Ten napad nie udałby się bez niej. Profesor doskonale o tym wiedział, dlatego ją wybrał. Miało nie być żadnych głębszych więzi, ale co gdy takowa była zanim wszyscy pojawili się w Toledo? Czy Carmen wyjdzie z tego skoku cało? Jak zareaguję na widok...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Mennica Narodowa, godzina 17:50
—Arturo mamy dla ciebie dobrą wiadomość.—powiedział głośniej i ustał przy mężczyźnie, który odwrócił głowę w jego stronę. Wyglądał okropnie. Miał bladą twarz, podkrążone oczy i był cały we własnej krwi.
—Możesz porozmawiać z żony.—powiedziałam i podałam Berlin'owi telefon Arturo, który zgarnęłam wcześniej ze ściany.
—Jak się nazywa twoja żona? —spytał go wesoło Andres, a ja uniosłam zdziwiona brwi na jego dobry humor. Pomimo, że miał przed sobą postrzelonego zakładnika to nadal potrafił się śmiać.
—Laura.—powiedziałaś zachrypniętym głosem, a minę miał jakby miał nam tu zaraz umrzeć. Wyglądał naprawdę zabawnie, gdy tak wszystko wyolbrzymiał i koloryzował.
—W dzień bzykasz Mónice, a wieczorem Laure. Jesteś dyrektorem, masz kupę kasy, jesteś gość Arturito.—zaśmiał się szczerze Berlin, a twarz dyrektora rozbiła się z każdą sekundą coraz bardziej wściekła.
—Oszczędź mi tej gadki.—warknął na niego co nie było zbyt dobrym pomysłem, bo po chwili broń Andres'a została przyciśnięta do jego rany. Dyrektor momentalnie krzyknął z bólu i wygiął plecy.
—Posłuchaj, jeżeli powiesz coś nieodpowiedniego zastrzelę Cię tak by twoja żona to słyszała.—zabrał broń, na której została krew mężczyzny i z obrzydzeniem wytarł ją o swój kombinezon, po czym z powrotem schował ją do kabury.
Spojrzałam na Rio, który stał obok mnie i widziałam jak uważne i z niepokojem obserwuje ruchy Berlin'a. Wyglądał jak małe dziecko, które uczy się od swojego ojca. A nie powinien. Nie powinien robić tego co Andres, to było po prostu złe, a chłopak taki nie był.
—Proszę, a teraz możesz z nią porozmawiać.—podał mu srebrny telefon, który mężczyzna od razu chwycił i przystawił sobie do ucha.
Ludzie mówią, że gdy jest się na łożu śmierci, całe życie przelatuje nam przed oczami. Uświadamiamy sobie co tak naprawdę jest dla nas ważne w życiu. Widać najwyraźniej Arturito zrozumiał, że kocha swoją żonę i dzieci, bardziej niż Mónice.
—Laura kochanie. Nie przejmuj się tym. Byłem egoistą, zaniedbywałem ciebie i dzieci, ale zrozumiałem swój błąd. Gdy tylko wrócę polecimy razem do twojej siostry do Australii, zawsze chciałaś ją odwiedzić. Dzieci może nauczą się angielskiego i zobaczą kangury. Wiesz, pamiętam jak spotkaliśmy się pierwszy raz, nadal nie wiem co takiego we mnie Mónico.
Naprawdę przez chwilę uwierzyłam, że żałuję i postanowi się zmienić, w końcu takie sytuacje wpływają na nasze czyny i zaczynamy rozumieć pewne rzeczy. Słyszałam jego uspokajający głos i troskę z jaką wypowiadał słowa. Ale to był jednak Arturito, ten sam sukinsyn, którego poznałam na początku. Naprawdę nie mogłam zrozumieć jak rozmawiając z żoną, która odchodzi od zmysłów, martwiąc się o niego, mógł pomylić jej imię z imieniem swojej kochanki. Takie akcje potrafi zmajstrować tylko Arturito.