31

4.1K 114 7
                                    

- Krzysiek. -powiedziałam przestraszona- Co ty tu robisz ?

- A jak myślisz. Uciekłaś z kolacji. Nie odbierasz ode mnie telefonu. Piszesz o jakimś spotkaniu, o co znowu chodzi ? Dlaczego znowu uciekasz.

- Proszę daj mi jeszcze czas. Spotkajmy się tam gdzie pisałam. Proszę.

- Oj nie. Tym razem nie będzie po twojemu. -złapał mnie za zdrowa rękę i zaczął mnie ciągnąć do samochodu. 

- Co ty robisz ? Pójść mnie.  -bez zbędnych słów wsadził mnie do samochodu i ruszył spod kamienicy. Nic nie mówił ja również, tylko patrzyłam się w stronę okna i próbowałam się nie rozpłakać co utrudniał tylko jego zapach unoszący się w samochodzie. Nie dałam rady krople same leciały z oczu.

###

Przyjechaliśmy do miejsca gdzie pierwszy raz zabrał mnie Krzysiek. Do lasu z łąką i wodospadem. 

- Dlaczego mnie tu zabrałeś  Chcesz zniszczyć moje wspomnienie.

- Pytasz mnie dlaczego ? Otóż dlatego że to tu zrozumiałem jak bardzo cię kocham. -rozpłakałam się.

- Co ty mówisz. Proszę nie rób tego. -podszedł do mnie. Wyciągnął dłonie i dotknął mojej twarzy.

- Tego ? -zapytał.

- Dlaczego mi to robisz.

- Mówiłem że cię kocham.

- Wiesz że to nie jest normalnie. Jak możesz kochać swoją siostrę. -uśmiechnął się.

- Nie siostrę, tylko kobietę najpiękniejszą pod słońcem, upartą jak osioł i uważającą że musi zmagać się sama ze wszystkimi problemami.

- O czym ty mówisz ? -zapytałam odsuwając się.  

- O tym o czym powinniśmy porozmawiać a nie uciekać. -podszedł do mnie- Dlaczego znowu nic mi nie powiedziałaś ? Tylko muszę dowiadywać się od innych, co ?

- Eugenia ci powiedziała ?

- Tak. Od razu gdy wróciłem do domu po kluczyki do samochodu, babcia opowiedziała mi o wszystkim. -złapał mnie za ręce ale wyrwałam je- To znaczy twoja mama też już wie.

- Chyba chciałeś powiedzieć nasza.

- Tak jak myślałem. Owszem to jestem moja mama, ale przyszywana. Twoja mama wyszła za mojego tatę kiedy byłem mały. Nie jesteśmy spokrewnieni żadnymi więzami krwi. -spojrzałam mu w oczy.

- N...a prawdę ? -zapytałam.

- Oj głuptasie. Gdybyś chociaż raz powiedziała mi co się dzieję to nie musielibyśmy przez to wszytko przechodzić. -zaczęłam płakać, ma rację znowu ma rację.

- Przepraszam. -upadłam na kolna- Przepraszam. -uklęknął obok mnie i przytulił.

- Chodź. Musisz porozmawiać jeszcze z kimś. -mówiąc to wstał. Podał mi rękę. Wtedy za nami ktoś przyszedł.

- M.....mama ? -odpowiedziałam. Podeszła do mnie i złapała mnie w objęcia.

- Córeńko.




Serce nie sługaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz