XX

179 12 0
                                    

Marzec, 1929 rok

Siedmioletnia Helena leżała na łóżku, wykończona długim przyjęciu urodzinowym. Było zupełnie inne - dziwnie formalne, pełne elegancji i chłodu, pozbawione radości. W domu nie pojawiła się jej rodzina, lecz mężczyźni w czarnych mundurach, z nowo powstałej organizacji, której nazwy jeszcze dobrze nie znała – SS. Na początku czuła się zagubiona, nie rozumiała, dlaczego nie ma znanych jej twarzy, ciotek, wujków, kuzynów. Dlaczego jej Papi, zazwyczaj ubrany w garnitur, teraz miał na sobie ten dziwny, obcy mundur. W tym wszystkim jednak dość szybko odnalazła powód do radości - mnóstwo prezentów, pięknie opakowanych w kolorowe papiery, z wstążkami, pudełkami. No i była Sara. Jej najlepsza przyjaciółka. Były we dwie śmiejąc się, grając w chowanego, wymieniając się sekretami. To było najważniejsze. Jej dziecięcy umysł nie rozumiał co się dzieje, co robi jej Papi, dlaczego też ma na sobie mundur, a nie garnitur. Nie wiedziała też, że tego dnia skończyło się jej dzieciństwo. Kiedy leżała już w łóżku, prawie zasypiając nad stosami pudeł i torebek prezentowych, do pokoju weszli jej rodzice. Karl Heckmann, wciąż w nowym, lśniącym mundurze SS, wyglądał obco, jakby stał się kimś innym od tego momentu, gdy po raz pierwszy włożył na siebie ten strój. Margot, jego żona, szła za nim, ubrana w elegancką suknię z przyjęcia, choć jej twarz wyrażała znudzenie. Karl usiadł na brzegu łóżka, delikatnie dotykając ręki swojej córki. Helena, choć zaspana, wyczuła coś w jego dotyku – coś ciężkiego, coś, co sprawiło, że natychmiast otworzyła oczy. Wstała, i patrzyła na ojca, który wyglądał na zamyślonego i niespokojnego.

– Musimy porozmawiać, Helenko – powiedział cicho, jakby bał się słów, które miał wypowiedzieć. Jego dłoń spoczęła na jednym z prezentów, małym pudełku ozdobionym złotą wstążką. To był podarunek od rodziny Klein, rodziny Sary. Helena wyrwała pudełko z jego rąk z dziecięcą impulsywnością, jakby to mogło uchronić je przed czymś strasznym.

- Czy mogę jutro spotkać się z Sarą? – spytała zmęczonym głosem i przytuliła się do Karla, któremu głos uwiązł w gardle. Jej twarz rozjaśniła się na myśl o wspólnej zabawie.

– Nie, kochanie. Nie będziesz mogła już spotkać się z Sarą. Ani jutro, ani pojutrze... – jego głos przycichł, a kolejne słowa wybrzmiały jak wyrok. – Ani już nigdy. - Cisza, która zapadła po tych słowach, była gęsta, niemal namacalna. Helena patrzyła raz na ojca, raz na matkę, która stała przy drzwiach, patrząc na scenę z niewzruszoną miną. Dziewczynka nie rozumiała co się dzieje, dlaczego odbierają jej przyjaciółkę. Karl od dwóch miesięcy był członkiem partii nazistowskiej, która stawała cię z dnia na dzień coraz silniejsza. Był w bliskich relacjach z jej założycielami – Hitlerem i Goebbelsem, od lat znał Goeringa. Czuł się tam dobrze, ale władza kosztowała, musiał odciąć się od przyjaciół. Ludzie, którzy towarzyszyli jego rodzinie od lat, teraz byli jego wrogami.

– Dlaczego? – głos Heleny drżał. Z oczu zaczęły płynąć łzy– Dlaczego nie mogę się z nią zobaczyć? - Karl głaskał ją po plecach, starając się znaleźć odpowiednie słowa, ale każde z nich wydawało się niewystarczające. On też nie chciał, by to się tak skończyło. Sara była częścią ich życia, od zawsze. Ale teraz, w nowym świecie, który budował z każdym dniem, nie było miejsca na takie więzi.

-Chcę do Sary! Papi! Proszę! – krzyknęła, dławiąc się łzami, które teraz płynęły już bez kontroli. Jej małe dłonie kurczowo chwytały mundur ojca. Ale Karl nie mógł. I choć sam czuł, jak coś w nim pęka, nie miał siły, by to zmienić. Margot, stojąc przy drzwiach, patrzyła na tę scenę z zimnym spokojem. To ona była tą, która popchnęła Karla w stronę partii nazistowskiej. To ona nakłaniała go, by wkroczył na tę drogę, wierząc, że to jedyny sposób na przetrwanie i zapewnienie przyszłości rodzinie. Teraz, widząc łzy swojej córki, nie okazała ani cienia współczucia.

W uścisku HitleraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz