Karl siedząc w swoim obozowym gabinecie, usłyszał dźwięk telefonu. Kiedy usłyszał wiadomość, natychmiast zerwał się z krzesła, powtarzając w kółko: to nie może być prawda. Helena nie mogła ukrywać Żyda, nie, po prosto nie mogła. Wiedział, że zaraz musi iść do szpitala, ale nie miał siły, poczuł się jakby ktoś uderzył go z całej siły w głowę. Nie wiedział co robić. Cały czas wydawało mu się, że śni. Zadzwonił do Johanna, który właśnie przekroczył próg swojego berlińskiego mieszkania.
- Halo? – odebrał wciąż trzymając w dłoni jedną z podróżnych toreb.
- Dostałem... dostałem... Boże!
- Karl?! To ty? Mów po ludzku!
- Dostałem telefon z Gestapo, jest donos na Helenę, mają ją aresztować – w słuchawce zapanowała cisza. Ani Karl, ani Johann nie wiedzieli co powiedzieć. – Widziałeś się z nią ostatnio?
- Nie, wróciłem dopiero dzisiaj. Przedłużyłem trochę pobyt – odparł nieśmiało bojąc się reakcji Heckmanna. - Karl, ale co się stało? – znów brak odpowiedzi. – Jadę do niej, już jadę Rzucił torbę i wybiegł z domu wsiadając w swój niewielki samochód. Nie mógł przyzwyczaić się do swojego starego garbusa po kilku miesiącach jeżdżenia Mercedesem z szoferem. Z trudem trafił kluczykiem do stacyjki. Nie mógł sobie wybaczyć, że nie wrócił zgodnie z planem, że był pijany kiedy do niego dzwoniła, że upadł tak nisko.
*
Helena stała w drzwiach mierząc się wzrokiem z Anną i wysokim, nieznanym jej gestapowcem.
- No i co teraz panienka powie? – spytała sarkastycznie Anna. - Twój ojciec już wszystko wie – za plecami Helena słyszała tupanie biegających gestapowców, którzy przeszukiwali każdy fragment domu.
- SS-Oberscharführer Schrödinger, mam nakaz przesłuchania Heleny Heckmann. To ty jak mniemam – dziewczyna myślała, że zaraz zwymiotuje. Kręciło jej się w głowie tak mocno, że musiała oprzeć się o ścianę. – Może wejdziemy do salonu? – nie czekając na odpowiedź przekroczył próg i usiadł w fotelu Karla, Helena popchnięta przez Annę stanęła przed mężczyzną. – Jesteś oskarżona o ukrywanie Żyda. Powiedz, gdzie jest ten śmieć, a nic ci się nie stanie. Powiem nawet Heckmannowi, że to była pomyłka. Helena spojrzała wzrokiem pełnym nienawiści na Annę i miała ochotę się na nią rzucić.
- Chyba jej pan nie wierzy, ona pije! – wykrzyknęła oburzona, a oficer przeniósł wzrok na gosposię, która zrobiła się czerwona na twarzy.
- Bredzisz! – ryknęła, mężczyzna podniósł się z fotela i przetarł dłonią czoło.
- Nie wnikam w to... Może pani już jechać, dziękujemy za zgłoszenie. Anna posłała Helenie mściwe spojrzenie i wyszła z domu. Schrödinger stanął przed nią i rozkazał, aby natychmiast na niego spojrzała. Dziewczyna jednak nie chciała podnieść wzroku, bała się, nie wiedziała co ma zrobić. Jeśli Sara wyjdzie z piwnicy dojdzie do tragedii. Schrodinger złapał Heleną za brodę i podniósł jej głowę do góry, patrząc wprost w szkliste, błękitne oczy.
- Gdzie jest ten Żyd? – wycedził. - Znajdą go, chociażby mieli paść ze zmęczenia, a potem zrobią to, co należy robić z robactwem... - puścił rękę Heleny i oddalił się w kierunku gestapowców, szwędających się po domu. Helena opadła na kanapę nie mogąc opanować trzęsących się rąk. Słyszała trzaskanie drzwiami w różnych pokojach, dźwięk obcasów oficerek na ich drewnianych schodach. Chciała pobiec do Sary i wypuścić ja z domu tylnymi drzwiami, ale było za późno.
*
Heckmann siedział w fotelu i nie mogąc uwierzyć w to co usłyszał klął pod nosem. Gdyby donos dotyczył kogokolwiek innego, cieszyłby się, że wyłapują zdrajców, uznałby to za wspaniałą postawę obywatelską, ale teraz chodziło o jego córkę. W końcu wstał i pojechał do Hoessa, musiał natychmiast wrócić do domu.

CZYTASZ
W uścisku Hitlera
Ficción históricaPoznaj wojnę ze strony oprawców, przenieś się do Berlina zawładniętego przez nazistów i zobacz jak daleko może posunąć się człowiek... Berlin, 1942 rok: Dwudziestoletnia Helena Heckmann dorasta wśród swastyk, w otoczeniu bezwzględnych rodziców i...