Rozdział 47.

990 39 22
                                    

Hejka,

witam w kolejnym rozdziale. Chciałam powiedzieć, że zbliżamy się już do końca. Nie wiem ile jeszcze rozdziałów napiszę, ale zdecydowanie czuję, że już niedługo i zdecydowanie chce się z Wami podzielić tym zakończeniem.

W mediach jak zwykle piosenka, którą ostatnio tak strasznie męczę i cały czas zapętlam! Polecanko :)

A teraz przechodząc do dzisiejszego rozdziału..

Enjoy!
🌻.








Piątki miały w sobie coś takiego, czego nie miała reszta dni tygodnia. Z jednej strony człowiek starał się uporać z męczącym przeświadczeniem, że ostatnie godziny dzieliły go upragnionego weekendu, a z drugiej strony ten dzień nastrajał radośnie każdą przeżytą minutę.

- Nad czym tak rozmyślasz? – zapytał Derek, szturchając mnie ramieniem.

Szliśmy do szafek, aby wymienić książki do chemii na te od matematyki. Swoją drogą chemia okazała się nie tak złym przedmiotem, za jaką ją miałam. Może nie była tak prosta i klarowna jak nauka angielskiego na zajęciach pani Hops, ale nie wydawała mi się już taką czarną magią.

- W sumie to nad niczym – wzruszyłam ramionami – a ty?

- No cóż – mruknął – myślę nad tym, jakie masz dzisiaj plany – uśmiechnął się, na co odpowiedziałam mu tym samym.

- Zamierzam iść na trening – powiedziałam otwierając szafkę. Chłopak uniósł brew – a potem cały dzień spędzę na nic nie robieniu – uśmiechnęłam się. To brzmiało, jak dobry plan.

- Więc może spożytkujesz jakoś ten wolny czas?

- A masz jakieś propozycje? – zapytałam, unosząc brew w górę.

- Otóż mam – uśmiechnął się przebiegle – co więcej, myślę, że ci się spodoba.

Spojrzałam na niego zaintrygowana. Chłopak uśmiechał się od ucha do ucha, zadowolony, że udało mu się mnie zaciekawić.

- No więc? – ponagliłam go.

- Co to, to nie – pomachał mi palcem przed twarzą, pokazując mi, że nie zdradzi swojego pomysłu.

Przez chwilę myślałam nad tym, czy nie polizać mu tych palców tak dla zabawy, ale byliśmy w szkole, więc już na samą myśl o późniejszych plotkach wzdrygnęłam się i odrzuciłam ten plan.

- To będzie niespodzianka – powiedział podekscytowany.

- Hej, uspokój się, bo zaraz odlecisz z tej ekscytacji – zaśmiałam się, wyciągając podręcznik do matematyki i zamykając szafkę.

- Poczekam na ciebie po lekcjach – zignorował całkowicie moją wypowiedź i dalej kontynuował to, co sam chciał powiedzieć – a potem zabiorę cię tam, gdzie planuję.

Matematyka dłużyła mi się niemiłosiernie, jak zresztą zawsze w piątki. Myślałam tylko o tym, żeby dzwonek wybawił mnie od tej męki i pozwolił wreszcie iść na upragniony trening. Minęły trzy tygodnie lub trochę więcej, odkąd ostatni raz pływałam, co spowodowane było moim pobytem w szpitalu. Derek miał przez ten czas nakreślić Colleen mniej więcej moją sytuację, ale podejrzewałam, że kobieta będzie miała do mnie tyle pytań, co prawdopodobnie reszta drużyny.

Gdy wreszcie dzwonek zagłuszył tłumaczenie jakiegoś przykładu przez nauczycielkę, podniosłam się z krzesła jako pierwsza i niemal natychmiast wyszłam z sali.

Bezpieczna przystań✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz