Rozdział 30.

1K 45 15
                                    

Od czasu wyjazdu naszych bliźniaków minęło już kilka dni, w ciągu których farba w moim pokoju wyschła, więc chłopaki pomogli mi przenieść meble z powrotem na swoje miejsca. Poszperałam trochę i znalazłam dużo ciekawych informacji na temat Dereka. Może wyszłam na stalkerkę, ale musiałam wiedzieć co jest grane. Niestety, w ciągu tych dni matka zdążyła wrócić z tej podróży, czy czegoś tam. Plus, a zarazem minus był taki, że jak zwykle jej nie widywałam. Dzisiaj miałam się spotkać z Brook u mnie, żeby posiedzieć i pogadać jak kiedyś.

Właściwie dochodziła godzina, w której dziewczyna miała się u mnie stawić. Zaniosłam do pokoju chyba trzecią miskę jakichś totalnie niezdrowych przekąsek i na małym stoliku postawiłam sok pomarańczowy i szklanki. To miało być normalne babski nocowanie.

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół i otworzyłam mojej przyjaciółce. Zdziwiło mnie, że po prostu nie weszła, tak jak to zwykle robiła ale po chwili zorientowałam się, że ręce miała zajęte, trzymając w nich dwie butelki czerwonego wina, wielką siatkę słodyczy i kilka płyt DVD z wypożyczalni. Uśmiechnęłam się na jej widok. Dziewczyna dobrze wiedziała, gdzie ma iść i nie przejmując się totalnie zdejmowaniem butów czy kurtki, wlazła mi do pokoju i odłożywszy rzeczy na podłogę rzuciła się na łóżko.

- Stara – żachnęła się – nawet nie wiesz jak ciężko mi było przyjść tu z tym wszystkim.

Popatrzyłam na nią z politowaniem, bo gdyby wszystko lepiej rozegrała to nie miałaby problemu z noszeniem zakupów. Oczywiście zbyła moje spojrzenie.

- Ciebie też miło widzieć – mruknęłam siadając na jednej z puf.

- Sraty pierdaty – bąknęła – chyba nie musimy się witać jak stare ciotki.

- Chyba masz okres – zaśmiałam się – jesteś humorzasta.

- Cicho babo – machnęła na mnie ręką – otwieraj wino albo ja to zrobię.

Nie skomentowałam tego. Jak posłuszny służący, słuchający rozkazów pana zbiegłam na dół po korkociąg i kieliszki, a po otwarciu rozlałam wino do naczyń. Dziewczyna upiła łyk.

- Ah – wymruczała Brook mrużąc oczy – i to się nazywa napój bogów.

Zaśmiałam się obserwując jej reakcję.

- Ploteczki – zaświergotała podnosząc się z mojego łóżka. Była tak podekscytowana takimi rzeczami, że aż mnie to bawiło. Usiadła obok mnie na drugiej pufie i posłała mi spojrzenie. Przewróciła oczami i zaczęła:

- Ładnie tu – powiedziała rozglądając się po pokoju.

To mają być te ploteczki?!

- Dzięki – postanowiłam nie komentować jej pytania – to wszystko dzięki Derekowi.

- No właśnie – rzuciła szybko, nie chcąc aby umknął jej temat – co z wam? Jesteście w końcu razem?

Czyli to są te ploteczki, na które liczyła.

Mogłam się domyślić.

- Nie, nie jesteśmy razem – przewróciłam oczami.

- Ale chciałabyś z nim być, nie? – przysunęła się bliżej, instynktownie przesunęłam się w tył.

- Brook, czego ty ode mnie oczekujesz, co? – popatrzyłam na nią spode łba – że powiem ci, że mi się podoba? Że się całowaliśmy parę razy i że chciałabym być blisko niego?

Po pokoju rozległ się pisk dziewczyny.

No tak, chyba właśnie zjebałam.

- Stul dziób, kobieto – westchnęłam – co ja z tobą mam?

Bezpieczna przystań✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz