#32 Szansa

600 18 0
                                    

Obudził mnie dzwonek telefonu. Rozwścieczona zaczęłam szukać ręką denerwującego urządzenia.

-Czego?- prychnęłam nie zwracając nawet uwagi kto do mnie dzwoni.

-Tez miło mi cię słyszeć kochanie.- po drugiej stronie była moja ukochana przyjaciółka, której obiecuje, że przy najbliższej okazji ukręcę kark.

-Mów czego chcesz albo się rozłączam.- warknęłam do telefonu, a moja głowa opadła ponownie na poduszkę.

-Chyba wstałaś dzisiaj lewą nogą.- przewróciłam oczami i poprawiłam swoją pozycje, okrywając się szczelniej  kołdrą.

-Nawet z łóżka nie zdążyłam wstać.

-Boże Werka jest dwunasta!

-No właśnie. Dwunasta w sobotę. Rozumiem, ze mogę się rozłączyć i wrócić do mojego cudownego snu z Davidem Boreanazem w roli głównej?

-Nadal śnisz o niesamowitym agencie FBI?- zamruczała do słuchawki, a ja położyłam telefon obok i stwierdziłam, ze po prostu pójdę dalej spać.- tak właściwie dzwonię do ciebie z prośbą.- usłyszałam, gdy już chciałam odpłynąć.

-Mhm- wymruczałam aby kontynuowała.

-Byłam wczoraj umówiona z Hubertem, ale zadzwonił do mnie ze coś go rozłożyło i nie jest w stanie z łóżka wstać, a teraz nie odpisuje na SMS, ani nie odbiera telefonu i trochę się o niego martwię. Pójdziesz do jego mieszkania i sprawdzisz czy żyje? Wiem, że nie odzywacie się do siebie, ale naprawdę się martwię.

-Nie możesz ty tego zrobić?

-Ja myślałam, ze to ciemny blond. Skarbie, gdybym mogła to zrobiłabym to dawno. Jestem w samochodzie z Karolem i jedziemy na mecz. Nie mów, że zapomniałaś?- No jakże bym mogła kurwa zapomnieć. Jęczysz mi o tym od tygodnia, a wizja mojej przyjaciółki, całującej się z moim bratem przyprawia mnie o odruch wymiotny, a wszystko wskazuje na to, ze niedługo sen Karola się ziści.

-Jeśli to twoja kolejna próba pogodzenia nas na siłę to obiecuje, że za siebie nie ręczę jak się spotkamy.

-Jesteś najlepsza na świecie. Papa.- rozłączyła się, a moja głowa opadła z powrotem na poduszkę. Po kolejnej nieudanej próbie zaśnięcia w końcu zwlokłam się z łóżka i wstawiłam wodę na herbatę. W międzyczasie zrobiłam sobie pyszne kanapki z pomidorem i włączyłam radio. Leciało akurat "Wrecking ball" Miley Cyrus więc poruszając biodrami w rytm piosenki zrobiłam sobie moją ulubioną herbatę i zaczęłam jeść kanapki.
Następnie odwaliłam poranną toaletę i zrobiłam sobie delikatny makijaż. W końcu naciągnęłam na nogi czarne legginsy, założyłam czarną bluzę z logiem Linkin Park, a na nogi wciągnęłam czarne botki. Na biurku zostawiłam kartkę z informacją, ze będę pod wieczór i chwyciłam w rękę kurtkę przeciwdeszczową. Zaraz po wizycie u Huberta mam w planach załatwić pare rzeczy na mieście, skoro będę już tak daleko. Mimo, że podobno mamy końcówkę lata to od tygodnia leje jak z cebra. Opatulona z każdej strony w końcu wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz i pobiegłam do najbliższej skm'ki jadącej do centrum.

*

Albo to babsko zamknie tego bachora, albo zaraz nie wytrzymam i wyrzucę je przez okno. Powtarzałam zirytowana w myślach kiedy dzieciak obok nie przestawał ryczeć, a jakiś bachorek trochę dalej coś sobie śpiewał. Nie znoszę dzieci, ale widząc miny reszty pasażerów utwierdziłam się w przekonaniu, ze nie tylko ja tak sądze.

Ledwo dojechałam na miejsce nie wybuchając w środku. Z przystanku do mieszkania Huberta było kilka minut, ale tak zaczęło padać, ze sama się zastanawiałam co ja tak właściwie ze sobą robię. Jadę właśnie do chłopaka, który jest/był (niepotrzebne skreślić) moim przyjacielem, bo prawdopodobnie ma kaszelek. Boże, widzisz, a nie grzmisz.

Ukochany WrógOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz