IX

502 27 5
                                        


                 W połowie grudnia do Marty Klein dotarła informacja o chorobie starszej siostry, która mieszkała we wsi położonej sto kilometrów od Berlina. W mgnieniu oka podjęła decyzję o wyjeździe, choć podróż na tę zabitą dechami wieś, była prawdziwą wyprawą. Wiedziała, że nie może zostawić Hildy samej, jej mąż wyjechał na front, a ona od dziecka była słaba i schorowana. Chory kręgosłup doprowadził do tego, że kobieta właściwie nie mogła sama funkcjonować. Decyzja była oczywista, musiała wyjechać. Przygotowała Sarze i Frederickowi jedzenie na cały tydzień i zapewniła, że postara się wrócić jak najszybciej. Sara uścisnęła ją mocno i wzięła pięcioletniego brata na ręce. Dwoje dzieci półkrwi. Nazwa, która ją bawiła, brzmiało to dla Sary jak z jakiejś baśni, które czytała Frederickowi. Dzieci półkrwi, co to w ogóle miało znaczyć? Jako dzieci Żyda i Niemki były uznawane za element zbędny, podludzi. Frederick niepokojącą pokasływał, ale Marta stwierdziła, że to tylko przeziębienie. Sara była z bratem bardzo zżyta, uwielbiała czytać mu bajki, bawić się i odpowiadać na jego, czasem bardzo trudne, pytania. Jednak z każdym dniem jego stan się pogarszał. Temperatura rosła, kaszel nie ustępował i potrafił budzić chłopca w środku nocy. Sara przesiadywała w jego pokoju, zmieniała kompresy na czole, głaskała po dłoni, podawała ciepłą herbatę. Frederick dwudziestego listopada skończył pięć lat. Był piekielnie bystry, cały Maksymilian. Sara wyobrażała sobie, że kiedy dorośnie pójdzie w ślady ojca, zostanie profesorem, naukowcem, kimś wielkim. Błysk w jego oku znikał z każdym dniem, czuł się coraz gorzej i dziewczyna wiedziała, że to nie żadne przeziębienie, ale zapalenie płuc. Świszczący oddech było słychać już przy drzwiach jego niewielkiego pokoju.

- Freddie, jak się czujesz? – spytała siadając na skraju łóżka.

- Kiedy mamusia wlóci? - spytał okrutnie przy tym charcząc. Odgarnęła mu włosy z czoła i pocałowała w gorący policzek. Odparła, że niedługo. - Cemu tu jesteśmy Salo? Psecies jesteśmy Niemcami... - na te słowa łzy napłynęły jej do oczu. Frederick nie rozumiał czemu zabrali jego dom, jego pokój. Czemu wepchnęli ich do paskudnej, walącej się kamienicy z innymi Żydami. Jak miał to zrozumieć pięciolatek skoro nie rozumiała tego Marta, nie rozumiał tego Maksymilian, ani ona. Przytuliła go mocno tłumiąc łzy i wzięła do ręki jego ulubiona książkę. Chciała choć na chwilę oderwać go od rzeczywistości, przenieść w świat bajek, gdzie dobro zawsze zwycięża, choć dla niej było to oczywiste kłamstwo. W prawdziwym życiu, w jej życiu, dobro zawsze przegrywało.

Kolejnego dnia Fred poczuł się lepiej, na tyle dobrze, że wyszedł z łóżka i zjadł z Sarą śniadanie w kuchni. Chłopczyk oczywiście zasypywał ją pytaniami, na które często nie umiała odpowiedzieć, ale najgorsze z nich wszystkich brzmiało: Salo, a gdzie jest tatuś? Kiedy wlóci, bo wlóci, prawda? Powiedz mi Salo! Codziennie słyszała to samo pytanie, czasem nawet po kilka razy. Zawsze milczała, a on patrzył na nią łobuzerskimi oczami i z grymasem na twarzy uderzał rękami w stół.

- Nie rób tak Fred, to bardzo nieładnie – powiedziała z naganą w głosie i zmierzwiła bratu włosy. Spojrzała na naburmuszonego brata i poszła z nim do pokoju, gdzie znów zaczął potwornie kaszleć. Chciało jej się płakać, była bezradna. Każde wyjście na ulicę mogło skończyć się dla niej śmiercią, nie mogła nawet pójść do apteki. W nocy rzęził jak gruźlik, tak głośno, że Sara budziła się co chwilę i zmieniała mu kompresy na głowie. Nie mogła doczekać się poranka, chciała pójść do sąsiada, żydowskiego aptekarza, który podobnie jak i oni został wysiedlony z domu. Równo o siódmej zerwała się z łóżka i ubrała. Widząc, że Fred mocno śpi, wciąż z trudem oddychając, wyszła szybko z mieszkania i zapukała do drzwi aptekarza. Nigdy nie myślała, że znajomość profesji sąsiadów kiedykolwiek jej się przyda, a jednak. Po dłuższej chwili otworzył starszy mężczyzna zakładający okulary. Popatrzył na Sarę z uniesiona brwią.

W uścisku HitleraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz