W ciągu ostatniego tygodnia rozmawiałam z Zaynem może kilka razy i były to przypadkowe spotkania. Mijaliśmy się na mieście, wymienialiśmy kilka zdań i odchodziliśmy w przeciwnym kierunku.
Starałam się go nie unikać, lecz przychodziło mi to z trudem. Dziwnie się przy nim czułam i nie było to spowodowane jedynie faktem, że się z sobą przespaliśmy. Nie wiedziałam dokładnie w czym rzecz, ale spostrzegłam, że Zayn działa na mnie inaczej niż...właściwie ktokolwiek. Z wszystkimi innymi, nieważne czy był to Harry, czy jakiś ledwo znany mi chłopak, rozmawiałam normalnie, na luzie. Przy mulacie co chwilę śmiałam, rumieniłam i nie mogłam oderwać od niego wzroku. Fakt, był przystojny, ale miałam do czynienia z równie...lub prawie równie przystojnymi chłopakami. Działo się ze mną coś niedobrego i wcale mi się to nie spodobało.
Była niedziela. Weekendy miałam wolne od pracy, podobnie jak środy. Nauka coraz bardziej dawała mi się we znaki, byłam zmęczona, senna i wyglądałam jak trup z podkrążonymi oczami. Nie wiedziałam ile jeszcze wytrzymam, znowu wszystko zaczęło wyglądać jak przed wakacjami.
Wracałam właśnie ze sklepu w kierunku domu. Pomyślałam, że przyda mi się duża ilość kawy, więc kupiłam dwa opakowania. Przerzuciłam torbę na prawe ramie i ruszyłam dalej. Był już wieczór, dochodziła osiemnasta, a niemal całe miasto w dalszym ciągu tętniło życiem. Ludzie nie przejmowali się mrozem, wiatrem czy nawet deszczem, który strużkami kapał z nieba. Załatwiali swoje sprawy, odwiedzali przyjaciół i rodziny, chodzili do klubów, sklepów lub po prostu spacerowali wolnym krokiem po popękanym chodniku. Zamyślona, nie zauważyłam, idącego przede mną mężczyzny i zderzyłam się z nim gwałtownie. Zgadnijcie czyją twarz zobaczyłam gdy uniosłam głowę?
-Olivia...- Zayn pokręcił głową, uśmiechając się lekko- Masz dziwną tendencję do tratowania mnie, robisz to specjalnie?
-Chciałbyś- mruknęłam niewyraźnie, poprawiając włosy. Powieki zaczęły mi opadać, a moje zmęczenie nie pozwalało zapomnieć o sobie na zbyt długo.
-Dobrze się czujesz?- spytał chłopak, spoglądając na moją twarz wykrzywioną w grymasie potrzeby snu- Wyglądasz jak trup, albo i gorzej- stwierdził.
-Dzięki- prychnęłam- Pomagasz- dodałam z ironią w głosie.
-Idziemy do mnie, chodź- zarządził, obracając mnie w drugą stronę.
-Ale...- zaczęłam, ale nim kolejne słowo zdąrzyło opuścić moje usta, przerwał mi Zayn.
-Nie próbuj- poradził- Sprawa przesądzona- oznajmił, uśmiechając się.
-Rozumiem, że głosowanie odbyło się między tobą, a tobą?- spytałam sarkastycznie, kręcąc z niedowierzaniem głową. Kiedy zaczęłam zadawać się z takmi...idiotami?
-Domyślam się, że myślisz teraz, że jestem idiotą, zgadłem?- powiedział nagle, a ja przygryzłam wargę.
-Dobry jesteś- przyznałam- Ale nadal z ciebie idiota- dodałam jeszcze zanim zdąrzył się ucieszyć.
-Jest jeszcze wiele rzeczy, w których jestem dobry- puścił do mnie oczko, a moje policzki pokryły się intensywnym różem.
-Proszę cie, bez podtekstów erotycznych, Zayn- odezwałam się, próbując brzmieć naturalnie. W rzeczywistości moje serce kolejny raz biło jak szalone.
-Jesteśmy- oznamił, stanąwszy w miejscu, a ja spojrzałam na budynek wzniesiony przed nami. Był to wysoki blok, całkiem podobny do mojego.
-Rusz się, zimno tu- mruknęłam, ciągnąc chłopaka za rękaw i weszliśmy do środka.
Niewielka klatka schodowa ciągnęła się daleko w góre, my weszliśmy po schodach na szóste piętro. Zayn otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka. Tym razem miałam okazję przyjrzeć się jego mieszkaniu nieco dokładniej. Zaraz przy wejściu znajdowały się drzwi do tej przeklętej sypialnii, zaraz za nimi wejście, jak się domyślałam, do toalety. Krótki korytarz kilka metrów dalej, rozciągał się w duży pokój, pełniący funkcję salonu. Kanapa, fotele, szafki, półki i wiele innych rzeczy stały przy głównej ścianie. Ściany miały kolor przypominający beżowy, zmieszany z odrobiną zieleni, natomiast podłogę wykonano z ciemnego drewna.
CZYTASZ
Passion ~ z.m. (Book I)
FanficNie sądziłam, że moje życie może być jeszcze bardziej skomplikowanie...dopóki nie poznałam jego.