Helena wysiadła z tramwaju i szybkim krokiem szła do domu, żeby dać Annie wolne i zanieść obiad Sarze. Wchodząc do domu, zawołała:
– Anno! Wróciłam!
– Jestem w kuchni! – usłyszała znajomy głos. Wchodząc do pomieszczenia, wzrok Heleny natychmiast padł na bransoletkę leżącą na stole. Bransoletka Sary. Krew odpłynęła jej z twarzy, a serce zaczęło bić szybciej. Jak to możliwe? – myśli przelatywały przez jej głowę.
– Jak mija dzień? – spytała, próbując zapanować nad głosem, wpatrzona w błyszczący przedmiot.
– W porządku, Helenko, idź umyj ręce, zaraz podam obiad – odparła Anna. Helena pobiegła do łazienki, przeklinając w myślach Sarę. Miała być ostrożna. Kiedy wróciła do kuchni, Anna już czekała z obiadem.
– Znalazłaś moją bransoletkę? – Helena spróbowała uśmiechnąć się niewinnie, ale czuła, jak jej żołądek zaciska się ze strachu. – Musiała mi upaść, kiedy szłam do pokoju. To pamiątka z dzieciństwa, sprzed wojny – wyjaśniła, modląc się, żeby Anna uwierzyła. Gosposia spojrzała na nią z podejrzliwością.
– Jutro chciałabym poprosić o dzień wolny, muszę odwiedzić mojego lekarza – powiedziała zupełnie ignorując temat znaleziska.
– Oczywiście – Helena odparła odruchowo, próbując zachować spokój, choć w środku szalał chaos. Kiedy Anna wyszła, Helena opadła na krzesło nieomal nie wylewając przygotowanej przez Annę zupy. Kiedy gosposia wyszła do ogrodu, Helena zerwała się z krzesła, czując, jak z nerwów pieką ją policzki. Szybko ruszyła w stronę piwnicy, gdzie Sara czytała książkę przy świetle świecy.
– Co ty wyprawiasz?! – Helena wybuchła, ledwo powstrzymując się, by nie krzyczeć. – Zgubiłaś tę pieprzoną bransoletkę! Znalazła ją moja gosposia! - Sara podniosła głowę, a jej twarz zbladła. Helena dostrzegła, jak strach przemyka przez jej oczy.
– Przepraszam, – zaczęła Sara, jej głos był niemal niesłyszalny – spanikowałam, kiedy usłyszałam, że ktoś wchodzi, musiała mi wypaść...
– Przepraszasz?! – syknęła Helena, podchodząc bliżej, jak drapieżnik zbliżający się do ofiary. – Nie masz pojęcia, kim jest mój ojciec! Jeden telefon i po tobie! Jeszcze jeden taki błąd i... – przerwała, dłoń zadrżała jej na chwilę, kiedy Sara wstała. Sara najpierw poczuła się strasznie, chciała zapaść się pod ziemię, ale nagle czara goryczy się przelała. Miała dość bycia ofiarą, ciągłego kajania się przed nazistami i Niemcami.
Ale coś w Sarze pękło. Strach ustąpił miejsca gniewowi, a jej głos nagle przybrał twardy, ostry ton.
– Nie musisz mi przypominać, kim jest twój ojciec! – Sara uniosła głos, a w jej oczach pojawiły się łzy gniewu. – To przez takich jak on straciłam rodzinę! Straciliśmy wszystko! – Nie masz pojęcia, co to znaczy stracić wszystko, Heleno! – Sara wykrzyknęła, a jej głos drżał od emocji. – Mój ojciec był naukowcem, a zamordowali go w Dachau tylko dlatego, że był Żydem. Miałam plany, chciałam studiować, podróżować, a teraz jestem tutaj, ukrywam się, podczas gdy ludzie giną na ulicach, są gazowani, spalani w krematoriach! – jej słowa były jak młoty uderzające w Helenę, która stała nieruchomo, nie wiedząc, co odpowiedzieć. – Uważacie się za lepszych, za wybranych przez los, ale prawda jest taka, że jesteście bandą fanatyków podążających za szaleńcem! - Helena zamarła. Każde słowo wbijało się w nią jak nóż.
– Twój ojciec... – Sara załkała – nawet nie próbował pomóc mojemu. Helena poczuła, jak lodowaty dreszcz przebiega przez jej ciało.
– Prosiłyście mojego ojca o pomoc? – zapytała niemal szeptem. Sara skinęła głową, a Helena spojrzała na nią z przerażeniem. – I nie pomógł? – dopytała jeszcze cichszym głosem.
![](https://img.wattpad.com/cover/191554741-288-k755626.jpg)
CZYTASZ
W uścisku Hitlera
Historical FictionPoznaj wojnę ze strony oprawców, przenieś się do Berlina zawładniętego przez nazistów i zobacz jak daleko może posunąć się człowiek... Berlin, 1942 rok: Dwudziestoletnia Helena Heckmann dorasta wśród swastyk, w otoczeniu bezwzględnych rodziców i...