27

3.9K 118 0
                                    

Wieczorem Krzysiek odwiózł mnie do domu. Nic więcej nie mówił. Nie namawiał mnie żeby ze mną puść. Powiedział tylko, że jak będę wiedziała miejsce to żebym mu powiedziała, tak    będzie się mniej martwił. 

Następnego dnia pojechałam do kilku moich pacjentów, których zaniedbałam. Zrobiłam zakupy i czekałam na telefon. Popołudniu zgodnie z instrukcjami miałam przyjechać do starej fabryki. 

Weszłam do środka. Nikogo nie było.

- Halo ! Jest tu ktoś ? 

- Witaj księżniczko. Widzę że zawsze punktualna jak zwykle. -odpowiedział mężczyzna wychodząc za betonowej ściany.

- Mam resztę pieniędzy. -podałam kopertę. Ręce trzęsły mi się ze strachu. 

- Łał, powoli dziewczynko. Nie ma sensu się spieszyć. -mówiąc to zaczął się powoli do mnie zbliżać. Zaczęłam się cofać, ale plecami zderzyłam się ze ścianą. Chciałam uciec, ale zobaczył to i położył ręce po obu stronach mojej głowy- Kochanie szybka jesteś, ale wybacz niestety jeszcze nie jesteśmy kwita.

- J...jak to ? -zapytałam drżącym głosem. 

- Tak to. Zostały jeszcze odsetki. -zaczęłam kręcić głową- Tak tak. Gdybyś szybciej zapłaciła to by ich nie było.

- Przecież nic nie było mowy. Miałam zapłacić dług.

- Oj biedulka. Chyba nie znasz się na tych rzeczach. Ale wiesz teraz to nie chcemy pieniędzy. -dotknął mojego policzka- Teraz to inaczej nas spłacisz, nie bój się. -powoli jego obrzydliwa twarz zaczęłam się zbliżać do mojej. Boże ale jestem głupia. Zamknęłam oczy i w pewnym momencie usłyszałam huk i odwróciłam się w tą stronę.

- Odsuń się od niej natychmiast. -powiedział mężczyzna, który wycelował broń w szantażystę. 

- Oj widzę że jednak nie przyszłaś sama, szkoda wielka szkoda, zobaczy jak za to zapłacisz. -wtedy ten wyciągnął pistolet i przyłożył mi do głowy, ale zanim to zrobił, ktoś już strzelił. Zaczęła się strzelanina. 

Przestraszona opadłam na ziemię i zatkałam uszy. Nie wiedziałam co się dzieje. Jakaś postać wyrwała mnie z amoku.

- Nino ! Nino ! W porządku ? -zapytał zatroskany.

- Krzysiek ?  -zapytałam wtulając się w jego klatkę piersiową.

- Nic ci nie jest ? Nic ci nie zrobił ?

- N...nie. A...ale co ty tu robisz ?

- Myślałaś że pozwolę ci iść samej. -no tak- Chodź idziemy stąd. -zaczęliśmy się kierować w stronę wyjścia, ale gdy odwróciłam się zobaczyłam, że szantażysta wycelował pistolet w Krzyśka. 

- Uważaj ! -krzyknęłam do chłopaka i odepchnęłam go. Strzał. chłopak upadł na ziemię a ja poczułam okropny ból w prawej ręce.

- Nina ?! Halo Nina ?!

- T...to nic. -złapałam się za rękę. Poczułam dziwną ciecz spływającą wzdłuż ręki. Zrobiło mi się słabo i zemdlałam.

###

Obudziłam się w dziwnym pomieszczeniu. Powoli zaczęłam otwierać oczy. Obok głowy pikało jakieś urządzenie. Ból w prawej ręce był do zniesienia. Poczułam ciężar na lewej ręce. Jakby ktoś na niej leżała. Spojrzałam na śpiąca postać. Pogłaskałam Krzyśka po gęstych włosach.

- Nina ? Boże wielkie dzięki ! Nina jak się czujesz ? -zapytał zmartwiony.

- Pić. -później chłopak poszedł po lekarza. Na szczęście kuli nie było w ranie. Więc obyło się bez komplikacji. 

- Co tam w ogóle zaszło ? -zapytałam ciekawa.

- Przecież nic nie mówiłem że nie pójdę z tobą. A poza tym rozmawiałem z kolegą policjantem o całej tej sytuacji i okazało się że ten cały typek nie tylko ciebie szantażował. Najlepsze jest to że jest poszukiwany za przemyt bronią i narkotyków.

- Co ? -zapytałam podnosząc się gwałtownie, ale poczułam okropny ból w prawej ręce.

- Już spokojnie. O co chodzi ?

- Mówił że pracował z moim tatą. 

- Jak to ?

- No właśnie nie wiem. Mój tata zajmował się czymś takim. Nie wierzę. Jak to jest możliwe. Nie to nie prawda. Mój tata. Mój ukochany tata. -zaczęłam płakać.

- Spokojnie Ninka. Spokojnie. -mówiąc to przytulił mnie. Powoli się uspokoiłam i zasnęłam.

Serce nie sługaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz