zaśpiewaj dla mnie

347 12 0
                                    

Siedziałam od kilku minut na białej pościeli, nie poruszając się nawet w najmniejszym stopniu. W mojej głowie wciąż obijało się to okropne zdanie: Spotkałem się z nią po meczu, w Paryżu. Gdy to usłyszałam, poczułam, jakby ktoś wbił mi w plecy nóż, jakby zabrał ze mnie jakąś ważną część mnie, stabilność.

—Posłuchaj mnie, proszę— do moich uszu dotarł jego błagalny głos.

Niechętnie zwróciłam ku niemu wzrok, westchnęłam tylko, czując napływające do moich oczu łzy.

—Dlaczego się z nią spotkałeś? Po co?— zapytałam i podniosłam się z łóżka, podchodząc do chłopaka.

—Przyszła na stadion, tylko rozmawialiśmy!—powiedział szybko i pociągnął się za końcówki swoich włosów.

Sama już nie wiem, jak się czułam, to był dla mnie cios. Prawda była taka, że się bałam, że nie jestem dla niego wystarczająca, że taki mężczyzna jak on może mieć kogoś o wiele lepszego ode mnie.

—Kocham cię, Liliano— powiedział i dotknął delikatnie mojego ramienia.

—Też cię kocham— wyszeptałam i spuściłam wzrok na swoje skarpetki.

Potrzebuję bezpieczeństwa, stabilności. Potrzebuję pewności, że ludzie którym oddałam swoje połamane serce, nie będą chcieli zgnieść tego, co z niego zostało. Spojrzałam mu w oczy i pociągnęłam nosem, czułam pustkę. Bałam się, że Grzegorz mnie wymieni, zostawi. Przymknęłam oczy, gdy do mojej głowy zaczęło spływać zbyt dużo czarnych scenariuszy tego, co właściwie mogłoby się zdarzyć.

Nagle poczułam na sobie ręce chłopaka, trzymał mnie tak mocno, że nie było szans bym teraz mogła się rozpaść. Może powinnam być, jak ona. Może wtedy nie widziałby świata, poza mną. Słowa, to tylko słowa. Najczęściej nic nie znaczą, są jedynie tym, co wypada powiedzieć w jakiejś sytuacji. Rzadko są szczere i zgodne z uczuciami, których nie da się oszukać. W takim świecie żyłam przez ostatnie lata, dlatego teraz nie jestem w stanie uwierzyć w nic, co mówią mi najbliżsi. W nic już nie wierzę.

—Zaśpiewaj dla mnie— poprosił, ale pokiwałam przecząco głową, odrywając się od niego.

Nie mogłam spełnić jego prośby, nie chciałam przywoływać bolesnych wspomnień, poza tym, zawsze gdy śpiewam, zbiera się we mnie mnóstwo emocji. Nie jest mi to teraz potrzebne. Grzegorz westchnął tylko i sam zaczął śpiewać, głośno fałszując i uśmiechając się do mnie. Zaśmiałam się i przyłożyłam sobie dłoń do czoła. Zawsze był dobry w pocieszaniu mnie.

Cause I love you for infinity— zanuciłam i zamilkłam.

Delikatny uśmiech zagościł na ustach chłopaka. Chciałabym powiedzieć mu o wszystkich moich obawach, o tym, dlaczego się tak zachowuję, wyjaśnić mu to wszystko. Opisać mu cały ten ból, w mojej głowie, już nie raz mu to mówiłam, ale później orientowałam się, że między nami wciąż trwała przytłaczająca cisza.

—Nie martw się, proszę— powiedział i objął moją twarz dłońmi. —Nic złego się nie stało— zapewnił i złożył na moich ustach pocałunek. Pokiwałam tylko głową i ponownie odnalazłam jego usta swoimi.

Uwielbiałam jego zapach, kojarzył mi się z bezpieczeństwem, moje mięśnie zawsze rozluźniały się, gdy go czułam.

—Znowu boisz się odrzucenia?— zapytał, a ja zadarłam głowę do góry, patrząc na niego.

—W twoich ramionach łatwiej mi to przyznać— rzekłam i zerknęłam na niego przelotnie.

Byłam tak spragniona jego dotyku, tak bardzo chciałam, by jego dłonie znajdowały się na moim ciele. Nie chciałam już czuć tej cholernej pustki.

Podeszłam do niego i odpięłam jego bluzę, patrząc mu prosto w oczy. Zrozumiał i momentalnie dobrał się do moich ubrań, całując moją szyję. Ciche westchnięcie wyrwało się z moich ust. Nagle podniósł mnie gwałtownie do góry i rzucił na łóżko. Zawisł nade mną, zdejmując moją bieliznę, po chwili on również był już nagi. Czułam na swoim udzie jego twardą męskość, przygryzłam wargę, patrząc jak wyciąga z szafki prezerwatywę, wciąż znajdując się nade mną.

Niespodziewanie, obrócił mnie tak, że moje oczy utkwione były w materacu. Przyciągnął moje biodra bliżej siebie i wszedł we mnie całą swoją długością. Jęknęłam głośno i wbiłam paznokcie w pościel. Odchyliłam głowę do tyłu, gdy delikatnie, lecz pewnie pociągnął za moje włosy. Wykonywał szybkie i zdecydowane ruchy, co jeszcze bardziej potęgowało moje odczucia. Jęczałam z podniecenia, jakie zbierało się w moim brzuchu. Po chwili poczułam, jak fala orgazmu zawładnęła moim ciałem, a ja wydałam z siebie okrzyk spełnienia. Mężczyzna wykonał jeszcze kilka ruchów i sam doszedł. Opadł obok mnie na materac, dysząc ciężko. Zerknął na mnie i przyciągnął moją dłoń do swoich ust, całując ją.

Przybliżyłam się do niego i oparłam głowę na jego klatce piersiowej, wzdychając ciężko. Wszystkie zmartwienia, jakie we mnie były, opuściły moje ciało, a we mnie został jedynie spokój.

—Lili, żeby ci pomóc, muszę wiedzieć o czym myślisz, jakie masz zmartwienia, co cię stresuje— powiedział i pogłaskał moją głowę.

Mruknęłam tylko i czułam, jak jego serce wciąż bije w szybkim tempie. Podniosłam się z jego ciała i sięgnęłam po koszulkę Grzegorza, która leżała na podłodze, po czym nałożyłam ją na siebie. Niedługo musimy stawić się na dole, na śniadaniu.

Poczułam, jak materac ugina się, a chłopak wstaje i chwyta mnie za rękę. Próbowałam nie patrzeć na jego pośladki, gdy wchodziliśmy do łazienki. Zawstydzona zdjęłam z siebie jego koszulkę i weszłam pod prysznic. Już po chwili oboje staliśmy tam i pozwalaliśmy spływać po nas gorącej wodzie. Grzegorz nalał na dłoń płyn do mycia i zaczął dotykać mojego ciała. Umył dokładnie moje ramiona i plecy, a gdy dotarł do wewnętrznej części moich ud, przymknęłam oczy i oparłam głowę o jego klakę piersiową. Wiedziałam, że celowo zatrzymał się dłużej przy tej partii ciała. Gdy skończył, spłukałam z siebie pachnący żel i wyszłam na zimne płytki, owijając się ręcznikiem. Dzisiaj postanowiłam się pomalować, więc zrobiłam delikatny makijaż i poszłam wybrać dla siebie ubrania. W tym czasie Grzegorz golił swój przydługi już zarost.

Ubrałam się w zwykłe dżinsy i koszulkę klubową. Gdy oboje byliśmy już gotowi, wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się do restauracji. Miałam okropną ochotę zapalić, ale powtrzymałam się. Na twarzy Grzegorza malował się spokój i spełnienie, gdy wchodziliśmy za rękę do ogromnej sali. Po jakichkolwiek złych emocjach nie było już śladu.

golden cage •g.krychowiak [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz