✏9✏

1.5K 50 8
                                    

Spałam tylko chyba z trzy godziny.
Tak na serio. Siedzę aktualnie na łóżku. Jest jeszcze ciemno za oknem.
Ta wiadomość.
Że on nie żyje. Przecież to nie możliwe. On jest maską, on nie był chory!!
Zaczęłam płakać. A jeśli to prawda. Prawda że ja go już nigdy nie zobaczę, nie przytule, nie usłyszę jego głosu.
Cichy szloch wydobył się z moich ust.
Ja chce go!! Chce żeby żył, chce go przytulić.
Kolejne słone łzy leciały z moich oczów.
Wzięłam telefon i zaczęłam pisać.

Ja:Śpisz?

Po chwili dostałam wiadomość.

Marek: Nie. A Ty czemu nie śpisz?

Ja: Nie mogę zasnąć. A tak wogule płacze za Remigiuszem

Marek:Przecież dobrze się nie znaleźliście

Ja: Niby tak. Ale pomógł mi kiedyś. A teraz go nie ma!!!

Jak to napisałam większy szloch wydobył się z moich ust. Ja dalej nie wierzę.
Czemu akurat on!!!
To niemożliwe!!!

Marek: Spokojnie. Będzie dobrze. Magda przepraszam Cię ale jestem zmęczony. Proszę napij się mleka i chociaż spróbuj zasnąć

Ja: Branoc

Nie dostałam odpowiedzi.
Wstałam z łóżka, podeszłam do krzesełka i wzięłam sweter, telefon schowałam do kieszeni. Po cichu zeszłam na dół po schodach do przed pokoju. Wzięłam klucze, ubrałam buty i wyszłam potem zamykając drzwi na klucz.
Szłam ulicą oświetloną przez lampy uliczne.
Mimo tego że dalej jest noc, to w miarę jest ciepło.
Poszłam do uliczki gdzie pierwszy raz go spotkałam. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
Stałam w miejscu i patrzyłam tylko tam gdzie kiedyś stał.
Czułam większy ból niż kiedy mówił" żegnaj", czułam większą pustkę z myślą że już go nigdy nie zobaczę.
Nagle opadłam na podłoże. Zaczęłam płakać. Ledwo co łapałam oddech przez szloch.
-Nie!-Krzyknęłam. I po tym poczułam się jagbym czuła się lepiej. Ale tylko na chwilę.

Wstałam z łóżka. Jak wróciłam do domu to jakoś udało mi się zasnąć.
Dzisiaj jest sobota, czyli mama ma wolne i mogę z nią porozmawiać.
Ogarnełam się i zeszłam na dół.
Poczułam zapach kawy z kuchni, Więc tam ruszyłam.
Kobieta siedziała pijąc kawę i jedząc kanapkę.
-O hej. Już nie.śpisz?-spytała
-Hej. Nie. Jak się spało?-spytałam robiąc sobie kakao i kanapki.
-A nawet-powiedziała. Czyli też źle spała.
Usiadłam z swoim posiłkiem i ugryzłam chleb.
Kiedy przeżułam spojrzałam na nią.
-Mamo co to za papiery?-spytałam odrazu. Nie ma co. Muszę się dowiedzieć.
-Rachunki-powiedziała
-Yhy...mamo. To Cię niszczy. Palisz, nie śpisz po nocach, jesteś nie obecna-mówiłam ze spokojem. A ona patrzyła się na stół. Ehhh
-To rachunki-powtórzyła.
-Proszę-wręcz błagałam
-Kiedyś Ci powiem-wstała i poszła. Chyba do swojego pokoju.
Ciekawe kiedy mi powie.
Boję się o nią. Chcę jej pomóc. Ale jak? Przecież ona mnie unika, albo mnie zbywa.






Hej. Jak są błędy to przepraszam!!!!!









⭐cenię
💬kocham


~Wi~

OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz