Rozdział 36.

924 40 14
                                    



Czy to źle, że miałam ochotę zamordować zarówno Morwynnę jak i Gardę?

Od godziny chodziły za nami tam i z powrotem, od jednego sklepu po drugiego. Nie odstępowały Dereka na krok, były jak te wsze dupne.

Chłopak nie wydawał się tym przejmować ale ja miałam już po dziurki w nosie ich zachowania. Od Gerdy oczekiwałam dużo więcej, podczas gdy ona zrównała się z inteligencją babci Morwynny.

Gdy Derek podwiózł nas pod centrum handlowe babcie od razu zaproponowały mu, żeby szedł z nami. Chciały go lepiej poznać. Całkowicie rozumiałam to, że zbytnio nie mógł im odmówić, ale teraz chciałabym tylko, żeby wszyscy zniknęli i dali mi w spokoju pomyśleć nad tymi durnymi prezentami.

- Wszystko w porządku? - wyszeptał Derek wprost do mojego ucha.

Morwynna trajkotała coś o najnowszej kolekcji Prady i o tym, jak bardzo chce kupić jej torebkę. Przewróciłam oczami.

- Tak - westchnęłam, również odpowiadając szeptem - po prostu nie mogę się skupić.

Chłopak pogładził trzymaną w uścisku moją dłoń, dodając mi tym trochę otuchy i cierpliwości.

- Wiec może opowiecie nam jak się poznaliście - zaczęła Morwynna.

- Tak, chciałybyśmy to wiedzieć - Gerda popatrzyła na mnie i Dereka, a ja naprawdę poczułam zwątpienie, bo myślałam, że przynajmniej ona nie będzie taka bezmyślna.

Szliśmy korytarzem w kierunku cukierni, w której od czasu przeprowadzki zawsze kupowałam różne słodkości. Była najlepsza.
Derek popatrzył na mnie z niemym pytaniem, czy to mieści się jeszcze w granicach mojej cierpliwości, więc wzruszyłam ramionami.

Chciałam zażartować, że chłopak zaciągnął mnie do łóżka na naszej pierwszej imprezie w klubie i uprawialiśmy seks bez prezerwatywy ale mimo, że ja bym się z tego śmiała, babcie przeżegnałyby się pewnie nogą. Dodatkowo nie chciałam, żeby patrzyły krzywo na czarnowłosego, bo jak narazie zdecydowanie go uwielbiały.

- Wpadłam na tego głupka przed klubem, w którym miał grać swój mini koncert - uśmiechnęłam się na wspomnienie tamtej nocy.
Kto by pomyślał, że tak to się wszystko ułoży?

- To prawda - zaśmiał się chłopak - zwyzywała mnie, bo nie patrzyłem gdzie idę a ona akurat stanęła na mojej drodze i tak trochę się zderzyliśmy.

- Zderzyliśmy? - spytałam lekko oburzona ale w kącikach ust czaił mi się uśmiech - wpadłeś na mnie i omal nie złamałam sobie nadgarstka przy upadku.

- Dobra, dobra - wystawił mi język - nikt nie musi o tym wiedzieć.

Zaśmiałam się, w końcu pozwalając sobie na chwilę zapomnienia. Przed oczami stanęły mi obrazy tamtego wieczoru. Zderzenie, nasza krótka rozmowa, jego koncert i zwinięta karteczka w mojej dłoni. Uśmiechnęłam się mimowolnie.

- To takie romantyczne.

- To niezbyt romantyczne.

Powiedziały w tym samym czasie babcie. Popatrzyły po sobie mierząc się spojrzeniami i niemo rywalizując o to, której zdanie jest lepsze. Poczułam ukłucie w sercu. Naprawdę myślałam, że choć Gerda jest mądrzejsza.

- Dobrze słyszałam? - zapytała Morwynna, odwracając się od Gerdy i ignorując ją - miałeś grać koncert?

- Tak - uśmiechnął się do niej Derek, był sto razy milszy i bardziej wychowany niż, jak się okazało, obie babcie - od czasu do czasu lubię sobie coś zagrać i zaśpiewać - wzruszył ramionami dalej się uśmiechając.

Bezpieczna przystań✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz