Niestety Ian przyjechał do mnie tylko na te kilka dni, powiedział mi, że jeszcze tej nocy będzie musiał wracać do LA. Wykorzystaliśmy ten czas w 100% skupiając się na sobie i na przyjemnościach. Właśnie jest po kontroli pseudo rodzicielskiej, więc wymknęłam się z mojego domku i ruszyłam do Ian'a.
Wpadłam w jego ramiona i mocno go przytuliłam, absolutnie nie chciałam go puszczać, ale motorówka, która miała wziąć go za wyspę gdzie jest lotnisko już czekała. Złączyłam z nim usta i pożegnałam się. Chłopak wskoczył do łódki i zaczął powoli się oddalać.
Machałam mu jak głupia, ale w końcu zniknął, a ja westchnęłam. Nie było tego czasu tak dużo, ale wydaje mi się, że spędziłam go z Ian'em pożytecznie i w dodatku jestem nielegalnie mężatką. Jakby bracia się dowiedzieli, to bym sobie chyba łeb odszczeliła. Przygryzłam moją wargę, która była jeszcze trochę opuchnięta od pocałunku i postanowiłam powoli wracać do mojego domku, w końcu jutro z braćmi mam mieć jakąś kolejną pożal się Boże wycieczkę integracyjną.
Weszłam do mojego pokoju i założyłam strój na siłownię. Złapałam jeszcze mały ręcznik hotelowy, butelkę wody i wyszłam z pokoju hotelowego. Kiedy doszłam do odpowiedniego domku jak zawsze byłam sama, bo w końcu kto o normalnych zmysłach przychodzi na siłownię o 4 rano?
Zrobiłam rozgrzewkę i zabrałam się za ćwiczenia. Po ponad 2 godzinach wysiłku fizycznego przetarłam ręcznikiem czoło i wyszłam z siłowni. Weszłam do mojego domku i ruszyłam pod prysznic. Zdjęłam z siebie mokre od potu ciuchy i wskoczyłam pod zimny strumień wody. Umyłam włosy i peelingiem wymasowałam ciało. Czułam jak powoli odżywam, umyłam jeszcze zęby i wyszłam spod prysznica.
Oczesałam moje skołtunione włosy i złapałam za suszarkę. Jak ja nie lubię suszyć włosów, najbardziej monotonna czynność jaką ktokolwiek wymyślił. Po 20 minutach męczarni związałam włosy w kucyk i wyszłam z łazienki.
Przyjrzałam się wszystkim moim ubraniom w szafie i uznałam, że założę leginsy i koszulkę z krótkim rękawkiem. Na nos założyłam jeszcze tylko okulary przeciwsłoneczne i udałam się na śniadanie. John poinformował nas wczoraj, że mamy się zaopatrzyć w pianki, które są w recepcji obok restauracji, może pójdziemy nurkować.
Weszłam do restauracji i wzięłam kilka owoców, wodę oraz jakiś chleb. Usiadłam przy pierwszym lepszym stoliku i zaczęłam jeść. Po 10 minutach zjadłam wszystko i ruszyłam do recepcji. Podeszłam do kobiety za ladą i uśmiechnęłam się.
-Dzień dobry, przyszłam odebrać piankę na nazwisko Miller - powiedziałam z uśmiechem co kobieta odwzajemniła. Poprosiłam żebym poczekała chwilę i odeszła. Oparłam się o ladę i zobaczyłam, że do restauracji wchodzi John z Mattem, a za nimi wędrują bliźniaki, czyli Sean i Cole. Odwróciłam się, żeby mnie nie zobaczyli i rozejrzałam się po recepcji.
Słomiany dach tak jak w każdym domku i gliniane ścianki. Na suficie były wiatraki, które chodź trochę chłodziły. Mimo tak wczesnej pory było już przebrzydle ciepło. Czuję jak pot spływa mi z czoła. Lada jest zrobiona z gałęzi bambusa, a zamiast krzeseł są hamaki, albo takie wiszące od sufitu materiałowe siedziska, ala huśtawki.
-Proszę bardzo, to powinien być pani rozmiar - powiedziała z kulejącym angielskim i uśmiechnęła się. Podziękowałam jej i wzięłam piankę, która miała 5 mm, czyli płyniemy na chłodne wody. Wyszłam z pod daszku i od razu zaczęło nagrzewać moją głowę ogromne słońce.
-Cześć Mi - przywitał się Tom, a ja popatrzyłam na jego twarz. -Widzę, że ty już gotowa - powiedział z uśmiechem.
-Cześć, wiesz może co dzisiaj będziemy robić? - zapytałam, a jego uśmiech się powiększył.
CZYTASZ
You Don't Know Me
Teen FictionOpowieść o nastolatce, która straciła wszystko, a zarazem zyskała nowe życie, ale czy lepsze, kto wie? Demony jakie nią szarpią są okropne, tak samo jak jej dramatyczne wspomnienia. Zapraszam do czytania :*