23.

1.2K 29 16
                                    

*dwa tygodnie później*

Od tamtejszych wydarzeń minęły dwa tygodnie. Mieszkam w domu ekipy i czuję się świetnie. Z Matim układa mi się świetnie. Karol już mnie przedstawił jako nowa członkini ekipy i nie spodziewałam się, że będzie to tak mile przyjęte. 

-Lala! Gdzie są te balony na wodę? -zapytał Karol. 

-Trzecia półka! -krzyknęłam. 

-A co nasza kucharka znowu pichci. -wszedł Patecki do kuchni.

-Będą babeczki. -uśmiechnęłam się. 

-O kurcze pieczone! -ucieszył się. 

Usłyszałam swój dzwonek do telefonu i wyświetlił mi się nieznany numer. 

-Halo? -zapytałam.

-Dzień dobry. Rozmawiam z Laurą Walewską? -zapytał jakiś dorosły głos. Szczerze mówiąc trochę się przeraziłam. 

-Tak coś się stało? 

-Pani chłopak -Mateusz Trąbka jest w szpitalu. 

-O boże- prawie upuściłam telefon. -Na jakiej ulicy ten szpital? -zapytałam prawie płącząc. 

-Chojnowska 98

-Dobrze już jadę. -powiedziałam i usiadłam na podłodze totalnie się rozsypując.

Mój Matiś w... szpitalu. 

-Laura co się stało? - podszedł do mnie Patecki. 

-Mateusz... jest, jest....

-Gdzie jest? -powiedział Patec spokojnym tonem. 

-Jest w szpitalu. Jedźmy jak najszybciej. -powiedziałam zdejmując fartuszek i wycierając łzy. 

-Co się stało?-wszedł do kuchni Karol. 

-Mateusz jest w szpitalu. -odpowiedział Patec. 

-Jedziemy. -powiedział Karol i wziął kluczyki do merola. - Jaki adres? 

-Chojnowska 98. -powiedziałam ledwo łapiąc oddech. 

Tak się o niego boję. 

Wybiegliśmy w domu nikogo poza nas nie było. Od razu odjechaliśmy jak najszybciej. Ja miałam tylko w głowie co się stało. 

-Co właściwie mu się stało? -zapytał mnie Patec. 

-Nie mam zielonego pojęcia. Lekarz mi nic nie powiedział.-powiedziałam przez łzy. 

Już po 15 minutach byliśmy na recepcji. 

-Dzień dobry. Gdzie leży Mateusz Trąbka? -powiedziałam łapiąc oddech. 

-Ktoś z rodziny? -zapytała recepcjonistka. 

-Tak. Jestem narzeczoną, a to przyszli szwagrowie. -powiedziałam pokazując na chłopaków. 

-Sala 234. 

-Dziękujemy. -powiedział Patec, bo my z Karolem szliśmy już do sali. 

Weszliśmy do dali 234, a Mati leżał podpięty do miliona kabelków. Na ten widok nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem. Podeszłam do łóżka i lekko złapałam go za rękę. 

-Dzień dobry. -wszedł do sali lekarz- Laura Walewska? 

-Tak, jestem dziewczyną Mateusza. -powiedziałam wycierając łzy. 

-Dzień dobry Karol Wiśniewski, przyjaciel pacjenta i Jakub Patecki również przyjaciel.

-Pacjent został potrącony przez auto. Póki co jest na tabletkach. Ma złamane 2 żebra i rękę. Chłopak miał naprawdę mnóstwo szczęścia. -powiedział lekarz. -Pacjent będzie musiał zostać na obserwacji przez około tydzień. Zoperowaliśmy rękę, więc wszystko jest w porządku. 

Tak dobrze, że nic poważnego się nie stało.

-Dziękujemy doktorze. -powiedział Karol. 

Lekarz wyszedł, a ja popatrzyłam na Mateusza. 

-Chłop miał dużo szczęścia. -powiedział Patec. 

Ja tylko ściskałam rękę Mateusza nie chciałam go odstępować ani na krok. Karol zadzwonił po ekipę i mieli zaraz przyjechać. 

-Cześć słoneczko. -powiedział do mnie Mati. 

-Matiś...-powiedziałam do niego i uśmiechnęłam się, a po moim policzku spłynęła łza. 

-Nie płacz kochanie. Wszystko jest dobrze. Żyję. -powiedział i ucałował moją rękę, która nadal trzymała jego. 

-Co tak właściwie się stało? Pamiętasz coś? -zapytał Karol. 

-Wracałem z siłowni i przechodziłem przez pasy na parking i wtedy jakieś auto potrąciło mnie. Nadjechało z taką szybkością, że nie miałem szans, aby się nawet cofnąć. 

-Najważniejsze, że żyjesz. -powiedział Kuba. 

-Mocno nas wystraszyłeś. -powiedziałam. 

-Racja, Laura to prawie zemdlała. -uśmiechnął się Karol. 

Później przyjechała ekipa i posiedzieliśmy jeszcze w szpitalu. 

-Dobra to co jedziemy? -zapytał Wujek Łuki. 

-Ja zostaję. -powiedziałam. 

-Nie ma szans jedziesz z nami. Musisz odpocząć od tych wszystkich emocji. -powiedziała Marta. 

-Skarbie Marta ma rację. Jedź do domu i się prześpij. -popatrzył na mnie Mateusz. 

-Ale nie ma szans. Nie zostawię Cię. Będę tutaj spała. -zaprotestowałam. 

Nie zostawię go samego, absolutnie. 

-Kochanie proszę pojedź do domu. Ja sobie poradzę. Jutro z samego rana przyjedziesz. -pocałował mnie w rękę. 

-No dobra, ale jutro punkt 8:00 zjawiam się tutaj.-powiedziałam. 

-Dobrze-zaśmiał się Mati. 

-To my idziemy. -powiedział Wujek Łuki. -trzymaj się. 

-Pa kochanie. -powiedziałam i pocałowałam go w usta. -Kocham Cię. 

-Ja ciebie też. 

Reszta ekipy pożegnała się z Matim i  pojechaliśmy do domu. 

Human/TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz