Rozdział 10.

1.3K 46 9
                                    

Zostałam w swoim czarnym ubiorze ale zabrałam także bluzę z kapturem bo wiedziałam, że będzie mi zimno. Nałożyłam bordowe vansy na stopy i po usłyszeniu klaksonu zawołałam:

- Mamo, wychodzę!

Nie usłyszałam jednoznacznej odpowiedzi, jedynie mruknięcie w stylu „nareszcie" na co przewróciłam oczami i wyszłam, trzaskając drzwiami. Wsiadłam do czarnego bmw gdzie za kierownicą siedział przystojny, czarnowłosy chłopak o niezwykle błękitnych oczach.

Chwila co?!

- Cześć – odezwał się – jest aż tak źle?- zapytał najwidoczniej widząc moją zagniewaną a równocześnie smutną twarz.

- To nic – odparłam – nieważne. Chyba miałeś sprawić, że to będzie niezapomniany wieczór – posłałam w jego stronę uśmiech.

Nic nie powiedział tylko uśmiechnął się chytrze i ruszył przed siebie. W trakcie jazdy rozmawialiśmy na jakieś bzdurne tematy a kiedy i one się skończyły szukałam w stacjach radiowych jakiejś fajnej piosenki. W końcu znalazłam jedną, którą po chwili zaczęłam nucić.

- I'm jealous, I'm overzealous
When I'm down, I get real down
When I'm high, I don't come down
I get angry, baby, believe me
I could love you just like that
I could leave you just as fast – rozkręciłam się do tego stopnia że śpiewam na cały samochód, co było lekko obciachowe bo nie umiałam tego robić.

- But you don't judge me
'Cause if you did, baby, I would judge you too
No, you don't judge me
'Cause if you did, baby, I would judge you too – do mojego wycia dołączył Derek, który również darł się niemiłosiernie, a mimo to i tak wychodziło mu to bardzo dobrze.

- 'Cause I got issues
But you got 'em too
So give 'em all to me
And I'll give mine to you
Bask in the glory
Of all our problems
'Cause we got the kind of love
It takes to solve 'em
Yeah, I got issues
And one of them is how bad I need you*– śpiewając ostatni wers patrzyliśmy sobie prosto w oczy jakbyśmy naprawdę siebie potrzebowali, przez co zrobiło się bardzo intymnie. Odwróciłam głowę i skierowałam wzrok za szybę. Jechaliśmy jeszcze chwilkę zanim zatrzymaliśmy się na jakimś parkingu.

- Jesteśmy – wysiedliśmy z samochodu. Czarnowłosy wyciągnął z bagażnika gitarę w futerale po czym zakluczył auto i wyciągnął ku mnie rękę. Splotłam nasze dłonie razem, na co oczywiście się zarumieniłam i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku.

Wędrowaliśmy pomiędzy starymi kamienicami, które pomalowane na kolorowo dodawały uroku temu miejscu. Światła latarni rzucane na nasze osoby tworzyły przed nami cienie, które wydawały się równie szczęśliwe jak my. Po chwili szliśmy alejką z ślicznie ozdobionymi restauracjami i kafejkami. Muszę przyznać, że ta część miasta była zjawiskowa. W dodatku uczucie wewnętrznej radości spowodowane bliskością Dereka nie opuszczało mnie odkąd złapał moją rękę.

Tak bardzo boję się, że nie znaczy to dla niego tyle co dla mnie, że czasem ciężko mi wytrwać w sytuacji naszego zbliżenia. Bo co jeśli będziemy mieć „ ten moment" jak jemu się znudzi i uzna, że to tylko przelotna znajomość. Tak bardzo chciałabym zaznać ciepła drugiej osoby, zbliżyć się do niej i poznać jak nikogo innego ale myśl o stracie tej osoby cały czas mnie przytłacza.

Doszliśmy do otwartej przestrzeni w kształcie okręgu wyłożonej szarą kostką brukową. Dookoła ustawione były stoliki przy których rozmawiali i jedli goście. Na środku koła rozłożony był mały, czarny dywanik a na nim mikrofon i wysoki stołek barowy. Zupełnie jakby wiedzieli że Derek przyjdzie tu zagrać. Cały plac oświetlony był latarniami przystrojonymi w zielone gałązki z białymi kwiatkami. Było przepięknie. Miejsce zapierało dech w piersiach a głos ugrzązł mi w gardle.

Bezpieczna przystań✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz