Rozdział 34.

971 45 31
                                    

Dodaję kolejny, bo jedna upierdilwa osoba
cały czas o to prosiła :D
kocham 🌻.


Musiałam przespać kolejne godziny, bo tym razem obudził mnie dźwięk wchodzących do mojego pokoju osób.

Czarne krótkie loki swobodnie opadały na czoło i boki głowy. Błękitne oczy wpatrywały się we mnie ze współczuciem i troską jakbym co najmniej umierała. Szara koszulka z długim rękawem opinała wyrzeźbione mięśnie ramion i brzucha a czarne potargane dżinsy ukazywały wysportowane nogi. Mój chłopak wyglądał dziś naprawdę gorąco. Nie żeby na co dzień nie był.

Przetarłam klejące się oczy i spróbowałam rozpoznać czarnowłosą piękną kobietę patrzącą na mnie poważnie. Ubrana w biały uniform, z teczką w ręku i maseczką ściągniętą na brodę wydawała się jakby wyszła prosto ze szpitala.

Mama Dereka!!!

- Dzień dobry – odezwałam się, zmuszając do wstania.

Niestety zakręciło mi się w głowie a przed oczami pojawiły się mroczki. Skończyło się na tym, że gdyby Derek nie podbiegł i nie załapał mnie w odpowiednim momencie, na pewno leżałabym już potłuczona na podłodze.

- Dziękuję – szepnęłam cicho.

Nie wiedziałam, czy mama chłopaka była na bieżąco z nowinami i czy wiedziała, że jesteśmy razem ani czy się tego domyślała, dlatego nie robiłam żadnych potwierdzających ruchów. Chwilę później dostałam odpowiedź na moje nieme pytania, bo Derek pocałował mnie szybko i posadził na łóżku.

- Cześć Debby – mama Dereka uśmiechnęła się szeroko patrząc na nas – lepiej będzie jeśli siądziesz, nie chcę żeby mojej przyszłej synowej coś się stało – zachichotała.

O nie, proszę, tylko bez takich!!

- Mamo – mój chłopak spojrzał na nią z politowaniem.

- Dobrze, już dobrze – uniosła ręce w geście obrony – poprzednim razem, gdy się widziałyśmy nie przedstawiłam się – spojrzała na mnie – jestem Tarryn.

- Tak, wiem – odkaszlnęłam – Derek też o pani mówił.

- A to ci niespodzianka – zaśmiała się.

- Mamo – poważny ton Dereka przeciął jej śmiech – nie po to wyciągałem cię ze szpitala, żebyś ucinała sobie teraz pogawędki z moją dziewczyną.

Czy on właśnie powiedział...?

- Masz rację – uśmiechnęła się – w takim razie zobaczmy co my tu mamy – skierowała spojrzenie na mnie po czym skinęła na swojego syna – podaj mi krzesło.

Podciągnęłam się na łóżku by siąść wyżej, aby zrobić jej miejsce. Tarryn postawiła na nim swoją teczkę, z której wyciągnęła stetoskop, jakieś patyczki i małą latarkę. Poświeciła mi nią po oczach i skomentowała:

- Oczy nie są przekrwione, to dobrze.

Derek ustawił jej krzesło obok mojego łóżka a ona spoważniała.

- Ściągnij koszulkę – nakazała – muszę cię osłuchać.

Nigdy nie sądziłam, że właśnie w takim momencie jakiś chłopak zobaczy mnie na wpół nago. Nie miałam jednak nic do gadania i po krótkim chrząknięciu zdjęłam koszulkę. Tarryn przyłożyła stetoskop do moich pleców i przez chwilę nasłuchiwała, po czym zmieniła położenie końcówki sprzętu na inne miejsce.

Nie czułam się jakoś bardzo niekomfortowo pod czujnym wzrokiem Dereka, bo w końcu widział mnie już w staniku gdy pił shota z mojego ciała ale ja i tak próbowałam się zakryć. Nie wiedziałam zbytnio co mnie w tej sytuacji tak peszyło. To, że po raz kolejny widział mnie w staniku, czy to, że nie mogliśmy rozwinąć tej sytuacji. Uśmiechnęłam się w myślach, bo chyba dobrze znałam odpowiedź.

Bezpieczna przystań✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz