VIII

505 30 1
                                    


Jak niewielkie jest prawdopodobieństwo tego, że to właśnie my przychodzimy na świat? My, a nie ktoś inny w zamian za nas. Czemu rodzimy się tu i teraz, a nie na przykład sto lat później? Sara często rozmyślała nad tymi pytaniami w kontekście siebie i swojej rodziny. Dlaczego jej rodzinie przyszło żyć w tym dole wykopanym przez człowieka dla człowieka. Dole pełnym cierpień i niedoli. Kiedy Hitler doszedł do władzy jej rodzice uznali, że to koniec i nie chodziło bynajmniej o ich dalsze życie pod znakiem Gwiazdy Dawida. To był upadek ludzkiej mądrości i inteligencji. Do głosu dorwał się instynkt, który jak dziecko we mgle zaufał najniebezpieczniejszemu człowiekowi w całych Niemczech. Jesteś Żydem? Tak jestem Żydem - odpowiadała na pytanie pokazując Gwiazdę przyszytą do każdego ubrania w swojej szafie. Oznaczona jak krowa, przypisana do innego gatunku, gatunku oddzielnego, chociaż wciąż tego samego. Wciąż była człowiekiem, chociaż chciano zrobić wszystko, żeby przekonać ludzi i ich samych, że ludźmi już nie są, nigdy nie byli.

Tak jestem Żydem, jestem cholernym Żydem - mówiła stając każdego poranka przed lustrem. Czytając w gazetach obwieszczenia o nowych zakazach dotyczących narodu żydowskiego naprzemiennie płakała albo wyklinała w myślach wszystkich nazistów, wszystkich tych, którym przeszkadzali. Słowo klucz, przeszkadzali, w czym przeszkadzali, to też nie dawało jej spokoju. Zanim usiadła na ławce w parku musiała upewnić się, że nie znajduje się na niej napisać: tylko dla aryjczyków. Zanim przekroczyła próg sklepu sprawdzała czy na drzwiach nie wisi tabliczka: Żydom zakaz wstępu, Żydom zakaz wchodzenia. Kiedy jechała tramwajem patrzyła czy weszła odpowiednimi drzwiami z napisem: strefa żydowska. Ta nomenklatura przyprawiała ją o dreszcze. 

Często myślała kim byli, jakie przestępstwa popełnili. Co złego zrobili Niemcom, że ci tak bardzo ich nienawidzili, aż w końcu zaczęła pytać czemu musi za te winy płacić? Czemu miał za to płacić jej pięcioletni, Bogu ducha winny, brat? Lubiła wyobrażać sobie, że na pytanie Niemca: Bist du die Jude?, odpowiada: Nein i odpruwa naszytą na ubranie Gwiazdę, wgniatając ja w ziemię. To oczywiście było niemożliwe, ale wyobraźnia pozostała jedyną niezabronioną jeszcze rzeczą. Zawsze mówiła: największym przyjacielem człowieka jest wyobraźnia. Bo człowiekowi można odebrać wszystko co materialne, ale duszy zrabować się nie da. 

Lubiła marzyć o tym, że wojna kiedyś się skończy, że znów będzie mogła pójść do piekarni, kupić ciepłe bułki i przysiąść na ławce w parku czytając gazetę, tak jak robiła to kiedyś. Że jej tata będzie mógł wrócić na uniwersytet, że znów będzie szanowanym profesorem historii sztuki, a nie brudnym obdartusem, któremu odebrano dobytek całego życia i wypędzono do stęchłej nory w starej kamienicy. Na to niestety było już za późno, jej ojciec, profesor Maksymilian Klein już nigdy nie powróci na uniwersytet Cambridge, już nigdy nie zasiądzie w fotelu z ulubioną książką, już nigdy nie będzie opowiadał Sarze fascynujących życiorysów malarzy. Już nigdy. Po trzydziestym maja tysiąc dziewięćset czterdziestego drugiego roku już nic nie będzie takie samo. Został z niego tylko popiół, ale jego mądrość już zawsze została w głowie Sary, dla której dotychczasowe życie się skończyło. 

W uścisku HitleraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz