festiwal kłamstw

732 26 0
                                    

5 lat później 

— Co to ma znaczyć, Liliana?!— wykrzyknęła Meredith i rzuciła gazetę na biały blat w moim domu. Przyjrzałam się uważnie pierwszej stronie i ujrzałam tam siebie, idącą po ulicy.

— Co jest nie tak? — spytałam zdziwiona i zmarszczyłam brwi.

— Buty konkurencyjnej marki, serio?! Sponsor jest wściekły, już domaga się odszkodowania — wykrzyczała i uderzyła pięścią w stół. Istotnie, miałam na nogach zwykłe, czarne trampki. Niestety, w kontrakcie miałam zapisane, że nie wolno mi wykonać, z pozoru tak normalnej czynności, jak nałożenie butów różnych firm.

— Przepraszam — westchnęłam i przetarłam dłonią twarz. Kobieta jedynie prychnęła nerwowo i oparła ręce na biodrach.

— Kolejna sprawa... — zaczęła i spojrzała na mnie ze złością. —Jutro masz wywiad z Jimmym Fallonem. Masz się ogarnąć, słyszysz? Pojawiły się pogłoski o twojej anoreksji— dodała i podniosła z krzesła swoją torebkę.

—Przecież to bzdura! — podniosłam głos i założyłam ręce na piersiach. Rzeczywiście, na przestrzeni lat sporo schudłam, stres i permanentny brak czasu zrobił swoje. 

—Nie waż się dementować tych plotek, rozgłos dobrze ci zrobi. Liczyliśmy, że w tym tygodniu osiągniesz sto pięćdziesiąt milionów na Instagramie, nie udało ci się— wywarczała i chwyciła mnie za skrawek bluzy.

—Potrzebuję czasu, przerwy. Chciałabym zadzwonić do brata, nie rozmawiałam z nim od pięciu lat, ja...— zaczęłam, ale nie dane mi było skończyć.

—Nie ma takiej możliwości!— przerwała mi krzykiem. —Pamiętasz, co ci mówiłam, skarbie? On odciągnąłby cię od tego, co naprawdę ważne— zwróciła się do mnie i przytuliła mnie mocno.

—Jestem taka zmęczona — wypłakałam jej w ramię i pociągnęłam nosem. Kobieta oderwała się ode mnie po chwili i założyła kosmyk moich włosów za ucho.

—Za tydzień gala, jutro przymiarki na suknię— powiedziała na odchodne i trzasnęła drzwiami. Przetarłam swoje oczy i podeszłam do lodówki, z której wyciągnęłam butelkę włoskiego wina. Nalałam je do kieliszka i wypiłam na raz.

Moje życie od kilku lat składało się z ciągłych i nieustających powtórzeń. Szczęśliwa byłam właściwie bardzo krótko, szybko zostałam okrzyknięta 'księżniczką muzyki', często mówiło się o mnie również, że jestem największym objawieniem od czasu Michaela Jacksona. Wszystko układało się cudownie, co jakiś czas ktoś poruszał temat mojego życia rodzinnego, ale skrzętnie udawało mi się omijać ten temat. Miliony fanów, pieniędzy i wywiadów. Jednak po jakimś czasie, wypaliłam się. Niedospanie dało mi się we znaki, chciałam odpocząć, ale Meredith – moja managerka nie dawała mi chwili wytchnienia. Liczby musiały stale rosnąć.

Później było tylko gorzej, zaczęłam miewać ataki paniki, stałam się nerwowa, nie lubiłam, gdy ktoś mnie dotykał. Paparazzi zrobili się coraz bardziej nachalni, towarzyszyli mi w każdej chwili mojego życia, bywali tak bezczelni, że podglądali mnie nawet w domu. To sprawiło, że od pewnego czasu, w moich oknach wiszą czarne, grube zasłony.

Było tyle ludzi, którzy mnie uwielbiali, niektórzy kochali, a mimo to byłam taka samotna. Urwałam kontakt z bratem, a paradoks polegał na tym, że jako dwie publiczne osoby, o tym, co się u nas dzieje mogliśmy dowiedzieć się z gazet i artykułów. Obserwowałam go, pilnowałam co się z nim dzieje. Jak dzisiaj pamiętam moją rozpacz, gdy zobaczyłam, że wziął ślub, a mnie przy nim nie było.

Jednak bardziej martwiło mnie to, że często czytałam również na temat Grześka. Lata mijały, a moje uczucia nie wygasły, wręcz przeciwnie – tęskniłam za nim jeszcze bardziej. 

Drżącymi dłońmi wysypałam na dłoń dwie tabletki. Jedna, by wyciszyć emocje, druga by spokojnie przespać noc. Weszłam na górę, do swojej sypialni i położyłam się na wielkim, lecz pustym łóżku.

***

—Cześć Steven— rzuciłam, gdy wsiadałam do auta. Steven był moim kierowcą i ochroniarzem. Był mężczyzną w średnim wieku, o sympatycznym wyrazie twarzy.

 —Cześć Lili— uśmiechnął się do mnie w lusterku. Droga bardzo mi się dłużyła, ale w końcu podjechaliśmy pod właściwy budynek. 

—O nie... —mruknęłam, gdy zobaczyłam tłumy fotoreporterów, którzy ożywili się na widok samochodu. Wyszłam z pojazdu i zasłoniłam swoją twarz torebką. Oślepiający błysk fleszy i zasypujące mnie z każdej strony pytania, poprowadziły mnie aż do wejścia. Na szczęście nauczyłam się nie słuchać, kilka lat w tej branży nauczyły mnie nie słyszeć tych pytań i nie zastanawiać się później godzinami nad tym, co usłyszałam. Nagle zostałam popchnięta przez jednego z mężczyzn i gdyby nie silne ramiona Stevena, leżałabym pewnie na ziemi. Pokręciłam z politowaniem głową i nie słuchając krzyków mojego ochroniarza, ruszyłam dalej.

—Dzień dobry, Liliana czy mogę prosić o zdjęcie?— usłyszałam, po wejściu do makijażystek. 

—Pewnie— uśmiechnęłam się i objęłam młodą dziewczynę. Po serii zdjęć usiadłam na czarny fotel i spokojnie wpatrywałam się w swoje odbicie.

—Czy wszystko dobrze, jesteś bardzo blada?— usłyszałam, lecz jedynie uśmiechnęłam się delikatnie. Z każdą warstwą korektora na mojej twarzy, widoczne zmęczenie znikało. Następnie dziewczyny zajęły się moimi włosami, wyprostowały je i nałożyły odżywkę, która sprawiła, że moje włosy wyglądały na zdrowe i błyszczące. W rzeczywistości, włosy wypadały mi garściami.

—Tutaj masz kilka sukienek, zostawimy cię, żebyś coś wybrała— powiedziała blondynka i wskazała na ubrania na wieszakach. Już po chwili zostałam w pokoju sama. Westchnęłam cicho i wybrałam dla siebie białą sukienkę, na ramiączka, do połowy uda i szybko się przebrałam. Usłyszałam głośne pukanie do drzwi.

—Proszę!— krzyknęłam i zobaczyłam, jak do pokoju wchodzi Jimmy, prowadzący programu. 

—Liliana!— rozłożył ramiona i z szerokim uśmiechem objął mnie ramieniem. Zaśmiałam się dźwięcznie i oddałam uśmiech.

—Zaraz zaczynamy, pięknie wyglądasz— dodał i nie czekając na moją odpowiedź, wyszedł. Przygładziłam włosy ostatni raz i opuściłam pokój. Przed drzwiami stała Meredith i od razu rzuciła się w moją stronę.

—Weź to— powiedziała i podała mi białą pigułkę oraz plastikowy kubek z wodą.

—Co to?— zapytałam, ale połknęłam tabletkę. 

—Jesteś zmęczona, ostatnie czego teraz potrzebujemy, to atak paniki na wizji— wyszeptała i poklepała mnie po plecach.

Usłyszałam charakterystyczny dźwięk, oznaczający to, że muszę znaleźć się już na swoim miejscu. Wyszłam na scenę, uśmiechając się szeroko i pomachałam do piszczących na mój widok nastolatków.

—Dawno cię u mnie nie było— zaczął Jimmy i poprawił swój garnitur.

—No tak, stęskniłam się— zaśmiałam się i położyłam dłonie swobodnie na swoich kolanach.

—Jak się czujesz, co u ciebie?— zapytał, a ja spięłam się nieznacznie. Zacznijmy ten festiwal kłamstw.

***

—Spisałaś się— skomentowała Meredith, stojąc za mną w garderobie. —Na jesień obiecaliśmy płytę, pamiętaj o tym— dodała i wyszła. Oparłam głowę na dłoniach i odetchnęłam głęboko. Po przebraniu się w swoje ubrania, wyszłam ze studia, przedarłam się przez tłum reporterów i wsiadłam do samochodu.

—Jedziemy na przymiarki, Steven— rzekłam zmęczona i przymknęłam na chwilę oczy.

golden cage •g.krychowiak [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz