jeszcze nie wszystko stracone

621 21 0
                                    

 —Posłuchaj Liliana, spierdoliłaś ten koncert i doskonale o tym wiesz. Przygotowałam ci przemowę na galę, w której to wszystko naprostujesz, przeczytaj— Meredith podała mi świstek papieru.

Dziękuję za tę nagrodę, jestem naprawdę szczęśliwa, że mogę tutaj dzisiaj być. Jakiś czas temu na moim koncercie miał miejsce performance artystyczny, jednak portale plotkarskie wykorzystały to przeciwko mnie, obróciły wszystko na drugą stronę i przedstawiły mnie w roli osoby niestabilnej emocjonalnie. Jest to oczywiście nieprawdą, jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Nigdy nie czułam się tak dobrze, jak teraz. W związku z tym chciałabym przekazać wsparcie pieniężne na cel charytatywny, do organizacji...

Nie chciałam dłużej tego czytać, czułam się jakbym była rzeczą, którą przestawia się z miejsca na miejsce, nie dbając nawet o jej dobro.

—Skąd pomysł, że dostanę jakąś nagrodę?— zmarszczyłam brwi i usiadłam na kanapie.

—Nie bądź fałszywie skromna. Dostaniesz na pewno w dwóch, może nawet trzech kategoriach — prychnęła i usiadła przy mnie.

Za kilka minut przyjedzie po nas Steven i zawiezie nas na galę. Obie byłyśmy już ubrane w suknie i pomalowane. Osobiście miałam swój własny plan, jak będzie wyglądał ten wieczór, jednak na razie pozostanie to w tajemnicy. W tym momencie wiedziałam jedno, późnym wieczorem będę już wolna. Na zawsze.

—Już jest— z rozmyślań wyrwała mnie Meredith. Wstałam z kanapy i podeszłam do okna. Nasza limuzyna stała pod domem. Obie wyszłyśmy na zewnątrz i wsiadłyśmy do środka.

—Witam piękne panie— powiedział mężczyzna i przyjrzał się nam z uśmiechem. Droga minęła nam przyjemnie, rozmawialiśmy i śmialiśmy się razem. Było... całkiem przyjemnie.

Podjechaliśmy na miejsce i wysiadłyśmy. —Liliana, czy masz depresję i anoreksję?— krzyknął jakiś reporter. —Czy masz kontakt ze swoim bratem?— dorzucił inny. Zacisnęłam nerwowo zęby i weszłam do środka. Meredith położyła dłoń na moim ramieniu i pogładziła je uspokajająco.

W środku panował większy spokój, niż na zewnątrz. Co pewien czas ktoś do mnie podchodził, witał się, zamieniał kilka słów i odchodził dalej. Prowadzący weszli na scenę, kamery zaczęły transmisję. Usiadłyśmy w pierwszym rzędzie i słuchałyśmy monotonnego wprowadzenia. Zaczęła się pierwsza kategoria, nie byłam w niej nominowana, po chwili nastąpiło odczytanie wyników. Nagrodę zdobyła Lana Del Rey, uśmiechnęłam się delikatnie na widok szczęśliwej kobiety. Później był najpopularniejszy klip, zostałam tu nominowana.

—Nagrodę zdobywa...— zaczęła blondynka na scenie i zawiesiła głos.

—Liliana Szczęsna!— moje nazwisko wymówiła z charakterystycznym akcentem. Wstałam i odebrałam gratulacje od osób najbliżej mnie siedzących. Weszłam na scenę, podtrzymując swoją długą suknię.

—Gratulacje— usłyszałam i uśmiechnęłam się na te słowa. Podeszłam do mikrofonu i spojrzałam na wszystkie, siedzące przede mną gwiazdy. Nie chciałam mówić tego teraz, czułam że jeszcze nie czas.

—Dobry wieczór wszystkim, nie będę zabierać wam dużo czasu. Pewnie wszyscy stresujecie się swoimi nominacjami, więc pragnę tylko podziękować i życzyć przyjemnego wieczoru— skończyłam mówić i otrzymałam brawa.

—Jesteś taka pewna, że jeszcze tam wrócisz?— spytała Meredith z delikatnym uśmiechem. —Pamiętaj, co masz powiedzieć— dodała, ściszając głos.

Doskonale wiedziałam, co chciałam powiedzieć i bynajmniej nie była to przygotowana przez moją managerkę przemowa. Następnie nastała trzecia i czwarta kategoria, później piąta którą wygrałam. Ten sam schemat wstałam, odebrałam gratulacje, podziękowałam i usiadłam. Szósta kategoria musiała należeć do mnie, to był ostatni moment. Siedziałam cała spięta i wyczekiwałam werdyktu.

—Nagrodę w kategorii 'gwiazda roku' dostaje...— zaczęli prowadzący i zatrzymali się, by zbudować napięcie.

—Liliana Szczęsna!— to już, nikt nie podejrzewa, co stanie się za kilka sekund. Podniosłam się po raz kolejny, jednak tym razem, bez sztucznego uśmiechu. Weszłam na scenę i odebrałam nagrodę.

—Moi drodzy, myślę że jest to dobry moment, by coś ogłosić. Większość z was miałam okazję poznać, niektórych niestety mi się nie udało. Przeżyłam pięć lat w branży muzycznej, były wloty i upadki. Nie przypuszczałam, jak ciężko będzie mi utrzymać spokój w tym pokręconym świecie— przełknęłam ślinę i zacięłam się.

—Niestety, muszę sobie zrobić przerwę. Będąc całkowicie szczerą? Muszę mierzyć się z atakami paniki i koszmarami sennymi. Koszmarami, które przypominają mi o dzieciństwie, ponieważ byłam ofiarą przemocy fizycznej i psychicznej— mój głos się załamał, a z oczu zaczęły spływać mi łzy. Nieprzyjemne wspomnienia spływały do mojej głowy.

—Wojtku, zawsze próbowałeś mnie bronić, a ja odwdzięczyłam ci się urwaniem kontaktu z dnia na dzień, a wszystko za namową kobiety, która podawała się za moją przyjaciółkę— w tym momencie, po sali przebiegł cichy szmer.

—Chciałabym, żebyś ty i Grzesiek wiedzieli, że ja nigdy nie przestałam was kochać i przepraszam za wszystko— wypłakałam, nie przejmując się już lecącymi po moich policzkach łzami.

—Czuję, że nie zasługuję na to, co dostałam, zawiodłam fanów, rodzinę i siebie. Nie zostało we mnie już nic, o co warto walczyć, więc przepraszam was wszystkich bardzo. To wszystko naprawdę nie tak miało być— zakończyłam i na drżących nogach zeszłam ze sceny. Nagle zdarzyło się coś, co sprawiło, że zamarłam w miejscu. Wszyscy na sali wstali i zaczęli bić brawa. Po chwili zaczęli skandować moje imię, a zaraz potem krótkie słowa 'będziemy czekać'. Wzruszyłam się jeszcze bardziej i zapłakałam głośno. Onieśmielona całą sytuacją, wyszłam na zewnątrz, gdzie czekały na mnie błyski fleszy. Nic mnie już nie interesowało, nic nie miało już znaczenia.

—Liliana? Gdzie cię zawieść? Boże, co się stało?— zdziwił się Steven.

—Do domu, a później na lotnisko, wracam do Polski—szepnęłam i na telefonie zabukowałam lot prywatnym samolotem, na lotnisko w Warszawie.

Czułam, że jestem na właściwym miejscu, że zrobiłam to, co powinnam. Odetchnęłam głęboko i wyłączyłam swój stale dzwoniący telefon. Meredith, Bill i Joe próbowali się do mnie dodzwonić. Zapewne oglądali galę.

Teraz muszę skupić się na odbudowie tego, co zniszczyłam wiele lat temu, a co było dla mnie naprawdę ważne. Czułam, że to był ostatni moment, w którym mogłam o siebie zawalczyć, ostatnia chwila w której nie straciłam jeszcze wszystkiego.

Dojechaliśmy pod moją wille, spakowałam się w ciszy z pomocą mojego kierowcy. O nic mnie nie pytał, nie miał pretensji, po prostu przy mnie był. Nie wzięłam dużo, chciałam zacząć wszystko na nowo.

Wróciliśmy do auta, podróż była długa, a na miejscu znowu zobaczyłam błyski fleszy. Skąd oni się zawsze brali? Pewnie jechali za nami.

—Steven— zwróciłam się do mężczyzny i położyłam dłoń na jego ramieniu.

—Dziękuję ci za wszystko, naprawdę—powiedziałam i dostrzegłam łzy w jego oczach. Uśmiechnęłam się do niego ostatni raz i wysiadłam z pojazdu. Zakryłam twarz dłońmi i przedarłam się przez paparazzi, w stronę podstawionego dla mnie samolotu. W środku poczułam spokój, byłam już z dala od problemów. Po kilku minutach samolot wzbił się w powietrze, a ja zdałam sobie sprawę, że po raz kolejny w moim życiu, uciekam. 

Zapadłam w sen, pełna obaw o niepewną przyszłość, o którą właśnie próbowałam zawalczyć.

golden cage •g.krychowiak [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz