uwolniłeś mnie

384 14 2
                                    

《Piosenka nie ma związku z     rozdziałem, zwyczajnie słuchałam jej, jak go pisałam, więc polecam <3 》

Każdy z nas ma swoją osobistą klatkę, coś co go ogranicza i trzyma w szyku. Oczywiście, możemy zostać w niej i dusić się własną niepewnością, albo odnaleźć klucz, który zwróci nam wolność. Najgorzej jest jednak wtedy, gdy twoja klatka jest oprawiona w złoto, wtedy ludziom wydaje się, że jesteś szczęśliwy i tylko co uważniejsi z nich, potrafią dojrzeć głęboko skrywaną prawdę.

—Kochanie, przemyśl to jeszcze, proszę— odezwał się Grzegorz, siedząc tuż obok mnie i trzymając mnie za dłoń.

—Podjęłam już decyzję— odparłam spokojnie i spojrzałem na zmartwione oczy Wojtka.

Chciałam wrócić, brakowało mi tego i nie, nie wiem czy to dobra decyzja. Nie wiem, czy to udźwignę i czy poradzę sobie z presją, ale wiem, że są ze mną ludzie, którzy będą przy mnie, gdy jestem kimś i gdy jestem nikim, a to w zupełności mi wystarczało.

Dokończyłam parę dni temu pisać piosenkę she's perfect. Nie była to najlepsza piosenka, jaką napisałam i pewnie nie znalazłaby się nawet w pierwszej dziesiątce, ale była osobista i szczera. Teraz wystarczyło ją udostępnić, jednym kliknięciem. Nie miała teledysku, ani oprawy. Grała na tle napisu i'm back, tak zwyczajnym i prostym. Tak po prostu. Nagrana była w kameralnym studiu, u mojego starego znajomego, nic szczególnego.

Nie wiem, jak to wszystko będzie wyglądać, ale wreszcie mam poczucie, że mam jakikolwiek wpływ na swoje życie.

Grzegorz pokiwał głową i nachylił się nad otwartym laptopem. Chwycił moją dłoń i wspólnie nacisnęliśmy czerwony przycisk publikuj. Przymknęłam oczy i westchnęłam cicho. Byłam szczęśliwa, chciałam znowu śpiewać, widzieć w tym to, co kiedyś. Chciałam znowu poczuć tę radość, jaka towarzyszyła mi na początku kariery. Chciałam znowu się tym cieszyć i dawać ludziom muzykę.

Przede mną była również ustawiona kamera. Grzegorz odsunął się ode mnie i wstał, by nacisnąć biały przycisk, dokładnie tak, jak mu wcześniej mówiłam. Urządzenie wydało charakterystyczny dźwięk nagrywania.

—Cześć, a więc to znowu ja. Tak, jak obiecałam, wróciłam do was. Na początku chciałabym was jednak przeprosić, za moje zniknięcie— zaczęłam, a mój głos delikatnie się załamał. Odkaszlnęłam nerwowo i kontynuowałam:

Jednak nie potrafiłam poradzić sobie z bólem, jaki nosiłam w sobie. Byłam na skraju wytrzymałości, stąd moje pełne emocji wystąpienie na tej pamiętnej gali. Być może nie siedziałabym tu dzisiaj, gdyby nie kilka ważnych dla mnie osób — spojrzałam na chłopców i Marinę, którzy stali za kamerą i uśmiechali się do mnie.

Właściwie, to na pewno by mnie tu nie było— dodałam i westchnęłam cicho.

Ale dosyć już smutków! Wracam i chcę wam jedynie powiedzieć, żebyście cieszyli się życiem. Dawajcie, dzielcie się, a kiedy trzeba, traćcie. Realizujcie się i kochajcie. Link do mojej nowej piosenki zostawiam wam na dole— dokończyłam i wstałam, by wyłączyć kamerę.

Wyjęłam z niej pendrive i wpięłam go do laptopa. Zapisałam nagranie i wrzuciłam całość na insta story.

Mój telefon zawibrował, więc wyciągnęłam go z kieszeni swoich spodni i weszłam w wiadomości. Było ich kilka, niektóre od chłopców z reprezentacji, inne od moim dawnych współpracowników z gratulacjami nowego klipu. Jeden od Kuby, inny od moich tancerzy.

Każdy z nich wyrażał, nie wiem czy szczerą czy udawaną, dumę. Nie obchodziło mnie to jednak, to już nie miało znaczenia. Liczyła się dla mnie opinia moich najbliższych, a oni mnie wspierali.

Podeszłam do Grzegorza i pocałowałam go w usta. Objął mnie ramieniem i nachylił się nad moim uchem.

—Jestem z ciebie bardzo dumny—powiedział, a mi zrobiło się ciepło na sercu.

Później podszedł do mnie Wojtek, a następnie Marina. Wyściskali mnie i ucałowali.

Chwyciłam Grzegorza za rękę i zaprowadziłam na taras. Był już wieczór, chłodny wiatr owiewał moje rozgrzane od nadmiaru emocji policzki.

—Wyjdź za mnie— powiedział nagle, a mnie zamurowało. Spojrzałam w szoku na mężczyznę.

—Tyle już razem przeszliśmy, wyjdź za mnie, Liliano—dodał i chwycił mnie za dłonie.

—Chcę, abyś był moim mężem, Grzegorz— wyszeptałam, a w moich oczach stanęły łzy wzruszenia.

Starłam je szybko z policzka i złączyłam nasze usta razem. Byłam taka szczęśliwa, wszystko układało się tak dobrze.

Prawie dwadzieścia dwa lata mojego życia upewniły mnie w przekonaniu, że nie ma na tym świecie nic bardziej wartościowego, niż szczere uczucia.

Oderwaliśmy się od siebie, wpatrując się sobie w oczy. Poczułam jego ciepłą dłoń na swoim policzku, jego palce muskały czule moją skórę.

—Dziękuję, że uwolniłeś mnie z tej złotej klatki— mruknęłam i przytuliłam się do niego.

Z pozoru tak idealne życie, które wiodłam, odcisnęło na mnie ogromne piętno. Wszyscy widzieli jedynie mój uśmiech, wiecznie ułożone włosy i idealnie zrobiony makijaż. Dokładnie dobrane stylizacje i piękne stroje.

Nawet, gdy wychodziłam na spacer, musiałam przestrzegać określonych zasad, które niegdyś nałożyła na mnie Meredith. Jej imię obijało się w mojej głowie, jak niechciany kawałek szkła, który drażnił wciąż otwartą ranę.

Ja jednak, zostawiłam wszystkie swoje demony za sobą, ponieważ nauczyłam się przyjmować pomoc.

Złoto, które okrywało niegdyś moje życie, było sztuczne i fałszywe. Kryło w sobie okropne tajemnice i miliony wylanych łez.

Grzegorz sprawił, że na moje życie spłynęło szczere złoto, które starałam się zatrzymać ze sobą, tak długo, jak tylko się da. Właśnie on odnalazł klucz do mojej klatki i uwolnił mnie, zwracając mi upragnioną wolność.

—Kocham cię— dodałam, a ciało chłopaka rozluźniło się. Bardzo rzadko mówiłam te dwa słowa jako pierwsza, czułam to, ale nie mówiłam.

Teraz było inaczej, a ja byłam gotowa, by to powiedzieć. Stałam się szczęśliwa. Ramiona mężczyzny otoczyły mnie i przycisnęły ponownie do siebie. Pocałował mnie w czoło i pociągnął nosem. Podniosłam niepewnie wzrok i dostrzegłam łzy lecące po jego policzkach. Na jego twarzy gościł jednak spokojny uśmiech. Podniosłam swoje dłonie z jego ciała i starłam słoną ciecz z jego skóry. Był taki piękny, był mój, a ja byłam jego, od zawsze i na zawsze.

Wyszłam z powrotem do pokoju i stanęłam przed bratem i jego ciężarną żoną.

—Zaręczyliśmy się— wyszeptałam, a Wojtek aż przysiadł na fotelu przy nim.

Marina rzuciłam mi się na szyję i pogratulowała mi wzruszona. Cieszyła się, co najmniej, jakby to jej przytrafiło się jakieś ogromne szczęście, nie było w niej zawiści czy zazdrości. Mój brat podszedł do mnie w końcu i również dał mi do zrozumienia, że się cieszy.

Żadne z nas nie spało już tej nocy, piliśmy i śmialiśmy się razem. Tylko Marina była zmuszona pić bezalkoholowego szampana, kupionego przez Grzegorza. Razem z zakupami, przywiózł mi również piękny pierścionek, którym zresztą pochwaliłam się na Instagramie, nie mogłam się powstrzymać. Grzegorz za to, wstawił nasze wspólne zdjęcie z wymownym podpisem she said yes!

Niczego nie można być w życiu pewnym, ponieważ nic co ludzkie, nie trwa wiecznie. Jednak ja właśnie wydostałam się ze złotek klatki w której przyszło mi siedzieć tyle lat. Zostałam uwolniona przez mężczyznę, dla którego byłabym w stanie zrobić wszystko, a najzabawniejsze było to, że on wcale ode mnie tego nie oczekiwał. On jedynie chciał, bym była, dokładnie taka, jaka jestem. Ze wszystkimi swoimi wadami i problemami, ale wolna i szczęśliwa. Ja z kolei pragnęłam jego dotyku i dostałam go tej nocy bardzo wiele i w bardzo intensywnej formie.

golden cage •g.krychowiak [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz