Rozdział 11 ~ Spokój...?

7.9K 477 11
                                    

Przekroczyłam próg budynku lotniska i odetchnęłam chłodnym, londyńskim powietrzem. Niebo było ponure, chmury- ciemne i deszczowe. Wsłuchałam się w odgłosy miasta, które teraz wydawały się wyjątkowo kojące dla mojej stęsknionej duszy. Uśmiechnęłam się pod nosem kiedy Liam stanął u mojego boku.

-Szczęśliwa?- spytał, zerkając na mnie kątem oka.

-Mhm- odpowiedziałam krótko. W mojej głowie zdąrzył ukształtować się plan dzisiejszego dnia- na pierwszym miejscu postawiłam wizytę u mojej mamy w szpitalu. Miałam nadzieję, że czuje się dobrze.

-Gdzie pojedziesz?- kontynuowałam dialog.

Liam nie mieszkał w Londynie na stałe. Przyjechał tu tylko żeby odwiedzić rodzinę.

-Do domu- odparł brunet- Porządnie się wyspać- dodał, a ja przytaknęłam.

-Chyba powinnam zrobić to samo- westchnęłam.

Pożegnaliśmy się słowami "Do zobaczenia". Liam poszedł wzdłuż chodnika, a ja zostałam na miejscu i wybrałam numer Harry'ego.

-Halo?- usłyszałam w słuchawce znajomy głos przyjaciela- Olivia, nie rób sobie ze mnie żartów i odezwij się- rozkazał rozbawiony, po przedłużającym się milczeniu z mojej strony.

-Cześć, Harry- przywitałam się radośnie. Cieszyłam się, że znowu mogłam usłyszeć jego głos.

-Gdzie jesteś?- zapytał wkrótce.

-Przed lotniskiem- oznajmiłam- I zamarzam, więc lepiej się pośpiesz jeśli nie chcesz mieć mnie na sumieniu- z moich ust wydobył sie cichy śmiech.

-Już jade- oznajmił odrazu. Po tonie jego głosu mogłam wywnioskować, że jest rozbawiony- Akurat jestem w pobliżu- dodał Harry, a ja wyobraziłam sobie jego twarz, wesołą i uśmiechniętą.

-Akurat?- spytałam- I ja mam w to uwierzyć?

-Nie musisz- odparł chłopak wkrótce.

Dopiero teraz pojęłam jak bardzo tęskniłam, nie tylko za Harry'm, ale też Kate i przede wszystkim mamą. Trzy tygodnie na innym kontynencie zdecydowanie dały mi się we znaki. Czas wrócić do normalnego życia, bez żadnych niespodzianek- pomyślałam.

Zakończyłam rozmowę z Styles'em, wciśnięciem czerwonej słuchawki.

Rozglądałam się na około. Zewsząd można było usłyszeć głośne warkoty silników. Południowe słońce próbowało wyjść zza ciemnych, kłębiastych chmur, zapowiadających nadejście deszczu czy burzy, a pojedyńcze promienie oświetlały wrzące ulice, wysokie budynki i odbijały się blaskiem od szklanej powierzchnii potężnego gmachu lotniska. I nagle to wszystko przysłonił mi jakby ciemny cień. Obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni i ujrzałam twarz Zayn'a, górującą nade mną jakieś dziesięcięć centymetrów.

-Zasłaniasz mi słońce- oznajmiłam obojętnie, mając na celu specjalne zdenerwowanie chłopaka. Oczywiście on wiedział o tym doskonale, bo po moich słowach tylko się uśmiechnął i odparł:

-Faktycznie go tutaj dużo- trącił mnie łokciem w bok, a ja wygięłam usta w lekkim grymasie.

-Istnieje jakiś sensowny powód, dla którego przerywasz mój spokój, czy tak po prostu przyszedłeś mnie zdenerwować?- spytałam, zerkając na bruneta kątem oka. W tym samym czasie podświadomie wypatrywałam wzrokiem czarnego samochodu Harry'ego.

-Właściwie to...chciałem o czymś porozmawiać- oświadczył, a ja nieświadomie przygryzłam wargę w nerwowym odruchu. 

-Um...O czym?- spytałam, patrząc przed siebie, w kierunku wielopiętrowego wieżowca. 

Passion ~ z.m. (Book I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz