Rozdział 11

1.2K 31 1
                                    

Ni chuja nie spałam w nocy, jestem potwornie zmęczona pomimo, że przeleżałam praktycznie całą niedzielę. Zegar wskazywał 1, a ja wiedziałam, że nie usnę. Wstałam i nalałam wody do wanny i weszłam do środka. Zimna woda spowodowała dreszcz na moich plecach, ale po chwili pobudziła wszystkie zmęczone mięśnie. Dzisiaj walczyłam z nowicjuszką, więc nie będzie trudno ją pokonać, a dzisiaj w szczególności nie będę delikatna, dam upust złości i żalu.

Po 2 godzinnym opierdalaniu się leżąc w wannie wyszłam i zrobiłam sobie makijaż. Wysuszyłam włosy i związałam je w wysokiego kucyka. Spojrzałam na siebie w lustrze i zobaczyłam, że jestem całkowicie wyprana z emocji, może po walce poprawi mi się humor? Albo po prostu muszę się wyspać.

Czarna bluza, czarne spodnie, czarne buty, kurwa ubrałam się jak na stypę. Obiecałam sobie, że nie będę jeździła na cmentarz, ale nie mogę dotrzymać obietnicy. Jest dopiero 4, a ja ojebałam zakaz i sobie pojechałam.

Zajechałam do jakiegoś sklepu po coś do jedzenia. Kupiłam jakieś wafle i owoce. Ruszyłąm na cmentarz, na którym byłam po około godzinie. Ruszyłam alejkami i w końcu dotarłam na grób. Żadna świeczka się nie paliła i dobrze, jego miejsce jest w moim sercu, a nie pod ziemią.

Rozłożyłam ławeczkę i zdjęłam kask, kładąc go zaraz obok mnie. Wyciągnęłam wafle i zaczęłam je jeść, oj wygrana raczej nie poprawi mojego humoru. Zimny wiatr rozwiewał moje włosy w kucyku i miotał nim na wszystkie strony. Nie wiem ile tak siedziałam, wstałam dopiero jak wyło już słońce na niebie, nie miałam nawet możliwości sprawdzenia godziny.

Strzepałam z siebie okruchy po waflach i wstałam zakładając kask. Popatrzyłam na grób i ze złością go kopnęłam z całej siły. 

-Miałeś kurwa odpuścić - powiedziałam do grobu i zła ruszyłam w stronę ścigacza. Wsiadłam na niego i ruszyłam z piskiem opon. Podjechałam pod szkołę nie tak później, ale było już dużo samochodów. Zaparkowałam pod daszkiem, bo zaraz miało lunąć. 

Weszłam do szkoły, a Ian był oparty o moją szafkę, ale jak zobaczył moją minę od razu się odsunął od niej.

-I jak? - zapytał, a ja wrzuciłam kask i impetem do szafki nie zastanawiając się czy się zniszczy czy nie. - Z tego rozumiem, że jesteś w chuj zła i że zabijesz tą nową w ringu - dodał, a ja wreszcie ucieszyłam się i posłałam mu uśmiech Devil.

-Nie zostanie z niej nawet plamy - powiedziałam z chytrym uśmiechem i zmieniłam bluzę na bluzkę.

Dzień był w chuj długi i ciągnął się, a ja miałam ochotę zabić przeciwniczkę. Siedziałam właśnie w szatni i szykowałam się do walki. Kiedy usłyszałam jak mnie zawołali mnie już chciałam wybiec z szatni, ale Ian mnie zatrzymał. Popatrzyłam na niego, a on podał mi maskę Kapitana Kirka.

-Maska - powiedział, a ja podziękowałam, całkowicie o niej zapomniałam. Nasze walki są anonimowe jakby przypadkiem zebrały się psy trzeba będzie spierdalać. Wszyscy mają maski, a Ian ma maskę z nieznajomych, tego typa z siekierą, czyli straszny worek. 

Weszłam do oktagonu, a przede mną był stała dziewczyna o większej posturze ciała i była wyższa, ale dla mnie to nie problem, miała na sobie maskę z krzyku.

Pierwszy dzwonek wybił, a ja ruszyłam na nią i zaczęłam okładać pięściami. Już po pierwszym ciosie upadła na matę, a ja ją tylko dobijałam. Napierdalałam ją wyładowywując wściekłość i żal. Zostałam po chwili odciągnięta siłą przez sędziego on dziewczyny, która była nieprzytomna, a w okół jej było pełno krwi, chyba ją zabiłam. 

Po hali rozniosły się wiwaty, krzyki i gwizdy. Oddychałam płytko, ale byłam z siebie zadowolona i cała złość ze mnie spłynęła. 

-Jak widać pani Kapitan Kirka nie zawiodła nas, wielkie brawa! - krzyknął komentator, a ja się ukłoniłam i patrzyłam jak wynosili ją na noszach. Podniosłam ręce wysoko dziękując widowni, a po chwili byłam w ramionach Iana.

You Don't Know MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz