Rozdział 48 ~ To koniec?

7K 365 15
                                    

Ostatni...:( Raczej będzie krótszy niż zazwyczaj.

Ostatni tydzień był dla mnie bardzo trudny. Praktycznie cały czas chodziłam z nosem na kwintę. Dlaczego? Zastanawiało mnie zachowanie Zayna w ciągu minionych siedmiu dni. Mało się uśmiechał, zaczął też przychodzić do mnie coraz rzadziej. Tłumaczyłam sobie, że to przez sytuację z mamą, lecz kiedy zadzwoniłam do kobiety, zapewniła, że rozmawiali i wszystko było w porządku. Być może przesadzałam, ale to dlatego, że jeszcze niecałe dwa tygodnie temu był bardzo czuły i opiekuńczy, a teraz traktował mnie jak zakochaną koleżankę, której nie chciał sprawić przykrości. Próbowałam z nim porozmawiać, a on mówił, że nic się nie stało.

-O czym tak myślisz?- usłyszałam głos Kelly, dochodzący z drugiego końca stolika.

-O Zayn'ie- burknęłam i upiłam łyk swojej kawy.

-Kryzys po dwóch tygodniach związku?- spytała, a ja spojrzałam na nią z gromami w oczach- Okej, przepraszam. Co z nim?

-Nie umiem tego opisać- wzruszyłam smutno ramionami- Po prostu zachowuje się inaczej- stwierdziłam. Nie łudziłam się, że Doyle zrozumie o co mi chodziło, a nie miałam ochoty jej tego tłumaczyć- Jakby coś go dręczyło...Wogóle chodzi taki zamyślony- westchnęłam i postukałam palcami o blat stołu- Wracajmy już- poprosiłam i wstałam z miejsca, nie czekając na Kelly.

Pod drzwiami mojego mieszkania zastałam Harry'ego i wpuściłam go do siebie, zaskoczona jego niespodziewaną wizytą. Ostatnimi czasy nie widywaliśmy się zbyt często z wiadomych powodów.

-Masz czas?- spytał chłopak, opierając się bokiem o ścianę.

-No...Nie wiem- przeciągnęłam samogłoski, a Styles spojrzał na mnie pytająco- Żartuje, chodź- uśmiechnęłam się, zobaczywszy zrezygnowaną minę bruneta, a on odrazu się rozweselił.

Perspektywa Zayna

Zgasiłem swojego papierosa i zacząłem wspinać się po schodach do mieszkania Louisa. Tak, miałem rzucić to cholerstwo, ale byłem tak zdenerwowany przez ostatnich kilka dni, że musiałem jakoś doprowadzić się do porządku. Poza tym robiłem to dla Olivii, a skoro ona zapewne niedługo mnie znienawidzi, rzucanie palenia nie miało dla mnie najmnienszego sensu.

Zapukałem do drzwi mieszkania Tomlinsona, a on otworzył mi po dłuższej chwili, przy okazji wypuszczając jedną ze swoich seks koleżanek. Chyba im przerwałem.

-To coś ważnego?- spytał- Mam nadzieję, że tak, bo specjalnie ją spławiłem- powiedział, kiwając głową na drzwi, w których przed chwilą stała brunetka.

-To więcej niż ważne- stwierdziłem i usiadłem na kanapie- Pamiętasz, kiedy moi rodzice się rozwiedli?- zacząłem, a chłopak pokiwał głową, marszcząc czoło- W takim razie pamiętasz pewnie, że nieźle się nawaliliśmy...

-Dobra, wiem do czego zmierzasz- przerwał mi Louis- Facetem, którego potrąciłeś- zgadł, a ja przytaknąłem- Co z nim?

-Nie żyje...Ale najgorszego jeszcze nie powiedziałem- uprzedziłem "To było do przewidzenia" w wykonaniu Tomlinsona- To był ojciec Olivii- powiedziałem i zapanowała chwila ciszy.

-O kurwa- przeklnął mój towarzysz- To nieźle się wpakowałeś- skrzywił się i spojrzał na mnie współczująco- Ona wie?

-Gdyby wiedziała przyszedłbym do ciebie żeby się upić, nie porozmawiać. No i spodziewaj się mnie dzisiaj wieczorem, bo zamierzam jej powiedzieć- westchnąłem.

-Oszalałeś?- Louis uderzył mnie otwartą ręką w głowę- Nie mów jej niczego i będzie po sprawie- wzruszył ramionami. Gdyby to było takie proste- Myślałem, że ci na niej zależy czy coś.

Passion ~ z.m. (Book I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz