pieprzyłem ją

407 13 0
                                    

Za jedną z największych porażek swojego życia, zdecydowanie uznawałam nie wykorzystanie swojej szansy w takim stopniu, w jaki mogłam i chciałam to zrobić. Okazało się jednak, że zamknięcie jednych drzwi, spowodowało otworzenie zupełnie innych.

Czy byłam szczęśliwa w miejscu, w którym się teraz znajdowałam? Ciężko mi powiedzieć, ale na pewno czułam...coś. Nie było już we mnie tej przytłaczającej pustki.

Pytanie, jak długo może być dobrze, jak długo można cieszyć się życiem, zanim te odbierze nam wszystko jednym, gwałtownym ruchem. Zrywając z nas radość, jak naszyjnik z szyi, zostawiając przy tym rany i zaczerwienienia.

Siedziałam właśnie w restauracji z całą reprezentacją, po meczu z Anglią. Spotkanie zakończyło się remisem, chłopcy byli zadowolenie. Anglicy byli zdecydowanym faworytem, a jednak nie udało im się wydrzeć zwycięstwa w meczu.

Śmiałam się z kolejnej historii, opowiadanej przez Kamila i ścierałam łzy, które leciały po moich policzkach. Po chwili jednak, poczułam dziwne uczucie, jakby wszystko w moim ciele ścisnęło się w mocny supeł.

Przeprosiłam moich towarzyszy i wysiliłam się na spokojny uśmiech. W szybkim tempie wyszłam z restauracji i weszłam do łazienki, która znajdowała się tuż obok. Wpadłam do niej oszołomiona i nachyliłam się nad sedesem. Cała zawartość mojego żołądka opuściła moje ciało, w dość nieprzyjemny sposób, który zostawił mi paskudny posmak w ustach. Wstałam na miękkich kolanach i podeszłam do umywalki. Opłukałam usta i zerknęłam w lustro na płytkach.

Wyszłam z pomieszczenia i dostrzegłam Grzegorza, opierającego się o ścianę. Gdy mnie zobaczył, niemal od razu znalazł się przy mnie.

—Co się stało?— zapytał przejęty i dotknął mojego ramienia.

—Zwymiotowałam— wymamrotałam cicho i oparłam się o chłopaka.

Nogi odmawiały mi posłuszeństwa, kręciło mi się w głowie. Nagle poczułam, jak odrywam się od ziemi i ląduję w silnych ramionach mężczyzny. Bez słowa niósł mnie przez długi korytarz hotelu. Wiedziałam, że idziemy w kierunku gabinetu lekarza drużynowego, chciałam zaprotestować, ale zamiast tego oparłam tylko głowę o ramię Grześka, wzdychając ciężko. Nie miałam siły się z nim sprzeczać.

—Dzień dobry, dzieciaki. Co się dzieje?— odezwał się doktor, gdy tylko weszliśmy do środka.

—Ja tylko zwymiotowałam, to nic— próbowałam wyrwać się, gdy Grzesiek kładł mnie na kozetce.

Mimo moich zapewnień, że wszystko jest dobrze, oboje uparli się, aby mnie zbadać. Lekarz naciskał na mój brzuch, obserwując moją reakcję i zdecydował przyłożyć sondę, aby wykonać USG. Nieprzyjemnie zimny płyn rozlał się na moich brzuchu. Po badaniu otrzymałam kawałek ręcznika papierowego i wytarłam dokładnie swoją skórę.

—Przy twojej wadze, musisz naprawdę uważać. Masz skurczony żołądek. To nic bardzo groźnego, ale musisz o siebie dbać. Przede wszystkim regularne posiłki i dużo snu, należałoby również unormować wagę— powiedział i podał mi jakieś białe opakowanie. Wzięłam je w rękę i zobaczyłam napis, krople żołądkowe.

—Złagodzą ból— skomentował i spojrzał wymownie na Grzegorza, ten tylko kiwnął głową.

Denerwowało mnie, że traktowali mnie, jak dziecko, które nie jest się w stanie samo upilnować. Chociaż właściwie, to pewnie bym tego nie przypilnowała. Moje zdrowie zawsze było dla mnie sprawą drugorzędną.

Wróciliśmy do pokoju, ja od razu wyszłam na balkon. Wyjęłam z kieszeni paczkę czarnych marlboro i odpaliłam papierosa. Od zawsze miałam ogromną słabość do wyniszczających czynności. Nie paliłam jednak nałogowo, powiedziałabym raczej, że okazjonalnie. Takie okazje zdarzały się, gdy byłam zła, smutna lub zestresowana, ewentualnie wszystko na raz.

Usłyszałam, jak Grzegorz wchodzi na balkon, nie odwróciłam się jednak. Zaciągnęłam się ostatni raz i zgniotłam resztkę papierosa o barierkę.

—Nie lubię, gdy to robisz— powiedział, a ja tylko uśmiechnęłam się pod nosem.

Tyle razy mi już to mówił. Ja nie lubiłam siebie, on nie lubił papierosów. Różnica była taka, że fajki można wyrzucić, zdeptać lub o nich zapomnieć, z niewiadomych mi powodów, Grzegorz wcale nie chciał o mnie zapomnieć. Trwał ze mną w każdym deszczu i słońcu, jakie było w moim życiu. Znacznie częściej w nim padało, a on wciąż był ze mną.

—Jaka ona była?—sama nie wierzę, że o to pytam.

Chłopak zamyślił się przez chwilę, wiedział o kogo mi chodzi, ale chyba szukał odpowiednich słów.

—Inna— powiedział po chwili.
—Inna, niż ty— poprawił się szybko i zerknął na mnie ukradkiem.

—Słyszałam, że tylko ją pieprzyłeś, to prawda, czy było między wami coś więcej?— obojętność w moim głosie przerażała nawet mnie, głównie dlatego, że w środku aż drżałam z emocji.

—Masz rację, pieprzyłem ją, chcesz wiedzieć jaka jest między wami różnica?— spytał, na co jedynie kiwnęłam głową.

—Nie raz widziałem ją nago, ale tak naprawdę, nie wiem, czego się boi, jakie są jej marzenia, co lubi, jakie ma plany. Nie znam jej dzieciństwa, nie wiem o niej niczego. Nie wiem i wiedzieć nie chcę— stwierdził, wzruszając ramionami.

—Poza tym, ją pieprzyłem, z tobą się kocham— dodał, a na moją twarz wpłynął uśmiech.

To była zdecydowanie odpowiedź na jaką liczyłam. To chciałam usłyszeć. Przybliżyłam się do niego i wtuliłam się mocno w jego tors. Trwaliśmy w swoich objęciach, w ciszy. Czułam się przy nim taka mała i bynajmniej, nie chodziło tu o wzrost. Byłam przy nim taka słaba, bezbronna.

—Twoja mama wie?— postanowiłam wreszcie wypowiedzieć na głos myśl, która od tygodni chodziła mi po głowie.

—O nas— dodałam szybko.

—Prawie cały świat wie, robią nam więcej zdjęć jednego dnia, niż ja zrobię sobie przez całe życie— westchnął cicho i zaciągnął się zapachem moich włosów.

O ile zawsze narzekał, że śmierdzę nikotyną, to mój ulubiony, miodowy szampon mógł wąchać godzinami.

Nie skomentowałam jego słów, nie wiedziałam, czy wyrażały żal, czy jedynie stwierdzał fakt. Jego mama nigdy mnie nie lubiła, Wojtka mogła gościć w swoim domu częściej, niż członka własnej rodziny, ale ja byłam przez nią traktowana, jak wróg. Wiedziała, że jestem zbyt zraniona i poturbowana, by dać jej synowi tyle samo, ile on dawał mnie. To było po prostu niemożliwe.

—Napiłabym się wina— powiedziałam i odkleiłam się od jego ciała.

—Zobaczę, co da się zrobić— powiedział i wszedł do pokoju.

Po chwili usłyszałam trzask drzwi. Położyłam się do łóżka i włączyłam telewizor. Nastawiłam jakąś głupią, angielską komedię i czekałam na mężczyznę.

Już po kilku minutach wrócił uradowany Grzegorz z butelką w ręce. Niestety, w pokoju nie było kieliszków, zresztą zawodnicy mieli zakaz picia alkoholu w trakcie sezonu. Wszyscy regularnie go łamali, ale należało chociaż stwarzać jakieś pozory.

W szafce znajdowały się szklanki, patrzyłam uważnie, jak chłopak wlewa do nich czerwony płyn. Podał mi jedną i stuknęliśmy się nimi z uśmiechem.

Butelka szybko się opróżniła, a nasz dobry humor narastał z każdą minutą. Niektóre wieczory są zdecydowanie zbyt krótkie, dlatego dla nas ten, trwał całą noc i wczesny poranek.

golden cage •g.krychowiak [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz