4

7.9K 203 24
                                    

Ucieszyłam się, że pani Eugenia zaproponowała mi proce u siebie.

Będziemy mogły ze sobą spędzić dużo czasu na rozmowie i zwierzaniu.


Przyszłam do szpitala, aby razem z Eugenią jechać do jej domu i zapoznać się z moimi obowiązkami. Czekałam aż drzwi windy powoli się zamkną. Zobaczyłam że ktoś wyciągnął rękę aby zatrzymać je. Lecz ja nic nie zrobiłam tylko stałam. Do środka wszedł znany mi wcześniej laluś w garniaku. Boże ale ja mam szczęście.

-Dzień dobry. -powiedział mężczyzna z zadziornym uśmiechem.

-No nie wiem czy taki dobry. -powiedziałam sama do siebie.

-Słucham... -odwrócił się w moją stronę z dziwnym wyrazem twarzy i chciał coś powiedzieć ale przerwał mu telefon.- Słucham. Tak rozumiem, ale powiedziałem że zebranie zostało przełożone. -powiedział to dosyć poważnym tonem- Dobrze. Resztę załatwimy jutro. -rozłączył się, ale na szczęście winda zatrzymała się na moim piętrze i wyszłam. 

Gdy się odwróciłam zobaczyłam, że idzie za mną.

-Nie musi mnie pan odprowadzać, nie ma potrzeby. Na prawdę. -powiedziałam do niego z uśmiechem.

-No wiesz ranisz moje uczucia. -postanowiłam iść dalej nie zwracać uwagi na tego idiotę. 

-Dzień dobry Eugenio. -przywitałam się ze starszą panią, która siedziała na wózku inwalidzkim. 

-Cześć babciu. -usłyszałam głos za sobą, odwróciłam się i zobaczyłam tego bałwana z windy. Zaraz co on powiedział babciu

-Witajcie dzieciaki. -kobieta od razu się uśmiechnęła. Chyba zobaczyła moją zdziwioną minę - A no właśnie wy się chyba nie znacie Nino to mój wnuczek Krzyś, Krzysiu-Nina.

-My to się chyba znamy co... -podał mi rękę z zadziornym uśmiechem. Nie no, to chyba jakiś żart.


Po tym jakże miłym zapoznaniu spakowaliśmy wszystkie rzeczy Eugenii, postanowiłam że jeszcze porozmawiam z lekarzem prowadzącym na temat zaleceń dalszego leczenia.


Gdy wracałam do sali usłyszałam rozmowę:

-Babciu ta dziewczyna będzie u nas pracować ? -zapytał chłopak.

-Tak skarbie.

-A nie uważasz że lepiej zatrudnić kogoś z doświadczeniem ? -ale dupek.

-Kochanie ufam Ninie i to moja decyzja dobrze, nie martw się o mnie a po za tym czyż nie jest piękna.

-Tak babciu tak jak opowiadałaś ...-wtedy weszłam do środka:

-Yyy... nie przerwałam rozmowy ?

-Ależ nie Ninko. To co możemy już wracać ? -zapytała kobieta.


Zabraliśmy rzeczy i wyszliśmy przed budynek szpitala.

-Poczekajcie przyprowadzę samochód. -powiedział Krzysiek.

Czekałyśmy chwile i koło nas zatrzymał się czarny samochód BMW M5 z którego wyszedł chłopak. Pomógł Eugenii usiąść na tylnych siedzeniach a mi po dżentelmeńsku otworzył drzwi z przodu koło kierowcy. 

-Proszę. -powiedział do mnie.

-Ale z ciebie dżentelmen a drzwi od windy to co ?? -nic nie odpowiedział tylko patrzyliśmy sobie w oczy, ale zaraz spuściłam speszona wzrok i wsiadłam do samochodu.

Jechaliśmy pół godziny. Na miejscu pomogłam Eugenii w rozpakowaniu rzeczy i postanowiłam że wrócę do domu. 

Szłam powoli do drzwi ale zwróciłam uwagę że jakiś mężczyzna w kapturze cały czas na mnie patrzy. Przyspieszam kroku. 

Gdy chciałam otworzyć drzwi zobaczyłam kartkę na drzwiach.

Nie ma twojego starego ale teraz jesteś ty i TWÓJ DŁUG.

Zobaczymy się niedługo.




Serce nie sługaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz