Rozdział 8

1.3K 32 9
                                    

Czwartek minął mi spokojnie, no i przespałam kolację. Wstałam o 1 nie mogąc spać i wzięłam długą orzeźwiającą kąpiel. Dzisiaj mam mocną przeciwniczkę. Jest wyższa ode mnie o 10 centymetrów i jest 15 kilo cięższa. Umyłam włosy i wyszłam z wanny. 

Zrobiłam makijaż i odpaliłam muzykę, słuchawki wpuszczały do mojej głowy piękny głos Ariany. Wysuszyłam włosy i zerknęłam na zegar, jest 5 idealnie. Złożyłam granatową bluzę i czarne rurki, napisałam wiadomość i położyłam tam gdzie zawsze.

Zeszłam na dół i zabrałam parę owoców. Zeszłam do garażu i wyprowadziłam ścigasz. Na innej ulicy odpaliłam silnik i ruszyłam do szkoły. Pod budynkiem byłam tak jak zawsze, czyli po godzinie i wpadłam w ramiona Iana.

-I jak skarbie gotowa? - zapytał.

-Jak nigdy - odpowiedziałam z uśmiechem.

Stoję na ringu i słyszę wiwaty widowni, a zaraz za mnę weszła przeciwniczka, jest kurwa wielka. Ryknęła na całą salę i popatrzyła na mnie z mordem. Zabrzmiał pierwszy dzwonek, a przeciwniczka rzuciła się na mnie przygniatając, ale szybko przerzuciłam ją, że teraz ona leżała pode mną. 

Uderzałam ją, dopóki nie zabrzmiał dzwonek na kilka sekund przerwy. Przeciwniczka splunęła krwią i posłała mi zabójcze spojrzenie. Koniec przerwy drugi dzwonek, w tej rundzie ona wygrała napierdalając mnie jak wlezie. 

Ostatnia runda, runda która ma zadecydować, kto wygra. 

Kiedy usłyszałyśmy trzeci dzwonek ruszyłyśmy na siebie, najpierw ona mnie powaliła, a potem ja ją i zostało tak już do końca rundy. Wygrałam!

Podbiegł do mnie Ian i mocno przytulił.

-Wiedziałem, że dasz radę - powiedział kiedy odsunął się ode mnie, a na jego ustach widniał ogromny uśmiech.

-Wygrywaaaa ... BlackQueen! - krzyknął komentator, a widownia zaczęła huczeć i klaskać, wiwatując. 

Weszłam do szatni i wzięłam szybki prysznic, zmywając z siebie krew swoją i przeciwniczki. Wyszłam spod prysznica i opatuliłam się ręcznikiem. Trochę obolała ubrałam na siebie ubrania i związałam włosy w kucyk. 

Wyszłam razem z Ianem i ruszyliśmy do szkoły, po kask. Kurwa dzisiaj piątek, panamera do odebrania.

-Iaaaan - powiedziałam przeciągając.

-Co chcesz? - zapytał od razu uśmiechnęłam się.

-Muszę odwieść samochód mojego brata do domu, co ty na to żeby się przejechać Porsche Panamera? - zapytałam, a jego oczy zaświeciły się jak słońce.

-Jeszcze się pytasz - powiedział. - Gdzie ten samochód? - zapytał zacierając ręce.

-Masz go nie rozjebać - powiedziałam kiedy byliśmy pod salonem pana Rogera, lustrując go wzrokiem. 

-W życiu - powiedział wpatrując się w cacko, które rozjebał kijem.

-No to łap - powiedziałam i rzuciłam w niego kluczykami. - Nie spal sprzęgła - dodałam jak wsiadł do środka.

-A jeszcze coś - powiedziałam pukając w szybę, a on ją odsunął. Przybliżyłam się do jego ucha, byłam w stanie sama się ze sobą założyć, że w środku jest podsłuch. - Jak dojedziemy na miejsce od razu zakładasz kask z garażu, biegniesz do mnie i odwożę cie na najbliższy przystanek, rozumiesz? - szepnęłam, a on przytaknął głową. 

Założyłam kask i ruszyłam w stronę domu. Mój plan był genialny. Wjechaliśmy na podjazd, a Ian zaparkował samochód w garażu i szybko założył kask patrząc w asfalt, żeby nie nie nagrała go żadna kamera. Złapał kask i założył go na łeb szybko podchodząc do mnie, i wskoczył na ścigacz.

You Don't Know MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz