poszło zgodnie z planem. Zostanie pani u nas jeszcze parę dni na obserwacji. Najbliższa rodzina już została powiadomiona i są w drodze, więc może pani spodziewać się niedługo gości. Życzę miłego dnia.- uśmiechał się do mnie po raz ostatni i opuścił salę. Ilość pytań w mojej głowie stałe rosła, ale czułam się zbyt słaba na zadawanie ich.

-Jak się pani czuje?- blondynka obdarzyła mnie szczerym uśmiechem usuwając część rurek z mojego ciała.- to już nie będzie pani potrzebne.- puściła oczko w moim kierunku i zebrała wszystkie rurki i kabelki w jedno miejsce.

-A jak powinnam się czuć?- zażartowałam i wykrzywiłam usta w półuśmiechu.

-Odczuwa pani jakiś ból? Coś co jest nienaturalne?- wysunęła jedno z urządzeń na korytarz nie odrywając od mnie swoich szarych oczu.

Ukochany WrógOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz