nie jestem twoim ojcem

432 14 3
                                    

—Czego chciała?— zacisnęłam zęby ze zdenerwowania.

—Chciałaby się spotkać, powiedziałem że musimy się zastanowić— powiedział i potarł swoje skronie, przymykając oczy.

—Zamierzałeś mi powiedzieć?— chciałam się upewnić. Wojtek mi nie odpowiedział, ciągle milczał pogrążony w myślach.

Pokręciłam tylko głową i ukryłam twarz w dłoniach. Odetchnęłam głęboko i ponownie spojrzałam na brata.

—O cześć Lili, co wy tacy smutni?— z łazienki wyszedł Robert, wycierając wodę, która kapała z jego włosów.

Spojrzeliśmy po sobie niepewnie, właściwie to nie wiedziałam, jak dużo wiedzą koledzy Wojtka. Nie wiem, co im mówił, a co nie. Nagle mój brat wstał z łóżka i wymamrotał tylko pod nosem, że musi się przewietrzyć i wyszedł. Westchnęłam cicho, wciąż siedząc na miękkiej pościeli. Niestety, naszym największym podobieństwem, jako rodzeństwa było to, że oboje uciekaliśmy od problemów, gdy tylko nadarzała się ku temu okazja.

—Chodź, ty też powinnaś odetchnąć— odezwał się Robert i zaprowadził mnie na balkon.

—No więc, co się stało?— spytał, a ja wpatrywałam się w wieczorne niebo, na którym malowało się teraz wiele barw. Ta sceneria wywoływała we mnie jeszcze więcej emocji.

—Właściwie to nie wiem, ile wiesz o tym, co nas spotkało, ale nasza matka chce teraz się z nami spotkać— powiedziałam i podrapałam się nerwowo po karku.

Mężczyzna milczał przez chwilę, wpatrując się w widok przed nami.

—Wiem dużo, o ile nie wszystko. Przez te lata, gdy cię nie było Wojtek często ze mną rozmawiał— stwierdził, a ja tylko pokiwałam głową.

Znowu poczułam smutek, że to wszystko potoczyło się właśnie w ten sposób.

Długo jeszcze staliśmy w ciszy, ale nie przeszkadzało mi to. Obecność Roberta naprawdę mi pomogła. W jakiś sposób, byłam mu wdzięczna, że w przeciwieństwie do wszystkich innych, nie powtarzał tych przeklętych słów: martwię się.

To naprawdę nie sprawiało, że czułam się lepiej. Gdy całą okolicę spowił mrok, pożegnałam się z Robertem i opuściłam jego pokój. Gdy wchodziłam do swojej sypialni, dostrzegłam Wojtka idącego korytarzem. Wolałam z nim teraz nie rozmawiać, chciałam dać mu przestrzeń, mamy jeszcze dużo czasu, by o tym porozmawiać

—Gdzie byłaś?— w pomieszczeniu rozbrzmiał głos Grześka. Światło było zgaszone, a on stał przy oknie z rękami w kieszeniach. Nawet w ciemności dostrzegłam złość, jaka tliła się w jego oczach, które świdrowały mnie teraz wzrokiem.

—W kawiarni, na dole— powiedziałam szybciej niż pomyślałam. Nie chciałam go niepokoić i martwić.

—Kłamiesz— syknął i zrobił krok w moim kierunku. Na moich plecach pojawił się nieprzyjemny dreszcz. Podszedł do mnie bliżej i gdy stanął prawie tuż przy mnie, ja mimowolnie cofnęłam się.

Grzegorz zatrzymał się gwałtownie i przyjrzał mi się uważnie. Jego wzrok wyraźnie złagodniał.

—Nigdy nie mógłbym cię skrzywdzić, nie jestem twoim ojcem— powiedział spokojnie, a ja miałam ochotę powiedzieć, że przecież już raz nie zdołał się opanować. Powstrzymałam się jednak i dałam pogładzić się po policzku.

—Muszę wziąć prysznic, wszystkie mięśnie mnie bolą— odezwałam się i skrzywiłam nieco. Spanie w samolocie dało mi się we znaki.

—Pewnie, poczekam na ciebie i zejdziemy na kolację— odparł, a ja miałam ochotę przewrócić oczami.

—Mówię ci to po to, żebyś wziął go ze mną— wyjaśniłam i weszłam do łazienki.

Ściągnęłam z siebie bluzę i spodnie, zostając w samej bieliźnie. Na swoich biodrach poczułam ciepłe ręce mężczyzny. Moja bielizna również opadła na zimne płytki, a ja weszłam pod prysznic i odkręciłam ciepłą wodę. Moje mięśnie powoli się rozluźniały. Po chwili dołączył do mnie nagi brunet. Jego wysportowane ciało zadrżało, gdy zbliżyłam się do niego na bardzo bliską odległość.

Jego usta całowały moje obojczyki i ramiona. Przymknęłam oczy i odchyliłam szyję, do której zaraz przyssał swoje miękkie wargi. Polizał i przygryzł moją skórę, zasysając ją szybko. Na koniec podmuchał na zaczerwienione miejsce i pocałował mnie w usta. Moja ręka zsunęła się do jego członka i ścisnęła go delikatnie. Zaczęłam poruszać ręką w górę i w dół, uważnie patrząc na zamglone spojrzenie Grzegorza.

Przerwał na chwilę, by założyć prezerwatywę, wyjętą z szafki, po czym wrócił do kabiny.

Mruknął cicho i chwycił moją dłoń w swoją. Założył ją sobie na ramię i kucnął przede mną. Spojrzał mi w oczy i pocałował wewnętrzną stronę mojego uda. Jęknęłam głośno, zagryzając wargę. Jego usta dotarły do mojego czułego miejsca, a ja wygięłam plecy w łuk. Mężczyzna wstał gwałtownie i przyszpilił mnie do ściany kabiny. Woda spływała po naszych rozpalonych ciałach. Grzegorz założył moją nogę na swoje biodro i przytrzymał mnie mocniej, bym mogła zachować równowagę.

Wszedł we mnie gwałtownie i poruszał się w szybkim tempie. Rozkosz rozlewała się po moim ciele, odchylałam głowę i jęczałam z przyjemności, którą czułam.

—Jesteś moja— warknął oddychając ciężko, poruszając się we mnie.

Poczułam zbliżające się spełnienie i już po chwili fala orgazmu zawładnęła moim ciałem. Chwilę później Grzegorz jęknął przeciągle i zastygł w miejscu. Jego oddech muskał moją szyję. Mężczyzna wziął mnie w ramiona i zakręcił kurek z wodą. Wyszliśmy z kabiny, a ja zostałam przez niego owinięta w biały ręcznik. Na twarzy bruneta widniał spokój, uśmiechał się do mnie lekko.

Wytarłam swoje ciało i założyłam majtki i koszulkę Grzegorza. Weszłam do pokoju i położyłam się do łóżka, byłam wykończona.

Po chwili do pomieszczenia wszedł Grzesiek, miał na sobie bokserki. Położył się przy mnie i poprawił włosy, opadające mu na czoło.

Podniosłam się z miejsca, ale zatrzymała mnie silna ręka chłopaka.

—Nie rób tego, proszę— poprosił, a ja westchnęłam i ponownie opadłam na materac. Grzegorz mnie znał, czasami po zbliżeniu szłam palić, a on nigdy tego nie lubił.

Przytuliłam się do niego i rozciągnęłam swoje obolałe mięśnie.

—Musimy iść na kolacje— powiedział chłopak, a ja mruknęłam niezadowolona, wtulając się w niego mocniej. —Nie żartuję Lili, musisz jeść— dodał poważnie, a ja ziewnęłam głośno. Nagle poczułam, jak zostaję podniesiona i siłą postawiona na podłodze. Spojrzałam na Grześka ze złością, ale ubrałam na siebie dresy, które leżały na fotelu. Na swoje chude ręce naciągnęłam bluzę.

Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się do restauracji, wszyscy już tam byli. Ja nałożyłam sobie kaszę z warzywami i nalałam sobie soku. Usiadłam przy długim stole, witając się ze wszystkimi. Wojtek z niezadowoleniem spojrzał na mój talerz, ale nie bardzo się tym przejęłam. Grzesiek usiadł przy mnie i pocałował mnie w policzek.

Rozmawialiśmy i jedliśmy kolację. Niestety, chłopcy nie pozwolili mi wstać od stołu, do momentu gdy mój talerz nie będzie pusty, później wcisnęli we mnie jeszcze dwa kawałki karmelowego ciasta. Wyszłam z restauracji, jakbym miała się zaraz przewrócić.

—Daj spokój, tyle to je mój pies na śniadanie— powiedział Janek, gdy wychodziliśmy. Zaśmialiśmy się i weszliśmy do sali treningowej. Po kolacji miały się odbyć krótkie rehabilitacje.

W środku przywitałam się z Maćkiem i usiadłam na jednej z wolnych kozetek. Obserwowałam zajętych rehabilitantów i śmiejących się zawodników.

Cholera, ja naprawdę ich polubiłam.

golden cage •g.krychowiak [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz