XVIII

194 10 1
                                    

Helena leżała w łóżku, otulona ciepłą kołdrą, wsłuchując się w cichy stukot deszczu o okno. Anna wyszła kilka godzin wcześniej, zostawiając dom w absolutnej ciszy. Helena zamknęła oczy, starając się uciszyć myśli i zasnąć. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Serce Heleny przyspieszyło, a zimny dreszcz przebiegł jej po plecach. „Kto to może być o tej porze?" – pomyślała, siadając gwałtownie na łóżku. Pukanie powtórzyło się, tym razem było głośniejsze, bardziej naglące. Wstała, narzuciła na siebie szlafrok i powoli podeszła do drzwi. Kiedy zobaczyła kto stoi w progu zamarła. Stała przed nią młoda kobieta, przemoknięta od deszczu, wycieńczona. Jej twarz, choć zmieniona przez czas, miała w sobie coś znajomego. Helena wpatrywała się w nią przez dłuższą chwilę, a kiedy usłyszała znajomy głos, poczuła jak oczy zachodzą jej łzami.

– Helena...– powiedziała cicho, a jej głos, choć słaby, rozbrzmiał echem dawnych wspomnień. Przed oczami Heleny stanęły obrazy z dzieciństwa: dwie małe dziewczynki bawiące się razem, ich śmiech, niewinność, ciepłe letnie dni w ogrodzie. Spojrzała na stojącą przed nią postać.

- Sara? Na Boga, co ty tutaj robisz? –spytała cicho. Sara nie od razu odpowiedziała. Zdjęła kapelusz, z którego kapała woda, a jej dłonie drżały. Wyglądała na kogoś, kto przeszedł przez piekło. W końcu ledwie słyszalnym głosem odparła:

– Potrzebuję twojej pomocy. – w tych kilku słowach Helena wyczuła niewyobrażalną mieszankę strachu i desperacji. Sara patrzyła na nią błagalnie, ale Helena nie mogła zdobyć się na żaden ruch. Myśli kotłowały się w jej głowie: „Jakim cudem? Jakim cudem ona tutaj jest? Dlaczego do mnie przyszła?".

– Heleno, wiem, że nie widziałyśmy się od lat, że nasze życie potoczyło się zupełnie inaczej... ale nie miałam dokąd pójść. – Sara próbowała złapać oddech, a Helena widziała, jak bardzo była wyczerpana. Serce Heckmannki ścisnęło się na widok dawnej przyjaciółki, ale zaraz potem coś innego zaczęło w nim kiełkować — strach. Wciągnęła głęboko powietrze, walcząc ze sobą. Jej ojciec byłby wściekły, gdyby się dowiedział, że pomaga Żydówce. Hitler, w którego ideologii była wychowana, nie zostawiłby miejsca na sentymenty. Lojalność. Wierność. Dyscyplina. Tego uczono ją przez całe życie. Ale teraz stała tu Sara. Jej Sara.

– Czy ktoś cię śledził? - zapytała w końcu.

– Nie... chyba nie. – Sara zamrugała, odwracając wzrok. – Uciekłam. Oni... ścigają nas, Heleno. Nie mam już nikogo. Straciłam ojca, a teraz moja matka... – Sara urwała, dławiąc się słowami. – Potrzebuję schronienia, chociaż na chwilę. Proszę... - Helena czuła, jak narasta w niej wewnętrzny konflikt. Sara wyglądała jak duch — cień dawnej siebie. Ale co z ojcem? Wiernością polityce Hitlera? Jak mogłaby spojrzeć Karlowi w oczy po czymś takim? A co jeśli Sara zostanie odkryta? Oczyma wyobraźni widziała już, jak Karl staje w drzwiach, z gniewnym spojrzeniem, gotów do wydania jej na pastwę Gestapo. Popatrzyła jeszcze raz na tę ciemnooką dziewczynę. Sara była wysoka i naprawdę piękna, brunatne pukle otulały jej drobną twarz, a ciemne, duże oczy lśniły. Zastanawiała się ile mogły razem przeżyć, ile wspaniałych chwil zostało im odebranych. Nie wiedziała co powiedzieć, co zrobić. Chciała zakończyć to spotkanie, tym samym kończąc swoje wewnętrzne męki. Jeszcze kilka lat, może nawet kilka miesięcy temu skakałaby z radości, ale dziś, po spotkaniu z Führerem, z wieloma nazistami i dobitnych lekcjach Hitlerjugend, fanatyzm mieszał się w niej z resztkami rozumu. Zacisnęła dłonie w pięści. Sara czekała na odpowiedź, a Helena czuła, że nie może dłużej patrzeć na jej wycieńczoną twarz. - Musisz być wierna ojcu. – przypominał głos w jej głowie. To nie jest już ta sama Sara. To Żydówka, wróg. Ale gdzieś w głębi duszy, wciąż szeptał inny głos — głos małej dziewczynki, która biegała po ogrodzie, śmiejąc się z Sarą. W jednej chwili, bez słowa, zamknęła drzwi przed nosem swojej dawnej przyjaciółki. Cisza, która po tym zapadła, była głośniejsza niż jakikolwiek dźwięk. Helena oparła się o drzwi, czując, jak jej oddech przyspiesza. Nogi się pod nią uginały, jakby właśnie zdołała unieść niewyobrażalny ciężar. Wróciła do salonu, opadła na fotel i wpatrywała się tępo w ścianę. Co ja zrobiłam? – pytała cicho. Wspomnienia z dzieciństwa nie dawało jej spokoju. 

W uścisku HitleraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz