✏28✏

1K 41 0
                                    

2/4

Nie chciałam jej zranić. Wiem to ją boli, ale zadałam tylko pytanie. Westchnełam i odsunęłam od siebie talerz z jedzeniem. Nagle ochota do posiłku poszła w las.
Muszę coś wymyślić żeby nikt się nie dowiedział że Maska to Remek.
Może powiem tak jak wcześniej myślałam, że uratował mnie ale nie wiem kto to. A drugi problem jest taki że Wierzgoń chce go zabić. Nawet sam to powiedział. Dobra ojciec mnie zranił i to bardzo, ale na drugą szansę każdy zasługuje. Czyż nie?
Wstałam od stołu, ubrałam buty i bluzę, spojrzałam na zdjęcie nasze stare. Muszę wziąść się w garść. Otworzyłam drzwi i wyszłam z domu.
Robiło się ciemno więc dobrze. Chcę go spotkać. Odrazu ruszyłam w stronę tej pamiętnej uliczki. Pamiętam jak się go bałam. I los chciał tak że w nim się zakochałam.

Weszłam w uliczkę.
-Remik-mówię szeptem.
-Tak kochanie?-Podskoczyłam ze strachu. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Był ubrany na czarno i miał na sobie kaptur.
-Jednak to prawda. Jesteś przy mnie-mówię i się przytulam
-Zawsze przy tobie-mówi romantycznym głosem.
Powiedzieliśmy razem, pogadaliśmy i cały czas się przytulaliśmy. Jezu jak ja go kocham.





⭐cenię
💬kocham

~Wi~

OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz