31.

1.1K 31 7
                                    

Bąbelki przepraszam za nieaktywność! Skupiłam się na innej książce! 

*tydzień później* 

-Ale Marta ja się tak stresuje, że to szok. -powiedziałam trzymając w ręce test ciążowy. 

-Ile musisz czekać? -zapytała. 

-5 minut. Najdłuższe 5 minut mojego życia. Boję się. Jesteśmy z Matim zaręczeni, ale czy jesteśmy gotowi na dziecko? Chciałabym mieć bobasa, ale nie wiem czy dam radę jako matka. -westchnęłam. 

-Kochana! Będziecie najlepszymi rodzicami pod słońcem! Mateusz uwielbia dzieci ty z resztą też. -zapewniała mnie Marta. 

A jeśli nie poradzimy sobie? Albo Matiś nie będzie chciał tego dziecka. 

-A ile zrobiłaś tych testów. 

-3. Lepiej być na sto procent pewnym. -powiedziałam. -Boże Marta tak mi się ręce trzęsą! -lekko krzyknęłam. Wiedziałam, że w każdej chwili może wrócić Mateusz, więc chciałam być ostrożna. 

-Spokojnie. Będzie wszystko dobrze. Możesz chyba już sprawdzać. -powiedziała, a ja powoli wyciągnęłam pierwszy test. 

Boże 2 kreski! 

-Marta... -powiedziałam już płacząc. -Ja do cholery jasnej będę matką. -rozryczałam się. Byłam szczęśliwa, ale zarazem przestraszona. 

-Gratuluję, Laura! Płaczesz ze szczęścia czy ze smutku? -zapytała. 

-Ze szczęścia. Nie wiesz jakie to jest wspaniałe uczucie! 

-Wyciągaj resztę. -powiedziała, a ja spojrzałam na pozostałe 3. 

-Wszędzie 2 kreski, boziu.- kucnęłam i znowu się rozryczałam. 

-Laura przestań płakać bo ja też płaczę. -powiedziała Marta. -Kiedy zamierzasz powiedzieć Mateuszowi? 

-Na naszą pół rocznicę. Jest za 3 dni, więc nie muszę długo czekać. -powiedziałam uspokajając się. 

-Okej. Dobra ja kończę daj jak coś znać co i jak! -pożegnała się i rozłączyła. 

Laura, ty do jasnej cholery zostaniesz matką. 

Wstałam z podłogi i mocno przycisnęłam testy. Dwa wyrzuciłam do kosza tak, aby Mati nie zauważył, a pierwszy, który zrobiłam schowałam do kieszeni. Poprawiłam swój wygląd i czekałam na Matiego. 

-Cześć słoneczko. -powiedział Matiś. 

-Hej. -powiedziałam i dałam mu całusa. -Jak tam bieganie? 

-A dobrze. Kupiłem wino na dzisiejszy wieczór. 

-Ooo kochanie miło z twojej strony,ale ja nie mam ochoty na alkohol może następnym razem. 

Tak, za 9 miesięcy. 

-Aha, no okej. To schowam do lodówki. -powiedział i wino schował do lodówki. -Co robiłaś jak mnie nie było? 

-A gadałam z Martą. -uśmiechnęłam się. 

I dowiedziałam się, że zostanę mamą. 

-Boże Lala. Nie wiesz jak się cieszę, że Cię mam. -powiedział Matiś podchodząc do mnie. -Kocham Cię całym serduszkiem i nie widzę świata po za tobą. Zawsze mnie pocieszyć, doradzisz. Jesteś anioł nie kobieta! -uśmiechnął się i mocno mnie przytulił. -Jesteś moim kochanym słoneczkiem i nigdy Cię nie oddam. 

-Ja też Cię kocham, ja też. -szepnęłam. 

*3 dni później*

-Matiś! zgadnij jaki dzisiaj jest dzień. -powiedziałam wchodząc do naszej sypialni z śniadaniem.

-Piątek, a co? -zaśmiał się. 

-Nasza pół rocznica, głupku. -również się zaśmiałam. 

-No przecież pamiętam. -uśmiechnął się uroczo. 

Kocham jego uśmiech! 

-Proszę śniadanko. -powiedziałam podawając tacę z jedzeniem. 

-Ooo dziękuje bardzo. Ty mi zrobiłaś śniadanie to ja zabieram Cię na kolację. -uśmiechnął się. -Dawaj buziaka. 

Przysunęłam się do mojego narzeczonego i całowaliśmy się dobre 5 minut. 

-Dobra jedz, a ja idę się ogarniać. 

------------------------

-Chyba jest git. -powiedziałam sama do siebie. Szykowałam się na kolację z Mateuszem. Ubrałam długą, LUŹNĄ sukienkę w panterkę. Zrobiłam dość mocny makijaż, a włosy zakręciłam lekko na lokownicy. 

-Słoneczko? Idziesz?! -krzyknął Mati. 

-Już, już! -odpowiedziałam i wzięłam torebkę do której włożyłam portfel, telefon i prezent dla Mateusza. 

-Możemy iść. -powiedziałam wychodząc z garderoby. 

-Wyglądasz prześlicznie. -pocałował mnie Mati w w policzek. - A teraz chodź. -powiedział i wyszliśmy z mieszkania. 

Po 20 minutach dotarliśmy na miejsce. Była to altanka na wzgórzu Central Parku, a przed nami cały Nowy Jork. Jednym słowem: Niesamowicie. 

-Matiś, tutaj jest przepięknie. -powiedziałam. 

-Dla ciebie wszystko. -szepnął i usiedliśmy do stolika. -Wina? 

-Nie dzięki, później może wypiję. -odpowiedziałam. 

-Słuchaj Laura. Te pół roku spędzone z tobą były najlepsze w moim życiu. Nie żałuję, ani jednej spędzonej chwili z tobą. Chcę Cię mieć do końca życia. Chcę Cię mieć za żonę, za matkę moich dzieci, za babcię moich wnuków. Jesteś wyjątkowo dziewczyną. Nigdy bym nie uwierzył, że w pół roku tak mocno się zakocham, że się komuś oświadczę! A jednak. Kocham Cię, Laura. -powiedział i podał mi czerwone pudełko. Ja już miałam łzy w oczach. Nic nie powiedziałam tylko otworzyłam pudełko. Znajdował się w nim przepiękny złoty naszyjnik z znakiem nieskończoności i literkami L&M. 

-Jest wspaniały. -powiedziałam i przytuliłam się do Matiego. -Tak bardzo Cię kocham. -szepnęłam. 

-Mogę? -zapytał pokazując na naszyjnik. 

-Jasne. -powiedziałam i już po chwili miałam na sobie ten śliczny naszyjnik. 

-Ja też mam coś dla ciebie. -powiedziałam wyciągając z torebki pudełko. -Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi mając ciebie przy sobie. -podałam mu pudełeczko. -Mam nadzieję, że Ci się spodoba. 

-Ale nie trzeba było. -powiedział Mati i otworzył. -Nie? -zapytał patrząc na mnie z niedowierzaniem. Ja kiwnęłam głową na tak. 

-Boże! Będę tatusiem! -krzyknął Mateusz z łzami w oczach. -Laura nie wiesz jak się ciesze! -powiedział całując mnie. -Będziemy mieli maluszka. -szepnął dotykając mojego brzucha. 

Nie mogłam trafić na lepszego faceta. 


Human/TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz