✏15✏

1.3K 52 5
                                    

Minął tydzień od pogrzebu Remka.
Mimo że tyle minęło to dalej czuję ból, zrozumiałam że już go nie ma, ale jest w moim sercu.
Nie chodzę do psychologa. Cieszę się. Tej suki nie lubiałam. Ona była taka...taka dziwna że szok. Moim zdaniem ona powinna się leczyć, ale u psychiatry, a nie ja u psychologa.
I też nie chodzę do domu starości. Wsumie bym tam mogła dalej pracować, niestety kierownik placówki nie chce mnie tam. No dobra. Przeżyje.
Cała klasa już się pogodziła o stracie kolegi, wychowawczyni też.

Wstałam leniwie z łóżka. Ubrałam się i z plecakiem zeszłam na dół.
Po chwili moje kroki odrazu zaczęły podążać do kuchni,tam gdzie spotkałam mamę. Kobieta siedziała przy stole pijąc kawę, i czytając poranną gazetę.
Nasza relacja była na takim stopniu.
Jak to powiedzieć.
Średnim. Nie za dobry, nie na złym.
-Cześć-powiedziałam. Ta podniosła na mnie wzrok. Muszę wreszcie jej powiedzieć, że wiem co ojciec szykuje.
-Cześć. Kanapki są na blacie-podeszłam do miejsca które mi powiedziała i schowałam jedzenie do plecaka. Dzisiaj mam zamiar to ujawnić. Ale czy mi się uda? Czy będzie znowu kłótnia? Mam nadzieje że nie. Ale nie mogę jej okłamywać.
Ehhh.
-Dobra ja idę-i poszłam do przed pokoju. Ubrałam buty i wyszłam z domu, po chwili szłam chodnikiem.
Pogoda dzisiaj była ładna, zero chmur. Na ulicy było już trochę tłoczno, nawet śpiewów ptaków nie było słychać. Tylko trąbienie i krzyki spóźnionych ludzi do pracy. Na chodniku szły matki z dziećmi rozmawiając i się śmiejąc. Na ten widok trochę się uśmiechnęłam.
Ehh. Kiedy się było dzieckiem życie było lepsze, łatwiejsze. Nie było tyle przykrości i kłopotów. A życie dorosłych czy już nawet nastolatków jest trudne. Problemy bez rozwiązań, praca, używki, nauka trudniejsza, miłość i tak dalej.
Czemu nie mogę się cofnąć żeby być małym dzieckiem i się nie martwić?
Kiedy się ocknęłam to nawet nie zauważyłam że stoję przed bramą szkoły.
Spojrzałam za siebie. Nie ma go. Od kilku dni patrzę czasem czy on  jest przy mnie. Niby się pogodziłam. Ale ta myśl...wróciłam wzrokiem przed siebie, i weszłam na posesję szkoły.
Szłam niby pewna siebie, ale tak naprawdę nie byłam. Już widziałam koło schodów ekipę Marka. Zaczęłam iść w tamtą stronę.
-Cześć-powiedziałam z uśmiechem będąc przy nich. Spojrzeli na mnie.
-Hejka-powiedzieli w tym samym czasie. Mój uśmiech się powiększył. Komicznie to wyglądali.






No no. Widać że wena wróciła. Bo odrazu dłuższy rozdział jest. Heh.


Jak są błędy to przepraszam.

⭐cenię
💬kocham

~Wi~

OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz